KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL
patronaty.jpg (2614 bytes)

WITAJ W SERWISIE KOSTNICA

FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI

RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
 

" Psychoza" Alfred Hitchcock

 Każdy słyszał chyba o słynnym reżyserze Alfredzie Hitchcocku, ale czy każdy obejrzał, choć jedno jego dzieło? Wielu uważa, że stare filmy bardziej śmieszą, niż straszą. Dzisiejsze kino grozy jest uzależnione od specjalnych efektów, o których kiedyś można było tylko pomarzyć. W tym roku pięćdziesięciolecie swego istnienia obchodzi "Psychoza". Z okazji tej okrągłej rocznicy postanowiłem sprawdzić, czy to czarno-białe dzieło potrafi zachwycić dzisiejszego widza. Produkcja kosztowała osiemset tysięcy dolarów, a zysk wyniósł ponad czterdzieści milionów - te liczby nie robią w naszych czasach dużego wrażenia, lecz przejdźmy rzeczy ważniejszych, do strony artystycznej. Fabułę luźno zaczerpnięto z książki Roberta Blocha pod tym samym tytułem. Zaczyna się od miłości, która nie może się uprawomocnić z powodu słabych finansów kochanków. Marion ma tego dość, więc kiedy szef każe jej wpłacić do banku czterdzieści tysięcy, nie zastanawia się długo i kradnie pieniądze. Po drodze zatrzymuje się w motelu, gdzie poznaje głównego bohatera. Norman przedstawia się, jako kawaler opiekujący się chorą matką. Głównym powodem, dla którego warto obejrzeć "Psychozę", jest właśnie ta rola. Anthony Perkins idealnie wczuwa się w postać psychopaty, kreując coś na poziomie Hopkinsa w Hannibalu. Jeśli chodzi o pozostałych aktorów, to wszyscy grają swoje role, niczym w pełni profesjonalni rzemieślnicy. Dobrze, lecz bez fajerwerków. Dobrze, czyli dwie klasy wyżej od bohaterów polskich telenowel. Warto dodać, że właśnie tu pierwszy raz miała miejsce kultowa scena morderstwa pod prysznicem; uwielbiana do dziś głównie przez parodystów horrorów. Samo wbijanie noża w kobiece ciało wydać się może nieco sztuczne, jednak towarzyszący tej sytuacji klimat sprawia, że brak nowinek technicznych nie rzuca się w oczy. Co tworzy klimat? Z pewnością muzyka Bernarda Herrmanna. Facet zrobił kawał dobrej roboty przy komponowaniu tych wzbudzających niepokój utworów. Za Drugi najważniejszy klimatotwórczy czynnik można uznać brak kolorów. Może zabrzmi to dziwnie, lecz szarawa rzeczywistość świetnie tu pasuje, a dodanie rzeczywistych barw ujęłoby filmowi sporo uroku. Pewnie ciekawi was, czy jest tu coś strasznego. Owszem jest. Skupiony widz od początku wtapia się w świetnie ujęty przez kamerę obraz i odczuwa znane Hitchcockowskie napięcie. Fabuła jest dosyć ciekawa, choć traci dziś swą dawną innowacyjność. Więcej nie dodam, bo jeśli, ktoś nie zna jeszcze tej historii, a chciałby poznać, to z pewnością najlepiej będzie to zrobić w czasie oglądania. Zdecydowanie można powiedzieć, że ten thriller wygrywa próbę czasu. Na jego twarzy widać kilka zmarszczek, ale trudno, żeby ich nie było w obliczu tak dużego postępu technicznego.

Wielu ludzi wznosi "Psychozę" na piedestał najlepszego thrillera w historii. Trochę przypomina to fanatyzm, a nie tędy droga. Oczywiście to dzieło Hitchcocka powinno znaleźć się w każdym zestawieniu najlepszych thrillerów wszechczasów, ale uważam, że szczyt listy to sentymentalna przesada. Dość jednak narzekań. Polecam ten film każdemu, kto lubi nocą w całkowitej ciszy nasycić się kinem grozy na najwyższym poziomie. Dreszczyk emocji gwarantowany.

Adam Krypczyk