PRZEZROCZYSTA
FABRYKA DUSZ - Gordon Dahlquist
„W alternatywnym świecie wiktoriańskim kilku biznesmenów i
alchemików usiłuje zdobyć władzę absolutną wykorzystując
szczególnie właściwości niebieskiego szkła, umożliwiającego
całkowite podporządkowanie ofiar poprzez proces
transformacji. Ich plany usiłuje pokrzyżować grupka
bohaterów. Wprawdzie nasi bohaterowie uszli z życiem z
katastrofy sterowca, lecz zwycięstwo jest jeszcze odległe,
gdyż tajemnica niebieskiej glinki wciąż jest powodem
politycznych machinacji i korupcji w najwyższych kręgach
władzy. Ponadto dotychczasowe zmagania wywarły piętno na
wszystkich bohaterach: leżącą w gorączce pannę Temple dręczą
cudze wspomnienia nabyte w wyniku kontaktu z jedna ze
szklanych ksiąg, Kardynała Changa przygnębia utrata
ukochanej Angielki oraz nieufność mieszkańców rybackiej
wioski, w której znaleźli schronienie, a doktor Svenson
stara się wyleczyć pannę Temple i odwrócić podejrzenia od
Kardynała, jednocześnie zmagając się z swoim budzący się
uczuciem do owdowiałej pani Dujong. Wkrótce okoliczności
rozdzielają czwórkę – Chang musi stawić czoło pościgowi
wysłanemu przez skorumpowaną Rade Królewską, doktor Svenson
usiłuje rozwiązać zagadkę serii okrutnych morderstw
sugerujących, że nie wszyscy wrogowie zginęli w tonącym
sterowcu… Panna Temple i Eloise również opuszczają wioskę w
nadziei, że odnajdą Changa i doktora, – jeśli zdołają
wymknąć się nieprzyjaciołom.”
Mieszanka thrillera, gotyckiego horroru, fantasy, science
fiction i romansu osadzona w epoce wiktoriańskiej? Pomysł
szalony, ale jak widać realny. Jednak czy dobry? Nie sądzę.
A wręcz jestem nad wyraz przeciwna takim zabiegom.
Połączenie dwóch gatunków – okej, ale pięciu? W zasadzie to
sześciu… Pomysł godny nie pochwalenia, ale całkowitego
zanegowania.
Już sama okładka nie przypadła mi do gustu. Kolorystyka może
i ciekawa, sam wzór również, jednak nie sądzę, by jakoś mnie
zachwycała na tyle, by książka urosła chociaż odrobinę w
moich oczach. To samo, jeśli chodzi o treść. W całej fabule
jest za dużo wątków – mieszają się ze sobą tworząc jedną
wielka, nielogiczną całość. Po prawdzie niekiedy autor
naprawdę mnie zaciekawił, zwłaszcza, że styl ma dobry,
prosty i bez udziwnień, jednak takich momentów było
zdecydowanie za mało, jak na takie tomiszcze. Na okładce
widnieje informacja, że jest to książka, która ma w sobie
skrzyżowanie powieści Dickensa oraz „Przygód Sherlocka
Holmesa” – szkoda tylko, że ja nawet przez chwilę nie miałam
takiego wyobrażenia i nijak nie umiałam sobie tego przenieść
w myślach i porównać. Jedno od drugiego różni się tyle, co
dzień do nocy i nie rozumiem, jak ktoś mógł tak opisać tę
pozycję.
Trudno jest mi przyrównać „Przezroczystą fabrykę dusz” do
jakiegokolwiek gatunku i powiedzieć, czy jest z nim zgodna.
A wszystko, dlatego, ze tutaj mamy wszystko i nic. Z każdego
gatunku po trochu i tworzy się mix, a raczej jeden wielki
miszmasz, który mi osobiście nie odpowiada.
Muszę przyznać, że tak, jak treść, fabuła, gatunek czy
gatunki nijak do mnie nie przemówiły, tak sami bohaterowie
już owszem. Widać, że każdy z nich stworzony został
indywidualnie. Różnią się od siebie pod każdym możliwym
względem, równocześnie idealnie się uzupełniając. Gdyby
tylko autor postanowił zawęzić wątki i skupić się na kilku z
nich, to mogłaby z tego powstać całkiem przyjemna i ciekawa
powieść.
Ciężko jest mi ocenić tę pozycję, zwłaszcza, że z jednej
strony widzę, iż autor musiał się nieźle napracować i
nagimnastykować nad tym, aby to wszystko połączyć w jedną w
miarę logiczną całość, a z drugiej mam świadomość, że nie
spełnia ona moich nawet najmniejszych oczekiwań. Możliwe, że
niektórzy lubią takie „gatunki w gatunkach”, jednak ja już
wiem, że za tym ewidentnie nie przepadam, zwłaszcza, że
ciężko mi się w czymś takim odnaleźć. Może kiedyś spróbuję
jeszcze raz takiego mixu, jednak wiem, że na pewno nie w
najbliższej przyszłości.
Ocena:
4/10 pkt.
Lilien
|
Tytuł: Przezroczysta fabryka dusz
Autor: Gordon Dahlquist
Wydawnictwo: Albatros
Wydanie: 2013-02-22
ISBN: 978-83-7659-710-2
Objętość: 624
|
|