Siódma
dusza - Andrzej Wardziak
Videograf
Historia pięciorga znajomych, którzy postanawiają spędzić
pewien piątkowy wieczór w wiekowym domu, odziedziczonym po
tragicznie zmarłym wuju jednego z chłopaków. Niestety
szybko okazuje się, że w domu nie są sami, a wieczór wcale
nie będzie spokojny. Przyjemna z początku impreza zamienia
się w ponury, absurdalny koszmar. Jeden z bohaterów niemalże
śmiertelnie się okalecza, a pozostali nie potrafią się
odnaleźć w panującym chaosie. Podczas zwiedzania willi
młodzi ludzie znajdują ukryty pokój, służący do nawiązywania
kontaktów z zaświatami i to uruchamia lawinę kłopotów, które
doprowadzają do tragedii …
Andrzej Wardziak
- Skorpion urodzony w 1985. Z wykształcenia tłumacz oraz
reżyser, aktualnie zamieszkujący warszawski Ursynów. Wielki
pasjonat kawy, tuszu pod skórą, dziwnej muzyki i horroru -
czego dowodzi w swoich książkach. Debiutował w 2013 roku
powieścią pt. "Infekcja".
FRAGMENT
RECENZJA
DOM NAD
JEZIOREM
Polska literatura grozy w ostatnich latach ma się
znakomicie. Kolejne świetne książki starych wyjadaczy
przeplatane są dokonaniami młodej, świeżej krwi, która
udowadnia najczęściej, że nie musi mieć najmniejszych
kompleksów odnośnie starszych kolegów po fachu. Podobnie
jest z Andrzejem Wardziakiem, autorem młodym (wiekiem i
stażem), ale pokazującym, jak pisze się znakomite horrory
dla fanów gatunku.
Rozległa posiadłość, odludna okolica i niewielkie jezioro,
czy może staw bardziej, stają się scenerią dla zdarzeń,
których nikt się nie spodziewał. Antoni Mostowski ze
spokojem wchodzi do wody, zanurza się w niej i pozwala by
odebrała mu życie.
Pół roku później pod nieobecność rodziców nastoletni Marcin
urządza w domu imprezę. Antoni był jego wujkiem, dom dostał
się w spadku rodzicom chłopaka, ale w nastolatku posiadłość
budzi dziwne uczucia. Lęk, niepewność, wrażenie, jakby wśród
licznych, wiekowych pokoi nie był wcale sam. Spędzenie
weekendu z przyjaciółmi wydaje się być najlepszym
rozwiązaniem. Alkohol, narkotyki, seks… A może coś innego?
Dziwne zachowanie jednej z dziewczyn, jeszcze dziwniejsze
uczucia niepokojące zgromadzonych, czyjaś obecność
towarzysząca im, jakby poza nimi był w domu jeszcze ktoś…
Chęć odkrycia tajemnic odziedziczonego w spadku budynku
przeradza się w koszmar.
Można rzec, że na takich właśnie horrorach się wychowałem.
Okres nastoletniości to czas, kiedy pasjami oglądałem filmy
grozy, a schemat domu nad jeziorem, do którego zjeżdżają
młodzi ludzie, by w oparach alkoholu i buzujących hormonów
popychających ich do przygodnego seksu, zmierzyć się ze złem
w szczególności trafił w mój gust za sprawą „Piątku 13”. Już
samo więc umiejscowienie akcji w takiej scenerii zawsze
nastraja mnie optymistycznie, ale to byłoby zdecydowanie
zbyt mało gdyby powieść miała okazać się co najwyżej
przeciętna. Na szczęście „Siódma dusza” okazała się naprawdę
znakomitą książką i przede wszystkim solidnym horrorem.
Wardziak nie rozpisuje się zbytnio, nie marnuje też czasu. W
akcję wprowadza szybko, od razu zaczyna budować klimat i
zadawać pytania. Na początku jeszcze jest lekko, młodzi
ludzie rozmawiają, żartują, cieszą oczy piękną koleżanką,
potem atmosfera zaczyna się zagęszczać. Pytań przybywa,
dziwnych zdarzeń także, akcja przyspiesza, zagrożenie
narasta. Schemat zostaje zrealizowany, ale także i
przełamany. Są oczekiwane momenty, momenty konieczne w
utworach grozy, ale są też i zaskoczenia. A wszystko
napisane w sposób lekki, wciągający i klimatyczny. Ze
świetnym poprowadzeniem akcji i nastrojem podkręconym
dodatkowo rewelacyjną okładką w wykonaniu najlepszego
polskiego autora tego typu grafik, Dariusza Kocurka.
Jeśli lubicie horrory, nie wahajcie się – warto „Siódmą
duszę” przeczytać.
Michał P. Lipka, 22.06.2016
RECENZJA
Korzystając z
nieobecności rodziców, Marcin postanawia zaprosić do siebie
przyjaciół. Nie chce być sam w położonym na odludziu,
otoczonym gęstym lasem ogromnym domu odziedziczonym przed
kilku miesiącami po zmarłym wuju.
"Marcin zdecydowanie lubił ten dom, jednak równie
zdecydowanie nie lubił zostawać w nim sam. Irracjonalny,
zakorzeniony w dzieciństwie, niepokój nie pozwalał mu
funkcjonować normalnie, gdy w ponad czterystumetrowej
posiadłości nie było nikogo oprócz niego. Długie, ciemne
korytarze, skrzypiąca podłoga i przytłaczająca ilość
pomieszczeń budziły jego niepokój, tak samo teraz, jak i
kiedyś."
Młodzi ludzie mają zamiar miło spędzić czas. I początkowo
tak jest w istocie. Niestety sielanka kończy się z chwilą, w
której jeden z przyjaciół Marcina w zagadkowy sposób,
nieomal śmiertelnie się okalecza. Od tego momentu zaczynają
dziać się dziwne rzeczy, których nie są w stanie w żaden
sposób wytłumaczyć. Wkrótce odnajdują ukryte w budynku
pomieszczenie, które mogło służyć do nawiązywania kontaktów
z zaświatami i przekonują się, że nie są w domu sami...
"Tyle teraz horrorów i filmików w sieci obracających świat
duchów w żart, że ludzie już przestali w nie wierzyć. Nie
tylko wierzyć w duchy, ale i Boga, i we wszystko inne.
Przestali wierzyć w zjawiska paranormalne, w demony, w
cokolwiek, co wydarza się poza monitorem komputera czy
telewizyjnym ekranem, w cokolwiek, czego nie da się
"polubić", lub do czego nie da się przesłać linka znajomemu.
I na tym właśnie polegał sukces tej drugiej, ciemnej strony
mocy."
Pamiętacie może takie filmy jak: "Martwe zło" (1981),
"Amityville" (2005) czy te z serii "Paranormal Activity"? Z
pewnością któryś z nich, jeśli sami nie oglądaliście, to
chociaż kojarzycie. Czemu o nich wspominam? Książka Andrzeja
Wardziaka pt "Siódma dusza" jest do nich bardzo podobna -
opiera się na obecności czegoś nieokreślonego, jakiegoś bytu
w domu, w którym przebywają główni bohaterowie i któremu
zmuszeni są stawić czoła.
Dodajmy do tego dom na odludziu, przerażające wizje, coraz
bardziej napiętą atmosferę, potępieńcze telefony, migające
światła, błądzenie po gęstym lesie nocą podczas mgły,
pogłębiający się obłęd u bohaterów, podszepty mamiące
człowieka i mącące mu w głowie, medium, tablicę Ouija i
ogólny mroczny klimat, a otrzymamy rasowy horror jak się
patrzy.
I właśnie ta konwencjonalność powieści stanowi jej
największy atut. Autor nie sili się na wymyślanie nie
wiadomo czego. Bazuje na sprawdzonych, wielokrotnie
wykorzystywanych elementach, które oddziałują na ludzką
wyobraźnię sprawiając, że nie jednego czytelnika historia ta
przyprawi o dreszcze i jeżący się włos na głowie.
Wystarczy zresztą spojrzeć na okładkę książki (która nota
bene jest naprawdę świetna i idealnie oddaje ducha powieści;
jej autorem jest Darek Kocurek), by poczuć, że oto przed
nami mroczna opowieść, której osoby o słabszych nerwach nie
powinny czytać przy zgaszonym świetle.
Zatem jeśli szukacie porządnej powieści grozy, "Siódma
dusza" Andrzeja Wardziaka będzie idealnym wyborem!
Sylwia Węgielewska, ocena: 5/6,
02.02.2016 |
|