SKLEPIK Z
MARZENIAMI - Stephen King
"Wchodź, przyjacielu, wchodź i podziel się ze mną
odrobiną szczęścia, które ze sobą przynosisz"
Castle Rock to fikcyjne miasteczko w stanie Maine, którego
twórcą, architektem, urbanistą i założycielem jest Stephen
King. Poznajemy to miasto wędrując szlakami prozy Mistrza
prawie tak dobrze, jak byśmy tam byli; zarówno miejsca, jak
i mieszkańcy są nam dobrze znani.
Pamiętacie Thada Beaumonta, pisarza, którego Mroczna połowa
narobiła niezłego bigosu? Tak, tu mieszkał. W Castle Rock
mieszkał również Johnny Smith, nauczyciel, który posiadł
nadnaturalne zdolności (Martwa strefa). Stąd pochodziły też
dzieciaki, które odnalazły Ciało (zbiór Cztery pory roku)
oraz Lisey (Historia Lisey). I tu przyjeżdżał na zakupy Mike
Noonan (Worek kości). Ach, i jeszcze ten pies, Cujo, który
swego czasu zachorował na wściekliznę. Biada tym, którzy się
z tą bestią zetknęli...
Nie mówiąc już o tym w jak wielu powieściach Kinga są
odniesienia do Castle Rock(Cmentarna szychta - zbiór Nocna
Zmiana; Nona, Skrót Pani Todd, Babcia - zbiórSzkieletowa
Załoga; Gra Geralda, Pokochała Toma Gordona, Jazda na
Kuli,Bastion, To, Pod Kopułą i kilka innych).
I tak idąc główną ulicą, od ratusza, miniemy sklep Popa
Merrilla, Emporium Galorium, w którym Kevin kupił polaroida
(Polaroidowy pies, zbiór Czwarta po północy) i o którym
wspominała Jud w liście (Smętarz dla zwieżaków), a który
jest już nieczynny. Dalej możemy wstąpić do Sklepiku z
Marzeniami. I o tym Sklepiku chcę Wam dzisiaj opowiedzieć.
"A z dala Castle Rock sprawia wrażenie takiego
spokojnego, sennego miasteczka"
"Sklepik z marzeniami" to opowieść o mieszkańcach małego
miasteczka. O drobnych zwadach, sprzeczkach, sympatiach i
antypatiach. O tym, jak w pozornie idyllicznym miejscu kryją
się głęboko ukryte zadry, a plotkowanie i obmawianie to
chleb powszedni. Kojarzycie? Ja sama znam takie
miasteczko...
Leland Gaunt, enigmatyczny przybysz z Europy właśnie to
miejsce wybrał na otwarcie swojego sklepiku z kuriozami.
Starszy dżentelmen, obdarzony niewiarygodną wręcz charyzmą
skwapliwie korzysta z ukrytych niechęci, jawnych pretensji i
osobistych problemów mieszkańców. Sprzedaje przedmioty,
które - choć wydawałyby się tandetne - znajdują "swoich"
właścicieli. Wywołują wspomnienia, dają okruchy szczęścia,
przywracają wiarę w jutro. Gaunt żeruje na ludzkich
słabościach, uprzedzeniach, tęsknotach i animozjach. Cena
jest niewygórowana z pozoru, bo czy niecały dolar za
wartościową kartę bejsbolisty z 1956 roku to dużo? Ale to
nie na pieniądze Leland jest łasy. Oprócz zapłaty pieniężnej
żąda obietnicy.
"Kupuj... (...) Bierz, co chcesz, przyjacielu. Bierz, co
tylko chcesz... i płać"
Mieszkańcy, którzy zrobili zakupy w "Sklepiku z marzeniami"
pozostawili u jego właściciela część swojej duszy, gdyż
„zbieranie dusz należało do reguł gry”... Zgodnie z umową
zakupu spłacają swoje długi, robiąc sobie nawzajem psikusy,
niby niewinne figle, ale w konsekwencji - o potężnej sile
rażenia... "Pan Gaunt wie najlepiej i umowa nie została
dotrzymana, póki pan Gaunt nie powie, że została
dotrzymana". Każdy niewinny zrazu żarcik działa niczym
zapalnik, wywołując niesłychany wybuch. I tu w grę wchodzi
małomiasteczkowość, a wszystkie zwady i spory wreszcie
znajdą swój tragiczny finał.
„W mieścinie takiej jak Castle Rock wszystkie skrzynki
bezpiecznikowe wisiały porządnie jedna przy drugiej.
Wystarczyło tylko otworzyć je… i pozmieniać połączenia”
Powieść jest niezła. Bywa nudnawa, ale to nihil novi u
Mistrza. Nie zabrakło tu kingowego gawędziarstwa, acz w dość
optymalnej ilości. Każdy mieszkaniec Castle Rock jest tu
dokładnie opisany wraz z profilem psychologicznym, dzięki
któremu poznajemy motywy i powody, dla których w ten dość
impulsywny sposób reagują na żarty. Gaunt manipuluje tymi
ludźmi jak marionetkami, miesza, kłamie, choć sam ma ręce
"czyste" - w takim dość pokrętnym rozumieniu, w jakim i
Jigsaw nigdy nikogo nie zabił ;) Drobiazgi wywołujące lawinę
są dziełem jego klientów, którym Gaunt sączy w uszy słowa
niczym truciznę. Z kart książki można się dowiedzieć kilku
rzeczy o poprzednich bohaterach powieści z Castle Rock w
tle, jak chociażby o Thadzie Beaumoncie (dowiadujemy się, że
żona od niego odeszła) czy o Johnie "Ace" Merrillu, który
terroryzował chłopców w "Ciele" i który ponownie będzie
rozrabiał w Castle Rock. I ja te smaczki, nawiązania bardzo
lubię.
Polecam przede wszystkim starym wyjadaczom prozy Mistrza,
którzy już wystarczająco dobrze poznali charakterystyczny,
rozciągnięty styl pisarza. Nowicjusze mogliby dość prędko
się zniechęcić.
Paulina Król
|
Autor: King Stephen
Wydawca: Albatros
672 strony
|
|