TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE | ||
POLICJA - Jo
Nesbo "Człowiek bierze do ręki rozdane karty, ogląda je, nie dostanie nowych. Może jedynie grać najlepiej, jak umie, tymi, które mu przypadły. I marzyć o tych, które m o g ł y się trafić" Gdybym miała wymienić jeden z najbardziej typowych przykładów nieświadomego sadyzmu, wymieniłabym kota, bawiącego się myszą przed pożarciem. Analogicznie - to Jo Nesbø jest tym kotem, który bawi się nami, czytelnikami, w najbardziej sadystyczny, okrutny i przebiegły sposób, zanim nas całkowicie obezwładni, pochłonie i wręcz zeżre, a potem sprawi, że książkę odłożymy trzęsącymi się dłońmi. "Policja" wywołuje szereg uczuć - od radości, złości, totalnego wkurzenia, smutku, rozpaczy, do rozbawienia i irytacji. Pełen wachlarz emocji w jednej książce. Dwukrotnie płakałam i były to różne łzy - jedne z tych dobrych, drugie z tych złych. Nie mogłam spać, obiecując sobie "jeszcze tylko jeden rozdział", przez co Nesbø po raz kolejny zmusił mnie do okłamywania samej siebie - to nigdy nie był "jeszcze tylko jeden". Później, z podkrążonymi z niewyspania oczami, parzyłam sobie język na gorącej porannej kawie, ale nawet nie zdołałam tego poczuć - gdyż jeszcze nie całkiem obudzona na powrót wracałam do Oslo, do świata wykreowanego przez Sadystę, i nic ani nikt nie było w stanie mnie z tego świata wyciągnąć. Przez cały czas, jaki spędziłam na lekturze najnowszej powieści Jo Nesbø, która premierę miała zaledwie kilka dni temu, byłam nieobecna. I, choć śledziłam opisywane wydarzenia z największą uwagą, to i tak mnie Nesbø za każdym razem utwierdzał w przekonaniu, że choćby nie wiem co, to i tak niczego nie rozgryzę.Sadystyczny kocur znęcający się nad małą myszką, której co rusz wydawało się, że wreszcie uda jej się przechytrzyć swojego oprawcę. Nic z tego. W Oslo dochodzi do zabójstw policjantów. Śledztwa wykazują, że obecne zbrodnie są kopiami nierozwiązanych spraw, w które denaci byli zaangażowani - gliniarze giną w ten sam sposób i w tym samym miejscu, co ofiary pierwotnych zbrodni. Uwaga policjantów koncentruje się na kilku podejrzanych, z których jeden wydaje się być dokładnie tym, którego poszukują. Jednak nic nie jest takie proste, na jakie wygląda, a funkcjonariusze zamiast posuwać się do przodu, stoją w miejscu. Polityczne rozgrywki natomiast wcale nie poprawiają i tak trudnej już sytuacji. Wiadomym jest tylko, że giną funkcjonariusze prawa, i każdy spośród tysiąca ośmiuset siedemdziesięciu dwóch policjantów z samego tylko okręgu Oslo może być następny na liście brutalnego i bezlitosnego seryjnego mordercy.
Ponad tym wszystkim unosi się jeszcze sprawa Tego, o Którym Nikt Nie Mówi, a który przebywa w śpiączce pod całodobową obserwacją, i być może nigdy się już nie obudzi. Jego nazwisko utrzymywane jest w tajemnicy, a pod drzwiami do sali szpitalnej wciąż przesiadują policjanci. "Psychiczny koszt zabójstwa dla racjonalnie myślących i normalnie odczuwających ludzi jest tak wysoki, że muszą mieć ekstremalnie dobry motyw, by zabić drugiego człowieka. Ekstremalnie dobre motywy są z reguły łatwiejsze i szybsze do odnalezienia niż broń, za pomocą której dokonano zabójstwa, świadkowie i ślady techniczne. I z reguły wskazują bezpośrednio na potencjalnego sprawcę. Z tego powodu każdy śledczy zajmujący się zabójstwami powinien zaczynać od pytania 'dlaczego'". Tak, dokładnie tyle - i aż tyle - sami możecie się dowiedzieć, czytając krótkie opisy fabuły na stronie Wydawcy czy na tylnej okładce książki. Niczego więcej o fabule nie napiszę. Moje uwielbienie i fascynacja każdym jednym dziełem Jo Nesbø zabrania mi psuć Wam zabawy przy odkrywaniu tej historii - a jest co odkrywać. Fani autora z pewnością mnie zrozumieją, zaś ci, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać pióra norweskiego mistrza, niech czym prędzej nadrabiają. Wielokrotnie pisałam, że Jo Nesbø z każdym tomem jest coraz lepszy. Tutaj, w dziesiątej części swojej serii kryminalnej, przechodzi samego siebie. Wynagrodził zniecierpliwionym czytelnikom czas oczekiwania na nową powieść i to z nawiązką, serwując nam wybitną powieść, w której nic nie jest takie, jakie się wydaje. Być może jestem zaślepiona, być może jestem zbyt pobłażliwa, a "Policja" może wcale nie jest taka dobra. Ale prawdę mówiąc wcale w to nie wierzę. "Policja" JEST taka dobra. Aż taka dobra. Doskonała. Nesbø jest mistrzem suspensu, zwrotów akcji i takiego prowadzenia narracji, że w jego książki się po prostu przenika. Doskonale radzi sobie z nieszablonowymi historiami, które w niczym nie przypominają historii jego skandynawskich kolegów i koleżanek "po piórze". Jeśli o literaturze Skandynawskiej myślicie, że jest schematyczna, powolna i pozbawiona pazura, to Jo Nesbø jest tym wyjątkiem, potwierdzającym regułę.
"Może różnica polega tylko na tym, że jedni wypuszczają tkwiące w nich potwory, a inni tego nie robią?" Nie będę Was zadręczać frazesami, truizmami i banałami, mówiąc o wartkiej akcji, o twistach fabuły, o mnogości zagadek i o trzymaniu w napięciu. Podam Wam kilka liczb, które mówią same za siebie: Nakład początkowy "Policji" liczył sobie 270 tys. egzemplarzy i stanowi to najwyższy, jak dotąd, nakład startowy w Norwegii, zaś po pierwszym dniu sprzedaży... dodrukowano 115 tys. kolejnych egzemplarzy. Statystycznie rzecz biorąc, "Policja" znajduje się w co czwartym norweskim domu. Robi wrażenie? Jeśli te fakty Was nie ruszają, to może poruszy Was fakt, że Jo Nesbø jest jednym z moich ulubionych autorów kryminalnych, a najnowsza jego powieść sprawiła, że poczułam się tak, jakbym nigdy nie czytała ani jednej książki tego typu - autor nieustannie wprowadzał mnie w maliny, robił mnie w balona, w konia, wystrychiwał na dudka (i tutaj dołóżcie jakiekolwiek inne zwroty, w których występują zwierzęta i rośliny, a które oznaczają jedno i to samo). Jestem pod ogromnym wrażeniem i z całego serca gorąco polecam "Policję" pod warunkiem, że poznaliście poprzednie części serii, a przynajmniej "Upiory". Odradzam czytanie najnowszej powieści autora bez znajomości poprzedniej! A mi nie pozostało nic innego, jak uchwycić się słabej, słabiutkiej niewypowiedzianej obietnicy kolejnego tomu - tupię nogą głośno i natarczywie, bo w tym momencie nie wyobrażam sobie, by Jo Nesbø miał ot tak, po prostu, przestać pisać o komendzie w Oslo.
Moja ocena: 6/6 Paulina J. Król |
Jo
Nesbo
|
|
|