Recenzja Pamietniki wampirów edycja
filmowa księga 3 L. J. Smith "Pamiętniki Wampirów - Księga 3: Dusze Cieni"
Ilość stron: 602
Wyd. Amber
Warszawa 2011
Elena, Matt i Damon ruszają na pomoc więzionemu Stefano. Aby go uwolnić muszą
odnaleźć bramę do podziemnego świata, a tam z kolei odszukać dwie połówki lisiego
klucza. Mimo starannie przygotowanego planu, powodzenie całej akcji staje pod znakiem
zapytania. Czy uda im się wypuścić Stefano i jak zakończą się losy naszych
bohaterów? Tego wszystkiego dowiemy się z trzeciej księgi Pamiętników Wampirów.
Już sam tytuł niniejszej książki - Dusze Cieni - wydał mi się na tyle interesujący,
że nadzieje wiązane z serią odżyły na nowo. Po całkiem niezłej części pierwszej,
nie do końca udanej drugiej, księga trzecia ponownie zaskakuje i to na plus. Oceniając
ją całościowo mogę przyznać, że jest to nieźle napisana powieść fantasy, a
wyobraźnia pani Smith nareszcie podążyła właściwą drogą.
Mamy tu frapujące sceny podziemnego świata, którym włada wojna, przemoc i tyrania.
Jest to kraina niewolników oraz zadawania cierpienia dla samej tylko przyjemności, a
równocześnie i ojczyzna istot obdarzonych wielkimi mocami. W książce spotykamy
niezwykle plastyczne opisy architektury, w tym okazałych pałaców, a obok tego dzielnic
wiecznego ubóstwa i brudu. Temu wszystkiemu towarzyszy niepokojąca atmosfera
nieprzemijającego zmierzchu sprawiająca, że Dusze Cieni czyta się niemalże jednym
tchem. Śmiało mogę przyznać, że jest to część, która zrobiła na mnie najlepsze
wrażenie.
W "Mrocznym Wymiarze" ponownie spotykamy bliźnięta kitsune - Misao i
Shinichiego, którzy kradną wspomnienia Damona. Niewolnicę Ulmę, odgrywającą w życiu
bohaterów jedną z ważniejszych ról, a także wampira Sage'a i dwójkę jego
podopiecznych: sporych rozmiarów psa imieniem Miecz oraz nieustraszonego sokoła o
imieniu Szpon.
W części tej znacznie więcej miejsca poświęcono Damonowi, z którym to Elena spędza
teraz zdecydowaną większość swojego czasu, co z kolei przekłada się na żywione do
niego uczucia. Dziewczyną zaczynają targać wątpliwości, którego z braci Salvatore
kocha tak naprawdę. Zaangażowana emocjonalnie w uwolnienie mieszkającego w Damonie
chłopca, zaczyna coraz bardziej się w nim zatracać.
Jedyne co mnie w Duszach Cieni irytowało, to dialogi Eleny ze Stefano i zwroty typu: mój
aniele, najdroższy, zawsze będę cię kochać... Za dużo, za słodko i zdecydowanie nie
dla mnie. Na szczęście Stefano w tej części pojawia się na tyle rzadko, że na
uporczywe fragmenty można tylko pobieżnie rzucić okiem i jednocześnie nic przy tym nie
stracić.
Słowami zakończenia mogę tylko dodać, że przeszukując internet natknęłam się na
informację, że nie jest to jeszcze koniec cyklu. Co jest akurat dla mnie dobrą nowiną,
ponieważ nie wyobrażam sobie, żeby autorka mogła niecnego Damona zostawić "w
takim" położeniu. Trzeba mieć tylko nadzieję, że Północ - bo tak ma nazywać
się dalsza część - będzie równie dobra, jak nie lepsza od swej poprzedniczki. A
obecnie nie pozostaje mi nic innego, jak polecić wam wszystkim Dusze Cieni.
Varia
|