Recenzja książki: Stephen King " Cmętarz Zwieżąt"
zwycięzka recenzja w
konkursie z patrontem 08.09.2010
I jak? - pytam samego siebie.
Ciężko wzdycham.
Uff, przeczytałem już - odpowiadam po chwili.
Ale pytałem o wrażenia - precyzuję.
Mam nadzieję - odzywam się po krótkim namyśle, mówiąc z lekkim wysiłkiem - Mam
nadzieję, że to wszystko to tylko literacka fikcja.
Fikcja. Jak najbardziej literacka fikcja. Lecz nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to
wszystko to zapis prawdziwych wydarzeń. To wszystko jest takie niewinne - ot, pewna
amerykańska rodzina wprowadza się do swojego nowego domu, w którym wieść ma nowe,
jeszcze szczęśliwsze i bardziej sielankowe życie niż dotychczas. Mimo drobnych
utarczek z żoną, Louis wiedzie przecież wymarzony żywot - dobrze płatna praca,
grzeczne dzieci, wspaniała żona. Drobne kłótnie nie mogą zdewastować tego obrazu.
Jest to obraz niezbywalny. Aż mu zazdroszczę.
To w takim razie - pytam samego siebie - w czym rzecz?
Znasz odpowiedź. Przecież czytałeś.
Czytałem i nie sądziłem, że coś tak banalnego jak dziecięcy cmentarz zwierząt (czy
raczej cmętarz zwieżąt, bo w końcu dzieci niekoniecznie muszą znać ortografię)
może być równie destruktywne dla takiej nietuzinkowej miłości.
Ale gdyby tak się dobrze przyjrzeć, ciemne moce, które w pewnym sensie łączą się z
owym tajemniczym miejscem, wykorzystały miłość Louisa, by zniszczyć życie rodziny
Creedów! Bo czymże kierował się ten inteligentny lekarz, aby zrekonstruować swoje
życie po nagłej tragedii, która w pierwszej kolejności dotknęła jego ukochanego
synka...
Nie! Nie mów! - krzyczę - Błagam!
Nie powiem...
Chyba trudno się nie zgodzić z tym, że King buduje historie dalece wiarygodne, tak
jakby opisywał oglądaną własnymi oczyma rzeczywistość. Tak jest i tym razem - w
"Cmętarzu zwieżąt". Jego historia, od początku do samiusieńkiego końca,
jak bardzo by nie była przepełniona krwią, magią, okultyzmem, albo po prostu
zwyczajnością i codziennością, dzięki kunsztowi Kinga zdaje się historią
namacalną! Cóż za niesamowity dar do przekonywania czytelnika o realności pisanych
słów. A to wszak pierwszy stopień do istnego piekła.
Gdy czytelnik uwierzy, że rodzina Creedów to prawdziwa, istniejąca amerykańska
rodzina, King przechodzi do etapu drugiego. Wstrząsa rodziną poprzez makabryczną
tragedię. Ot, zwykły wypadek...
Błagam, wyparłem to z pamięci, nie chcę byś to przypominał!
Wypadek, który zmienia bieg spraw. Coś trzeba z tym zrobić, tym bardziej, że nadarza
się ku temu okazja. Jest szansa na powrót do względnej normalności. Cóż z tego, że
za pomocą nieczystych sił, których tajemnicę kryje cmentarz zwierząt. Ważne żeby
znów było po staremu. Było we względnym porządku. Względnym.
Lecz być tak nie może. I prowadzi to do kolejnych tragedii. Tragedie prowadzą do chęci
powrotu do stanu poprzedniego i w ten sposób koło nieszczęść się zamyka.
King pokazuje, że to wszystko siedzi w naszej psychice. To nie jakieś ciemne moce każą
drążyć pod sobą grób Creedów. One tylko podsuwają mu pomysł, niewybredną
sztuczkę na powrót do przeszłości. Lecz to nie będzie podróż przez czas, a przez
życie i śmierć.
W ten sposób poznajemy psychikę człowieka. Wiemy jak wiele jest w stanie dać za
odzyskanie ukochanych osób. Jak wiele jest w stanie poświęcić - w tym i siebie, a w
ostateczności i ich samych!
To wszystko siedzi w naszych głowach. Szatan nawet nie namawia. On pokazuje alternatywy,
inne, tajemne drogi. To my wybieramy ścieżkę, którą będziemy kroczyć. Dobrze
wiedząc, co napotkamy po drodze, a co czeka nas na jej samym końcu. To jest
najstraszniejsze w tej opowieści.
Tomasz Merwiński
Stephen King - "SMĘTARZ
ZWIERZĄT" Pet Sematary
Czasem trafiamy na
książkę, która robi na nas wrażenie i zostaje w pamięci na długo. Pozostawia
trwały ślad, którego nie da się wymazać. Po przeczytaniu, której poprzeczkę
zawieszamy wyżej. Dla mnie taką powieścią z dziedziny horroru stała się tutaj
właśnie opisywana.
Rodzina Creedów
przeprowadza się z Chicago do Ludlow, małej miejscowości w Nowej Anglii. Młody lekarz
dostaje pracę w pobliskiej szkole, a żona opiekuje się domem i dwójką dzieci.
Sielankę przerywają tylko dźwięki pędzących ciężarówek po pobliskiej drodze.
Niedaleko domu przebiega ścieżka prowadząca na stary cmentarz zwierząt. Niby wszystko
dobrze, ale okolica ma też swoje legendy, pewne mroczne legendy. Gdy pod kołami
samochodu ginie ukochany kot córeczki państwa Creed, ojciec popełnia pierwszy błąd,
ale o tym musicie już sami przeczytać.
Naprawdę świetna
książka. Wciągająca fabuła, stopniowanie akcji, świetny pomysł, genialne
przekazywanie uczuć bohaterów, niesamowity klimat. I ta cały czas obecna groza,
czająca się gdzieś w cieniu. Niewątpliwie jest to horror, ale duża część książki
to opowieść obyczajowa, przedstawiająca relacje między dwojgiem kochających się
ludzi i ich miłość do dzieci. Cudownie przekazane uczucia radości, smutku, żalu,
bezsilności, frustracji, gniewu... dodają jej jeszcze większej wartości. I strach
wyciekający z każdego akapitu. King w najlepszej formie. Polecam. UNDERLUK
|