TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK | |||
PRZEKLĘTE
MIASTO - Ellery Queen
Był Sherlock Holmes, Arsen Lupin, później detektyw Monk, Colombo i jeszcze paru innych. Wszyscy znamy i kojarzymy te nazwiska. A Ellerry Queen? Jeśli nic nie mówi wam postać detektywa i pisarza, stworzona przez posługujący się tym samym imieniem i nazwiskiem duet pisarzy z Nowego Jorku, to najwyższy czas nadrobić zaległości. Poznajcie Ellery`ego Queena - bohatera książki Przeklęte miasto. Do niewielkiego miasteczka Wrightsville przybywa pisarz Ellery Queen. Z racji braku miejsc w hotelu wynajmuje nieduży dom, przez miejscowych zwany “przeklętym domem”. Był on prezentem ślubnym dla Norry Wright i Jima Heighta, nim ten tuż przed zaplanowaną uroczystością, wyjechał porzuciwszy swoją narzeczoną bez słowa wyjaśnień. Wkrótce po przyjeździe Ellery`ego Jim niespodziewanie wraca i biorą z Norą ślub. Wydaje się, że teraz czeka ich już tylko małżeńska sielanka, aż pewnego dnia na jaw wychodzą trzy listy, których autorem jest Jim. Wszystkie mają przyszłą datę i opisują chorobę a później śmierć żony Jima. W dniu, na który datowany jest pierwszy list Nora rzeczywiście zapada na zdrowiu. Objawy wskazują na zatrucie arszenikiem.
Przeklęte miasto początkowo trochę mnie zadziwiło. Tym, co spodobało mi się na pewno była kreacja głównego bohatera. Ten sympatyczny pisarz i detektyw-amator, to postać, której nie sposób nie polubić. Chwilami zabawny, nie narzucający się na siłę, stoi jakby z boku, będąc bardziej w tle całej intrygi. Jest obserwatorem, zbiera poszlaki, analizuje i spisuje swoje spostrzeżenia. Nie ingeruje za bardzo w życie bohaterów a potem śledztwo, i to właśnie zwróciło moją uwagę. Detektyw najczęściej czeka tylko, co będzie dalej nie wtrącając się nawet, gdy jednej z bohaterek grozi wielkie niebezpieczeństwo. Czasem jednak działa, ale też po swojemu, z poczuciem humoru. Jak wtedy, gdy prosi towarzyszącą mu dziewczynę, by odwróciła uwagę właściciela biura przewozowego. W tym czasie Queen porównuje podpis na kwicie przewozowym z próbką na resztkach pewnego spalonego listu. Okazuje się identyczna i gdy dziewczyna stwierdza, że wiedzą tyle co przedtem, Ellery nie zgadza się z nią. “Niezupełnie” - mówi - “przedtem tylko domyślaliśmy się, że ta pani jest siostrą Jima. Teraz wiemy to na pewno”. Zaiste, genialny detektyw, pomyślałem wtedy. I sądziłem tak później, za każdym razem, gdy Queenowi udawało się czegoś dowiedzieć i okazywało się, że ubiegli go w tym prowadzący śledztwo naczelnik policji i młody prokurator. Jednak gdy już wydawało się, że sprawy się wyjaśniły, śledztwo po burzliwym procesie (w bardzo ciekawy sposób opisanym i zrelacjonowanym) kończy się, okazało się, że w postępowaniu detektywa była jakaś metoda. Ellery obserwował, zbierał dowody by na samym końcu wyjaśnić, niczym sam Sherlock Holmes, zagadkę. Wszystkie tajemnicze i dziwne zdarzenia, cała sprytnie zaplanowana intryga, wszystko to, niczym pasujące do siebie klocki układa się w całość. Każdy element wskakuje na swoje miejsce, a czytelnik myśli - “cóż za genialny detektyw”. I ja tak pomyślałem, ale tym razem już nie z przekąsem.
Podsumowując, Przeklęte miasto to dobry kryminał, nie licząc drobnych potknięć, lub czasem dziwnego zachowania bohaterów. Bo jak można inaczej nazwać to, że gdy po trzech latach wraca były narzeczony córki, który uciekł prawie sprzed ołtarza, nic nikomu nie tłumacząc i nie dając potem znaku życia, niedoszły teść po oświadzczeniu młodych, że jednak zamierzają się pobrać, bierze obydwoje za rękę i mówi: “wreszcie się namyśleli, wariaci”. Lecz mimo to Ellery Queen stworzył (choć właściwiej byłoby stwierdzić - stworzyli) ciekawą powieść kryminalną, wzubudzjącego same pozytywne odczucia bohatera, świetnie przy tym oddając klimat małego amerykańskiego miasteczka z lat czterdziestych. Czy można chcieć czegoś więcej? Artur Kuchta
|
|
||
|