OPIS KSIĄŻKI:
Nazywam się Meredith Gentry, ale rzecz jasna, nie jest to moje prawdziwe
nazwisko. Nie odważę się go wyszeptać nawet po zmroku, z obawy, że może
dotrzeć - niesione na skrzydłach wiatru - do uszu mojej ciotki, Królowej
Powietrza i Ciemności. To ona zaprzysięgła moją śmierć. Zbiegłam z Dworu
Faerie trzy lata temu i od tej pory się ukrywam. Jako Merry Gentry pracuję w
Agencji Detektywistycznej Greya, zajmującej się zjawiskami paranormalnymi
oraz magią i tu mogę wykorzystać swoje nadprzyrodzone zdolności. Byłam
bardzo ostrożna - do czasu. Cienie znalazły mnie i chcą zabrać do domu.
Ucieczka dobiegła końca. Walka jednak dopiero się rozpoczyna... Wejdź w
ekscytujący, zmysłowy świat, świat przerażający i piękny zarazem, świat
pełen niezwykłych nieśmiertelnych istot, którym niegdyś oddawano cześć jako
bogom lub demonom. Pełen ziemskich rozkoszy i olśniewającej magii Pocałunek
ciemności rzuci na ciebie hipnotyzujące zaklęcie.
RECENZJA KOSTNICA:
Przeważnie staram się wszystko robić na bieżąco i nie odkładać
niczego na potem, aby nie nagromadziło się zbyt dużo zaległości, w które
później trzeba włożyć o wiele więcej wysiłku aniżeli gdyby się to wszystko
zrobiło od razu. Tak było jednak do czasu. Spotkałam się z twórczością
Laurell K. Hamilton i po raz pierwszy pozwoliłam sobie pofolgować na tyle,
że wszystko inne prawie szlag trafił, a mimo to uśmiech jakoś nie chce
zniknąć z mojej twarzy.
„Pocałunek ciemności” nie jest „świeżynką” na polskim rynku
wydawniczym, bowiem jest dostępny już od 2002 roku, to jednak dopiero teraz
odważyłam się zaryzykować i po niego sięgnąć. I choć minęło tyle czasu to
nie żałuję, że tak długo zwlekałam z odwzajemnieniem całusa. Po pierwsze,
gdybym zrobiła to wcześniej zawartość książki, szczegółowe opisy aktów
miłosnych, przemocy i intryg mogłyby mnie przytłoczyć, albo wręcz zmiażdżyć
moje młodzieńcze, niewinne wyobrażenia o księciu z bajki. Ta książka
zdecydowanie nie jest dla nastolatek. Po drugie, dzięki zetknięciu z
niejedną lekturą nabyłam doświadczenia i mam już wyrobioną opinię na to i
owo. No i wreszcie po trzecie i najważniejsze, od razu na dzień dobry
dostałam do ręki trzy tomy serii o
Meredith Gentry,
które choć mnie oczarowały i porwały, to tak naprawdę pogwałciły całą moją
niezłomną wolę i stłamsiły moje poczucie obowiązku. Wiele wysiłku kosztowało
mnie oderwanie się od dalszych przygód bohaterki.
Książka jest wciągająca jak chipsy/orzeszki/czekolada, gdy się
otworzy paczkę nie sposób oderwać się nie skończywszy. Przed skosztowaniem
danej przekąski, zawsze towarzyszą nam pewne wątpliwości, walka z silną
wolą. I tylko od dawkowanej ilości i smaku, zależy czy nie skończy się owe
zapomnienie niestrawnością, zatruciem czy bólem głowy. Nie napiszę, że nie
miałam obiekcji co do tej książki, bo już sam opis wystarczył, aby mnie
troszkę zdegustować, to jednak ciekawość, pokusa zwyciężyła i nie byłam w
stanie dłużej się opierać, zatraciłam się. Wpadłam po uszy i nie pamiętam,
kiedy ostatnio dałam się tak wciągnąć w historię, żeby z zapartym tchem
przeczytać całe dwie (tysiąc sześćdziesiąt pięć stron) z trzech dostępnych
części. I jedyne, z czym się borykałam to z bezsennością, gdyż nie
potrafiłam spać spokojnie, stale błądziłam myślami wokół tak ekscytujących
przygód i fascynujących istot zamieszkujących Dwory Fearie tj. królewskich
strażników, krwawych motyli, goblinów czy sluaghów.
Dosyć o mnie, bo przecież wypadałoby też troszkę rozwinąć tematykę
książki, o której tyle krzyku. Autorka sprawie przeplatała tak wiele
gatunków literackich, że trudno mi wybrać ten dominujący. Znajdziemy tutaj
elementy horroru, fantasy, powieści sensacyjnej i erotycznej z kryminalną
intrygą w tle. Śledząc perypetie głównej bohaterki, Meredith Gentry,
bratanicy Andais, Królowej Powietrza i Ciemności, czytelnik nie może
narzekać na nudę. Wraz z trzydziestolatką balansuje na granicy bólu,
rozkoszy, śmierci, nieustannie walczy z rosnącym pożądaniem. Na szczęście
autorka zachowała poczucie dobrego smaku, czego nie można powiedzieć o
bujnej wyobraźni czytelnika, który zaintrygowany napięciem w książce może
przekroczyć granice własnej wytrzymałości bądź wstrzemięźliwości. Jesteśmy
świadkami przeobrażenia dziewczyny z brzydkiego kaczątka w godną
następczynię tronu Dworu Unseelie, zamieszkałego przez wszystkich tych
odrzuconych przez „perfekcyjnych” mieszkańców konkurencyjnego Dworu Seelie,
władanego przez jej wuja Taranisa. O władzę przyjdzie jej walczyć z
nieobliczalnym kuzynem Celem, który dołoży wszelkich starań, aby
wyeliminować przeciwnika. Czy księżniczka Meredih NicEssusa, znajdzie w
sobie siłę i sprzymierzeńców, którzy pomogą utrzymać ją przy życiu i tym
samym spełnić warunek objęcia tronu – spłodzić potomka?
To jak ta historia zostanie odebrana jest indywidualną kwestią
każdego z osobna. Ja pomimo początkowych wątpliwości dałam się oczarować i
za nic na świecie nie chcę się od tego magicznego zaklęcia wyzwolić. A
najlepsze w tym wszystkim jest to, że dopiero prawdziwa rozrywka przed nami
w „Pieszczocie nocy” i o tym już wkrótce.
MoNiuRka
z dn. 15/04/2012
Tytuł: Pocałunek Ciemności
Tytuł oryginalny: A Kiss Of Shadows
Seria: Meredith Gentry
Autor: Hamilton Laurell K.
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Numer wydania: II
Data premiery: 2010-09-14
Stron: 625