Prawnik z Lincolna
Oparty na podstawie powieści Michaela Conolly’ego, nominowany w 2012 roku do
nagrody Saturna w kategorii najlepszy film akcji „Prawnik z Lincolna” w
reżyserii Brada Furmana to nasza kolejna propozycja w cotygodniowym cyklu
„Kino na sobotę” .
Mick Haller prawnik z Los Angeles.
Bogaty, pewny siebie. Jeździ klasyczną, czarną limuzyną marki Lincoln, która
poniekąd stanowi jego biuro, w niej załatwia interesy. Mężczyzna broni
kryminalistów. Zdaje sobie sprawę, że w większości popełnili oni zarzucane
im czyny, ale ambicja i chęć wygrania rozprawy sprawiają, że za wszelką cenę
dąży do ich uniewinnienia. Pewnego dnia do Micka zgłasza się młody chłopak.
Pochodzący z zamożnej rodziny Louis Roulet oskarżony jest o pobicie
dziewczyny do towarzystwa. Prawnik podejmuję się jego obrony. W czasie
procesu do głosu dochodzą sprawy z przeszłości, dawne zaniedbania. Pojawią
się wątpliwości i wyrzuty sumienia. Dla Micka Hallera już nic nie będzie
takie proste i oczywiste.
„Prawnik z Lincolna” to kolejny film, w którym główny bohater staje przed
moralnymi wyborami, wątpliwościami wynikłymi z wykonywanego zawodu. Micka
Hallera poznajemy jako aroganckiego, zarozumiałego i jednocześnie znającego
swoją wartość prawnika. Jest dobry w tym co robi i za swoje usługi każe
sobie słono płacić. Wie, że jego klienci to bandziory, ale broni ich a
jedyny wyrok, który go interesuje to niewinny. Kiedy podejmuje się obrony
Rouleta i zdobywa o nim informacje wszystko się zmienia. Po raz pierwszy
widzi, że broni kogoś, kogo sam chętnie wsadziłby za kratki. Tymczasem
obowiązuje go tajemnica zawodowa. Rozpoczyna niebezpieczną grę z klientem.
Film Brada Furmana to kawał dobrego kina. Mimo że scenariusz nie jest
nowatorski i niejednokrotnie widziałam filmy oparte na tym schemacie, to
jednak „Prawnika z Lincolna” oglądałam z przyjemnością. Film nie nudzi, nie
ma w nim przegadanych scen, miałkich, banalnych dialogów. Wartka akcja oraz
zręcznie budowane napięcie sprawiły, że mimo spodziewanego finału ciekawość
towarzyszyła mi do ostatniej minuty opowiadanej historii.
Mocną stroną „Prawnika z Lincolna” są dobrze skrojeni bohaterowie oraz
świetnie dobrana obsada aktorska. W filmie główną rolę zagrał, pewnie
większości widzów znany z komedii romantycznych, Matthew McConaughey. Tym
razem aktor nie gra słodkiego amanta, lecz człowieka z charakterem. Trochę
wyrachowany, wpatrzony w siebie. Nie jest krystalicznie czysty i to sprawia,
że wywołuje skrajne emocję. Ale oprócz McConaughey'a na ekranie zobaczymy
między innymi Williama H. Macy, Marise Tomei. Macy w roli poczciwego
detektywa, z miejsca wzbudził moją sympatię, znana z serialu „Inny świat”
Marisa Tomei wcieliła się w rolę byłej żony prawnika. Pewna siebie,
samodzielna, nie jest męczennicą i ofiarą małżeńskiego systemu.
„Prawnik z Lincolna” to doskonałe kino akcji, takie w stylu hollywoodzkim.
Nic nas szczególnie nie zaskoczy, ale oglądamy z prawdziwą frajdą i nie
żałujemy spędzonego czasu przed telewizorem.
Polecam.
ZAJĄC
Reżyseria: Brad Furman
Scenariusz: John Romano
Premiera: 10 marca 2011
Produkcja: USA
Obsada: Matthew McConaughey, Marisa Tomei, Ryan Phillippe, William H. Macy
|