KOSTNICA TV FILMY I FILMIKIGALERIANOWOŚCI KSIAŻKOWEFRAGMENTYKINO - ZAPOWIEDZI, PREMIERY          nasz serwis EOPINIER.PL

patronaty.jpg (2614 bytes)
FILMLITERATURATEORIAGRYFORUMLINKI
RECENZJE FILMOWERECENZJE KSIĄŻEKWSPOŁPRACAOPOWIADANIAPUBLICYSTYKANAPISZ DO NASPROSTO Z PIECAZŁOTY KOŚCIEJ
REC 3

RECENZJA KOSTNICA

Całe szczęście, że portal Kostnica ufundował mi bilet na maraton filmów grozy w Multikinie. Gdyby nie fakt „wjazdu za free” nigdy bym sobie nie wybaczył, że katowałem oczy i uszy rzekomą „genezą” serii Rec. Trzecia – oby ostania! – produkcja z tego cyklu jaki się nam w ostatnich latach rozwinął zamiast straszyć – bawiła.

O ile w stosunku do części drugiej użyłem słowa banał, tu pasuje jedynie termin chłamu. Plus synonimy, np. szajs. Ten film jest horrorem jedynie z nazwy, obok prawdziwego filmu grozy stał tylko i wyłącznie jeśli ktoś miał wolne miejsce na półce. Wygląda jak połączenie ostatnich dwóch filmów z serii Resident Evil z genialnym Od zmierzchu do świtu Tarantino. Tak też w pierwszej chwili myślałem. Dla pewności zerkałem na napisy końcowe, by sprawdzić czy przypadkiem nie podmienili reżysera. Nie. To wprawiło mnie w niemałą konsternację.

Zastanawiałem się co też strzeliło do głowy facetowi, który współ-reżyserował przecież dwie poprzednie części. Od „jedynki” wiało grozą i oddechem świeżego trupa. Strach wylewał się z głośników razem z przerażającymi krzykami konających. „Dwójka”, choć nudna stanowiła kontynuację wrzasków i upiornego klimatu zakażonej kamienicy. Tu natomiast, czemu dały wyraz okrzyki na sali kinowej – wylewała się raczej kpina i brak gustu.

Kiedy siedziałem w fotelu zabrzańskiego multipleksu nie odczuwałem niczego co można by z grozą powiązać. Owszem, były „momenty” gdy już coś się zaczynało wykluwać, już coś tam skrobało w mózgu reżysera i scena w kulminacyjnym punkcie zachwycała dynamiką ale… No właśnie, coś wówczas odwracało zamysł o sto osiemdziesiąt stopni i w momencie, gdy widzowie mieli kulić się ze strachu piali ze śmiechu, buczeli i obrzucali się popcornem.

Nie ma tu sceny, której by autorzy produkcji najzwyczajniej nie schrzanili. Rec. 3. Geneza to wyraz twórczej impotencji, bękart kinowy zrodzony z niewiadomo jak chorej chuci. To twór wykapany z niepełnego artystycznego wytrysku. Szlag mnie trafia jak można było ta zmarnować fenomenalnie dobry materiał.

Nad tym całym kiczowatym bigosem i kotłowaniną dogorywających ludzkich istnień roztacza się jednak coś jeszcze gorszego. Zdeprawowano to na co wszyscy widzowie czekali. Tytuł nie zgadza się zawartością. Nie ma tu słowa o genezie wirusa, nie ma nic o opętaniu. Jest jedynie masa żwawo harcujących truposzy (swoją drogą nie ma szans, by zombie skakał niczym Hulk… zobaczcie sami…), tabun panikujących weselników, bo żeby było ciekawiej, wszystko dzieje się podczas balu z okazji ślubu głównych bohaterów. Ci zaś swymi czynami zapiszą się w historii kinematografii jako postaci na wskroś nieprzystające do niczego. Do komedii – zawsze, do horroru – nigdy. Najlepiej ze wszystkich wypadł tajemniczy Pan Gąbka (spojler!).

Oprawa muzyczna leży i kwiczy, a co, bądźmy bezlitośni. Praca kamery nijak ma się do tego co zwać należy paradokumentem. Efekty specjalne – momentami jest na czym zawiesić oko. Tyle.

Reasumując, Drodzy Czytelnicy, jeśli naprawdę nie macie co ze sobą zrobić – to od biedy da się to oglądać. Jest jeden warunek, a mianowicie taki, żebyście się nie spodziewali pod żadnym względem filmu grozy. Zgrozą jest dopuszczenie tego pod taka etykietą i oszukanie tysięcy widzów. Jeśli ujrzeć w tej produkcji rodzaj parodii – uchowa się na rynku. Do tego jednak potrzebna jest rehabilitacja zarówno twórców, jak i dystrybutorów. Innego wyjścia nie ma. W przeciwnym razie – Rec. 3. Geneza pogrąży się w bagnie niesławy. Rzekłem.

Nie polecam pod żadnym pozorem. Za ewentualne powikłania po-seansowe nie odpowiadam. Oglądanie z własnej nieprzymuszonej woli.

 

 

 

Tytuł: [REC]³ Génesis

Reżyseria: Paco Plaza

Scenariusz: Paco Plaza, Luis Berdejo

Produkcja: Hiszpania

W rolach głównych: Leticia Dolera, Diego Martín, Ismael Martínez

Muzyka: Mikel Salas

Premiera: 20 kwietnia 2012 (Polska)  30 marca 2012 (Świat)

Czas trwania: 1 h. 20 min.

Gatunek: Error

 

Ocena ogólna:

 

1/10

 

Krzysztof "Mormegil" Chmielewski