[05.10.10] Z WIELKĄ
PRZYJEMNOŚCIĄ INFORMUJEMY, ŻE OBJELIŚMY PATRONATEM REQUIEM DLA MORDERCY Elizabeth
Corley, które zawita do księgarni 26 października. Wydawca: Zysk i S-kaElizabeth Corley urodziła się i dorastała w Anglii, w
West Sussex. Zamężna, wychowująca pasierbicę, godzi pasję pisania kryminałów z
posadą dyrektor naczelnej jednej ze spółek inwestycyjnych. Dzieli swój czas między
Londyn, Niemcy i Francję. Jako wiceprzewodnicząca Crime Writers Association Elizabeth
Corley aktywnie uczestniczy w działaniach organizacji, a jednocześnie nadal znajduje
czas na swoje hobby: podróże, ogrodnictwo i muzykę.
Śmierć i
zemsta w takt "Requiem" Verdiego...
Carol, Deborah, Octavia, Leslie i Kate -
przyjaciółki na zabój, "cudowna paczka". Dwadzieścia lat temu, na szkolnej
wycieczce, w ich szeregach niespodziewanie pojawiła się śmierć - Carol Truman na
klifach Durdle Door zakończyła swój żywot. Czy morderczynią była jedna z nich,
członkiń paczki? A może to był wyłącznie nieszczęśliwy wypadek? Sprawa z czasem
odeszła w niepamięć. Jest jednak ktoś, dla kogo czas nie ma znaczenia, a przedawnienie
nie istnieje.
Zaginięcie Deborah i śmierć Kate inicjuje śledztwo, któremu przewodzi Andrew Fenwick.
Ścigając się z czasem, nadkomisarz próbuje schwytać mordercę, który rozpoczął
polowanie na pozostałe kobiety...ł
"Niezwykła książka, od której nie
sposób oderwać uwagi. Mrozi krew w żyłach". Bookshelfozost |
ZWYCIĘZKA RECENZJA w KONKURSIE Z PATRONATEM
"Opowieść Zombilijna" Recenzja książki: ELIZABETH CORLEY
"REQUIEM DLA MORDERCY"
Harlden to zwyczajne nieduże
miasteczko, jakich na wyspach brytyjskich nie brakuje. Jest tu szkoła, jest posterunek
policji, są sklepy i cisi mieszkańcy lubujący się w swoim małomiasteczkowym spokoju.
Ale pojawia się też gwiazda operowej muzyki, Octavia Anderson (pochodząca z Harlden i
tu w przeszłości zdobywająca pierwsze muzyczne stypendium), która postanawia pewnego
dnia ofiarować charytatywnie swoim ziomkom własny cenny głos. Termin koncertu zbliża
się nieubłaganie, a wraz z upływającym czasem znikają z Harlden kolejne kobiety -
najpierw w tajemniczych okolicznościach znika ślad po Deborah, później zamordowana
zostaje Kate. Leslie cudem uchodzi z życiem z wypadku, który, jak wszystko wskazuje,
był skrupulatnie zaplanowany, choć trudno też powiedzieć, by się jej poszczęściło
- stan w jakim wylądowała w szpitalu nie napawa nadzieją. Pozostała jeszcze Octavia,
ta słynna Octavia, o której jeszcze nikt nie wie, że tak wiele łączy ją z tymi
kobietami, które los potraktował okrutnie. Mało kto posiada wiedzę o tym, że
wszystkie te kobiety łączy mroczna tajemnica z odległej przeszłości - zabójstwo
niejakiej Carol w trakcie szkolnej wycieczki.
RYSOPIS PODEJRZANEGO
Elizabeth Corley nie pozwala nam długo zastanawiać się nad tym, kto stoi za
tymi tragediami. Wizerunek zabójcy jest nam znany od początku, podobnie zresztą jak sam
motyw zbrodni. Dlatego trudno mówić, aby to była opowieść kryminalna w klasycznym
tego słowa pojęciu - kiedy to czytelnik wraz z książkowymi bohaterami prowadzi
dochodzenie i zastanawia się nad wszelkimi aspektami kolejnych zabójstw. Tutaj od
początku wiemy wszystko lub prawie wszystko. Albo przynajmniej nam się tak wydaje. Bo
to, że znamy szczegółowo rysopis mordercy i główny motyw zabójstw, nie daje nam
jeszcze przewagi nad przestępcą, wręcz przeciwnie, ta iluzoryczna przewaga może
osłabić naszą czujność, poprzez to zbić z tropu i zaprowadzić wreszcie na manowce.
A to może być zgubne, zarówno dla śledztwa, jak i kolejnych potencjalnych ofiar. Ale
dzięki temu zabawa z książką "Requiem dla mordercy" jest przednia. I
mrożąca krew w żyłach.
REKONSTRUKCJA WYDARZEŃ
W powieści "Requiem dla mordercy" emocje czytelnika są skumulowane w
nieco inny sposób niż w pokrewnych dla tej książki gatunkach - horrorze czy klasycznym
kryminale. Tu znamy zamiary, a nawet plany mordercy z dużym wyprzedzeniem. Teoretycznie
nic nas nie zaskoczy. Nie stoi to jednak na przeszkodzie, by trzymać czytelnika w
niepewności, w napięciu aż do samego końca. Kolejne strony, kolejne wersety wywołują
w czytelniku silny niepokój naznaczony nadzieją, że plany mordercy nie wypalą,
zostaną pokrzyżowane przez prowadzącego śledztwo skrupulatnego Fenwicka. Niepokój
wynikający z faktu martwienia się o los kobiet, nad którymi ciąży widmo śmierci -
bez względu na to, czy ich przeszłość wskazuje, że na ową śmierć zasłużyły, czy
też nie.
POSZLAKI
Wydaje się dość naturalne, że czytelnik utożsamia się właśnie z tym
pozytywnym bohaterem, czyli śledczym Fenwickiem, policjantem, który powracając do
służby po dłuższej przerwie spowodowanej śmiercią żony, od razu zajmuje się
sprawą zaginięcia jednej kobiety, a wkrótce i zabójstwa drugiej. To z nim przeżywamy
całe śledztwo i na nowo przyglądamy się wydarzeniom, które przyniosły śmierć
mieszkankom Harlden. To z nim odkrywamy wszelkie ślady, motywy, poszlaki... ale podobnie
jak Fenwick nie wiemy co czeka nas na końcu tej mrocznej opowieści, nie wiemy z całą
pewnością kim był swego czasu zabójca, kto tak naprawdę zamieszany jest w całą tę
aferę, kto pragnie doprowadzić ją do końca "po swojemu", dla kogo jest to
sprawa dalece niewygodna. Wiemy tylko, że Fenwick jest coraz bliższy schwytania
sprytnego i zmyślnego mordercy, który jednakże wciąż umyka mu tuż sprzed nosa.
PORTRET PSYCHOLOGICZNY
Jak już wspomniałem, czytelnik wie teoretycznie o wszystkim od samego
początku. Z czasem okazuje się, że nie wie o rzeczach niezwykle istotnych dla
całokształtu prowadzonego śledztwa. Nie wie też wreszcie czy mordercy uda się
dokonać dzieła ostatecznego - zabić Octavię Anderson w trakcie jej charytatywnego
koncertu. Tego nie wiemy i nie możemy wiedzieć do końca. Napięcie narastające w
umyśle czytelnika potęguje fakt posiadania wiedzy na temat szkolnych wyczynów Anderson,
przez co budzi ona niewątpliwą odrazę, a sam morderca jeśli nie zyskuje sympatii
czytelnika to zapewne pewnego rodzaju aprobatę czy chociażby zrozumienie w tym, co
planuje wobec piosenkarki.
Czytelnik się męczy, lecz nie z samym czytaniem, a z dręczącymi go
wątpliwościami. Z jednej strony czy bezprawne sięganie po krwawą sprawiedliwość jest
dobre i słuszne, a z drugiej strony: "przecież potencjalnej ofierze należało
się". Z kim sympatyzować? Jeśli mordercy się uda, będziemy czuć się
zawiedzeni, że sympatyczny Fenwick nie dał rady powstrzymać na czas ręki zabójcy.
Jeśli morderca nie dokona vendetty, będziemy mieć żal, że dawna przewina Octavii nie
została w okrutny i bezwzględny sposób pomszczona. I jak tu wytrzymać całe to
napięcie, które pęcznieje wraz z każdą mijającą chwilą, wraz z każdym czytanym
zdaniem?
AKT OSKARŻENIA
Niepokój i napięcie jakie wynikają z dochodzenia prowadzonego przez Fenwicka,
z wyjaśnianych przez niego faktów na temat mordercy, a także na temat prawdopodobnych
motywów opartych o zemstę sprzed lat - wzbudzają w czytelniku łaknienie, które nie
pozwala mu się oderwać od książki, które zmusza do ciągłego jej pochłaniania.
Kiedy czytelnik odłoży na chwilę książkę na bok - czuje silny niepokój, że
odłożona przez niego sprawa morderstwa nie może czekać na swoje rozwiązanie, że nie
będąca pod obserwacją może wymknąć się spod kontroli. Owe rozwiązanie musi
nastąpić jak najszybciej! Jak najszybciej musimy dowiedzieć się co nastąpi wkrótce,
jak zakończy się cała sprawa, jaki będzie jej finał - czy poczujemy ostatecznie żal,
że ofiara winna dawnych grzechów wciąż żyje, czy przygnębi nas fakt, że sympatyczny
Fenwick dał plamę. Tu nie ma wyjść pośrednich, tu nie ma wyjść kompromisowych,
Elizabeth Corley nawet nie pozostawia nam złudzeń, że mogłoby do czegoś takiego
dojść. Choć czytelnik wciąż ma ową naiwną nadzieję, że Fenwickowi się uda, a
zarazem Anderson spotka zasłużona kara...
OSĄD
Książka ta trzyma w napięciu od początku do końca. Nie daje czytelnikowi
chwili wytchnienia, raz wstrzymuje bicie serca, by po chwili gwałtownie rzucić je w
szaleńczy pęd. Ta książka jest mordercza. Wyśmienita! Nie oderwiesz się od niej
dopóki nie zmordujesz jej do końca, od okładki do okładki.
Pozdrawiam,
Tomasz Merwiński |