SPACER ZE ŚMIERCIĄ - Wiesław Hop
O
książce:
Pościg
za przemytnikami, ale także „zwykłe” podpalenie, mali i wielcy
kombinatorzy, ciągnące się latami sąsiedzkie spory, uliczne bójki i
dramatyczna śmierć w napadzie - ot, codzienność polskiego policjanta.
„Spacer ze śmiercią” to napisana mięsistym, jędrnym językiem gliniarza
najprawdziwsza policyjna opowieść o służbie „na rubieży”, w
południowo-zachodnim krańcu Polski. Służbie niełatwej również i z powodu
zwykłych ludzkich ułomności, pędu do kariery, zawiści... W tle ciekawy
obraz malowniczych zakątków Podkarpacia i jego mieszkańców.
RECENZJA
1
Wiesław Hop z wykształcenia filozof, z zawodu policjant. Autor wydanej w
2011 roku powieści współczesnej „Poranek pełen nadziei”, tym razem
podarował czytelnikom kryminał „Spacer ze śmiercią”. Jak autor
sprawdził się w tym gatunku?
Południowo-zachodnie krańce Polski. W Marcynówce dochodzi do pożaru, w
którym ginie kobieta. Policjanci z Szerokiej Doliny mają za zadanie
ustalić czy pożar był dziełem nieszczęśliwego wypadku czy może
rezultatem podpalenia. Mniej więcej w tym samym czasie w Przemyślu od
strzału w głowę ginie lokalny biznesmen i jego ochroniarz. Z pozoru dwie
odrębne sprawy, wkrótce okaże się, że mają ze sobą wiele
wspólnego.
„Spacer ze śmiercią” to kolejny wydany nakładem Wydawnictwa Pi kryminał
z serii „Super kryminał” i niestety muszę stwierdzić, że nie jest
rewelacyjny. Jak dla mnie był zbyt chaotyczny. Nieudolnie prowadzony
wątek kryminalny ginie w nagromadzonych opisach prowincji i jej
mieszkańców. W „Spacerze ze śmiercią” zabrakło mi intrygi, tajemnicy,
scen, które sprawiają, że z wypiekami na twarzy śledzimy akcję i nie
możemy doczekać się finału. Rozwikłanie zagadki zdaje się być nie
rezultatem sprawnie prowadzonego śledztwa i inteligencji policjantów
lecz dziełem przypadku.
Jako kryminał „Spacer ze śmiercią” zupełnie się nie sprawdził, wypada
blado, ale na książkę Wiesław Hopa można spojrzeć także inaczej.
Dostrzec w niej powieść , która przybliża obraz prowincji, która
pokazuje życie małomiasteczkowego gliniarza. I w tej materii autor jest
bardzo realistyczny i przekonywający. Poznajemy Andrzeja Nowaka, który
boryka się z problemami w pracy. Służba w policji w niczym nie
przypomina scen z amerykańskich filmów, gdzie odważny glina biega z
giwerą po mieście i stanowi prawo. Policjanci z Szerokiej Doliny
interweniują w sprawie zakłócania porządku, uspakajają okolicznych
pijaczków, pilnują porządku na festynach. Stale borykają się z brakiem
pieniędzy w kasie i szefostwem, które nasyła kontrole i próbuje znaleźć
słaby punk działania komisariatu.
„Spacer ze śmiercią” mnie nie zachwycił. Akcja ciągnie się jak pociąg
towarowy i nudzi. Kiedy skończyłam czytać powieść odetchnęłam z ulgą, że
nareszcie lekturę mam za sobą. Kryminał Wiesława Hopa jest słaby.
Jedynym jego plusem jest obraz prowincji. Ale sama żyjąc w takim
środowisku nie chcę o nim czytać w książkach, nie tego szukam w
lekturze.
ZAJĄC
RECENZJA
2
Pójść na spacer ze śmiercią (tą prawdziwą) to pójść w jedną stronę, a
jeżeli już ktoś z takiego spaceru wraca, to jest zupełnie inną osobą.
Można nawet powiedzieć, że nikt nie wraca, jedynie czasem przychodzi
ktoś zupełnie nowy. Ja odbyłem „Spacer ze śmiercią”, lecz zamiast
chociażby odrobinę odmieniony, wróciłem zawiedziony.
Hop w swoim kryminale opisuje dwa śledztwa, których na pierwszy rzut
oka nic nie łączy. W napadzie rabunkowym, jaki ma miejsce w Przemyślu,
giną miejscowy biznesmen Michał Dobrowolski, oraz Jego ochroniarz
Marciniak. Obaj otrzymali strzał w głowę nim zdążyli wysiąść ze
staranowanego samochodu, który, podobnie jak porzucone pojazdy
napastników, został podpalony dla zatarcia śladów. Mniej więcej w tym
samym czasie, w pożarze domu ginie starsza kobieta. Prowadzący śledztwo
podejrzewają, że nie było to zwarcie instalacji elektrycznej, ani
nieumyślne zaprószenie ognia. Pytanie tylko, kto i dlaczego dokonał tak
okrutnej zbrodni na mieszkance Marcynówki?
Powieść Hopa do dobrych niestety nie należy. Owszem, zdarzają się
lepsze momenty i do tych należy zaliczyć sam opis życia na prowincji i w
tym kontekście rozpatrywanego życia małomiasteczkowego ‘gliny’. Również
pomysł na fabułę był bardzo dobry, niestety gorzej poszło z jego
realizacją.
Pierwszą z wad jest wszechobecny chaos – autor przeskakuje od
bohatera do bohatera w tak nieodpowiednich momentach, że po
kilkudziesięciu stronach nie wiedziałem gdzie dzieje się akcja i o
czyich poczynaniach aktualnie czytam. Miały na to wpływ również mało
wyraziste postaci – opisywane/przedstawiane jako zupełnie różne osoby,
po czasie okazywały się posiadać tą samą, jakby masowo powielaną
osobowość.
Do nieudanych należą też dialogi, naciągane do granic możliwości i
brzmiące tak, jakby czytelnikiem miał być pięciolatek, któremu trzeba
wszystko dokładnie wyjaśnić. Podobnie rzecz się ma z opisami, które nie
dość, że często wtrącane w totalnie nieodpowiednim momencie, to jeszcze
do bólu powtarzane i różniące się jedynie nieznacznie zmienionym szykiem
wyrazów.
O redakcji tekstu nawet nie wspomnę, ponieważ powieść wygląda tak,
jakby obok redagowanych książek nawet nie leżała...
„Spacer ze śmiercią” Wiesława Hopa da się przeczytać, jednak gdybym
zabrał ją ze sobą wyruszając w podróż pociągiem, po kilkudziesięciu
stronach zdecydowanie wybrał bym widoki za oknem.
Marek Syndyka
|
Autor: Wiesław Hop
Tytuł: Spacer ze śmiercią
ISBN (dla tomu X): 978-83-62781-73-7
Seria: Super kryminał
ISBN (dla serii): 978-83-62781-80-5
Wydawca: Wydawnictwo Pi
Miejsce i data wydania: Warszawa 2012
Stron: 224
O autorze:
Wiesław Hop
(ur. 1963) – z zawodu policjant, filozof z wykształcenia i
zainteresowania. Wraz z żoną i trojgiem dzieci mieszka w Birczy
w powiecie przemyskim. Zajmuje się również tworzeniem
beletrystyki. Laureat ogólnopolskich konkursów literackich.
Opowiadania i eseje publikuje w prasie oraz w almanachach.
Dotychczas wydał powieść współczesną „Poranek pełen nadziei”
(2011) W najnowszej powieści wydanej w serii superkryminałów,
ukazuje rzeczywiste problemy i niebezpieczeństwa, którym muszą
stawić czoła współcześni policjanci, niejednokrotnie narażając
własne życie. |
|