PARK
MARCONIEGO - Ake Edwardson
Kim są mordercy? Co tak naprawdę ich determinuje? Dlaczego
niektórzy z nas gotowi są przekroczyć granicę posuwając się
do ostateczności odbierając komuś innemu to, co dla każdego
z nas jest najważniejsze i najcenniejsze - życie? Czy w
każdym z nas kryje się zabójca, który tylko czeka na swój
czas? Czy też trzeba mieć ku temu jakieś szczególne
predyspozycje? Czasem zabijamy pod wpływem impulsu,
chwilowej niepoczytalności. Innym razem jest to zwieńczenie
długoterminowych planów np w akcie zemsty za niegdyś doznane
krzywdy...
A jak było w przypadku seryjnego mordercy z Goteborga?
Dlaczego jego ofiary zginęły niedaleko miejsca swego
zamieszkania? Czemu obnażono ich genitalia? I co oznaczają
pozostawione przy ich ciałach kartoniki z namalowanymi
literami alfabetu? Czyżby jakieś przesłanie? Wskazówka? Czy
jeszcze coś innego? Śledztwo jest niesłychanie trudne. Na
jego czele stoi komisarz policji kryminalnej Erik Winter,
który przez ostatnie dwa lata przebywał na urlopie z powodu
przeżytej traumy. I choć jeszcze nie do końca się pozbierał,
nie zwalczył targających nim demonów, wraz z zespołem
lojalnych mu ludzi będzie się starał krok po kroku poukładać
elementy zagadki, która być może doprowadzi go do mordercy
oraz poznania motywów, którymi kieruje się wybierając swe
kolejne ofiary.
Ake Edwardson uważany jest za jednego z najwyżej cenionych i
najchętniej czytanych szwedzkich autorów. Od dawna miałam
chęć sięgnięcia po którąś z jego książek, przekonania się,
czy faktycznie zasługuje na tak zaszczytne miano i uznanie
czytelników na całym świecie. W końcu przyszedł dzień, w
którym w me ręce wpadła powieść "Park Marconiego" będąca już
dwunastym tomem cieszącej się spora popularnością serii
kryminalnej z komisarzem Erikiem Winterem na czele. Z uwagi
na osiągnięcia autora oraz pochwalne peany na temat jego
twórczości, postawiłam jego dziełu wysoko poprzeczkę. A już
zwłaszcza po ujrzeniu na okładce rekomendacji, iż "Pisarstwo
Akego Edwardsonona to kryminalna Liga Mistrzów" oraz że
"Park Marconiego to jedna z najlepszych powieści
kryminalnych ostatnich lat." Być może tym, którzy w ten
sposób wypowiedzieli się na temat tej książki, faktycznie
się ona spodobała. Do mnie jednak zupełnie nie trafiła. To
nie ta bajka, zły adres. Od porządnego kryminału oczekuję
tego, iż wciągnie mnie on w wir wydarzeń już od pierwszych
stron, że zawładnie mną całkowicie, że będzie trzymał mnie w
stale rosnącym napięciu i powodował skoki adrenaliny podczas
lektury. Do tego powinien mieć wyrazistego głównego
bohatera, najlepiej twardego glinę, który nie da sobie w
kaszę dmuchać i będzie parł po trupach do chwili, aż dorwie
mordercę, z którym bezceremonialnie się rozprawi. Niestety
żadnego z tych elementów nie uświadczyłam w "Parku
Marconiego". Historia się wlecze, niemiłosiernie dłuży i
zanudza na śmierć. Nie raz i nie dwa podczas lektury
poleciały mi oczy. Czy tak powinno być, kiedy ma się w
rękach kryminał? KRYMINAŁ!! Usypiać to ja mogę podczas
studiowania jakiegoś nudnego podręcznika pełnego zawiłych
sformułowań, ale na Boga nie przy kryminale!! I do tego ten
beznadziejny główny bohater. Nie czytałam poprzednich części
serii, nie wiem więc, jak uprzednio on wypadał. Wypowiadać
się mogę jedynie na podstawie tego, co zaserwowano mi w
obecnym tomie. A tu niestety Erik Winter okazał się być
miałkim, mało interesującym bohaterem, do tego alkoholikiem,
który stale odlicza, na ile palców tym razem nalał sobie do
szklaneczki wody ognistej. I tak, jak nie spodobał mi się
jako glina, tak samo nie przypadł mi do gustu jako mąż i
ojciec rodziny. Niezdecydowany, niby czegoś chce, a za
chwile rezygnuje z obranych planów, po czym znów do nich
powraca i tak w kółko. Jego rozmowy z żoną doprowadzały mnie
do szału, jeszcze bardziej sprawiały, że czytaną książkę
miałam ochotę rzucić w najciemniejszy kąt i więcej do niej
nie wracać. Łudziłam się jednak, że kolejne stronice ruszą
akcję, że w końcu historia nabierze tempa i rumieńców.
Czytałam i czekałam. Niestety nadaremno, bowiem do samego
końca nic się nie zmieniło. Zawiodłam się i to bardzo. Tak
jak niegdyś chciałam poznać twórczość Akego Edwardsona, tak
teraz zastanawiam się, czy kiedykolwiek jeszcze zdecyduję
się sięgnąć po jego powieści. Szkoda, naprawdę szkoda.
Zmarnowany czas, którego nikt mi nie zwróci.
Sylwia Węgielewska, ocena 2/6, 14.10.2014
|
|
Tytuł
oryginalny: Marconi Park
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2014
Seria: Komisarz Erik Winter, tom 12
Oprawa: miękka
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-7554-858-7
|
|