PAN LODOWEGO OGRODU tom I - Jarosław Grzędowicz „Witajcie w Lodowym Ogrodzie, gdzie króluje śmierć i strach” „Pan w Wami! Jako i ogród jego! Wstąpiwszy porzućcie nadzieję.” Tymi słowami wita nas Jarosław Grzędowicz, i zaprasza do świata pełnego magii, gdzie króluje chaos i śmierć, ale także odwaga, męstwo i honor. „Pan Lodowego Ogrodu” to swoisty przełom na polskim rynku fantastycznym. Dawno nie czytałam, i podejrzewam że teraz długo nie będzie mi dane sięgnąć po tak fenomenalną powieść, jak wyżej wymieniona. Dotychczas Fabryka Słów wydała III tomy planowanego czteroksięgu, a w księgarniach ukazała się nawet wersja „stjuningowana” – z odświeżonymi i ujednoliconymi okładkami, które z całą pewnością skuszą jeszcze większą grupę czytelników do sięgnięcia po ten wyśmienity cykl. Vuko Drakkainen to Ziemianin, Europejczyk, z pochodzenia Fin, Chorwat i Polak. Poznajemy go w momencie, kiedy zostaje wystrzelony w kapsule na planetę Midgaard, na która dwa lata wcześniej wysłano ekipę badawczą, po której słuch zaginął. Vuco jest doskonale wyszkolony, zna języki obowiązujące na Midgaardzie oraz obyczaje zamieszkujących tę planetę ludów, a dzięki biotycznemu urządzeniu, które mu wszczepiono posiada też niebywałe umiejętności mające ułatwić mu przetrwanie. Jego cel jest prosty. Ma odnaleźć badaczy i ewakuować ich, ewentualnie posprzątać po nich, jeśli „nabroili”. Bohater ląduje na obcej planecie, i już po kilku dniach okazuje się, że stacja naukowa jest opustoszała. Kilku naukowców nie żyje, a ich śmierć nie była dziełem przypadku, natomiast losy reszty z nich pozostają nieznane. Wyrusza, więc w podróż by ich odnaleźć. Jednak, co jeśli oni wcale nie będą chcieli wrócić na Ziemię? Młody tahimon, przyszły władca Tygrysiego Tronu i następca tronu cesarstwa Amitrajów i Kirenenów, miał w życiu wszystko. Mieszkał w rodowym domu, pobierał nauki, które miały pomóc mu wejść w dorosłość oraz w nową rolę władcy ludów. Poznał smak cielesnych rozkoszy, byli przy nim ludzie gotowi za niego zginąć, ale był przecież tylko nastolatkiem, kto mógłby przypuszczać, że rewolucja przyjdzie tak szybko, za sprawą Prorokini głoszącej prawo Podziemnej Matki, i że to właśnie przez nią w jednej chwili straci wszystko. I jedyne co mu pozostanie to przetrwać, udać się na wygnanie i kiedyś powrócić, by klan Odwróconego Żurawia mógł znowu zacząć istnieć… Autor opowiada obie te historie prawie równolegle i co ciekawe, ani razu nie splata ich ze sobą, co wprowadza niemały chaos, dlatego czytając pierwszy tom powieści należy traktować je jako zupełnie osobne. Choć prawdopodobnie należy się spodziewać, że losy dwóch bohaterów splotą się ze sobą prędzej czy później. Niemniej jednak obie te historie są fenomenalne, żywe i wyśmienicie poprowadzone. Jarosław Grzędowicz ma niesamowity dar, który potrafi wykorzystać. Bawi się słowem tworząc fenomenalne, plastyczne obrazy. Jego wyobraźnia jest jak niezbadana wyspa, dzięki czemu każdy rozdział „Pana Lodowego Ogrodu” przynosi nieoczekiwane zwroty akcji, oraz zaskakujące zdarzenia. Świat jaki wykreował autor jest bogaty, wielowarstwowy i pełen różnobarwnych postaci. Oprócz historii dwóch głównych bohaterów, Grzędowicz zabawia nas opowiastkami o innych mieszkańcach Midgaardu, niektóre z nich nic nie wnoszą do fabuły, a inne sprytnie popychają akcję do przodu. „Pan Lodowego Ogrodu” jest przepełniony emocjami. Fabuła jest dynamiczna. Opisy pobudzają wyobraźnię, a czytelnik momentami żałuje, że nie może naprawdę przenieść się na tę obcą planetę i stanąć ramię w ramię z Vuco ścierającym się z napastnikami lub wraz z młodym tahimonem poznawać uroki królewskiego życia. Pierwszy tom „Pana Lodowego Ogrodu” to kawał dobrego, mrocznego fantasy. Jest to powieść, do której warto wracać. Książka, którą warto poznać i później odkrywać ją wciąż na nowo. I wreszcie lektura, która na zawsze zmieniła oblicze polskiej fantastyki. Jej nieprzeczytanie może mieć bardzo drastyczne intelektualne konsekwencje... Ocena 6/6
|
|
|
|