NIE Z TEGO ŚWIATA (SUPERNATURAL) GDY BOGA NIE MA, BUDZĄ SIĘ DEMONY
Z tworzeniem seriali jest problem. Pierwsze
odcinki mogą być oddzielnymi opowieściami, ale od pewnego momentu musi się zacząć
jakaś historia, spajająca całość. Wiele seriali wykłada się właśnie na tej
historii. Dziewięć sezonów "X-Files" - a człowiek się do dziś zastanawia
"o co kurcze kaman"? "Fringe" - pierwszy sezon super, drugi - dawał
radę.... Ale już trzeci sezon powoduje u mnie myśl "odlecieli w kosmos po całości".
Można tak wymieniać i wymieniać. Ale nie o tym chcę pisać dziś. Tym razem zajmiemy
się serialem który dzięki prostemu zabiegowi nie wyłożył się na opowiadanej
historii. "Supernatural" (w Polsce wyświetlany przez TVN pod tytułem "Nie
z tego świata") bo o nim mowa zaczyna się naprawdę mocnym akcentem. Oto zdawać by
się mogło zwyczajna rodzina - Winchesterowie. Mary i John, Dean - starszy syn i Sam - półroczny
chłopiec. W nocy przy jego łóżeczku matka widzi ciemną postać. Przekonana, że to
ojciec dziecka schodzi na dół... i tam widzi ojca śpiącego przed telewizorem. Biegnie
na górę do syna i po chwili jej krzyk budzi Johna. Kiedy ten wbiega do pokoju młodszego
syna widzi żonę trzymaną jakąś tajemniczą siłą na suficie. Po chwili Mary
Winchester staje w płomieniach. John wraz z synami ratuje się z płonącego domu w
ostatniej chwili. Od tej pory nic w życiu Johna, Deana i Sama nie będzie takie samo.
Akcja serialu przenosi się dwadzieścia lat naprzód. Sam - młodszy z braci - studiuje,
ma dziewczynę, próbuje żyć normalnie. Aż pewnego wieczoru w jego mieszkaniu pojawia
się Dean. Ojciec wyruszył na łowy kilka dni temu i nie dał znaku życia jeszcze.
Bracia wyruszają w drogę, tropem ostatniej sprawy ojca - tajemniczej autostopowiczki...
To właściwie dwadzieścia pierwszych minut pierwszego odcinka. I początek naprawdę
udanego serialu. Przez 22 odcinki pierwszego sezonu obserwujemy jak bracia szukają ojca,
który żyje, czasami nawet udziela im wskazówek. Wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się
coraz więcej o rodzinie Winchesterów. Kiedy zginęła żona John Winchester zaczął
polować na wszelkiego rodzaju istoty nie z tego świata, tropiąc jednocześnie zabójcę
żony. Swych synów wychował twardą ręką, nauczył ich wszystkiego co sam wiedział,
gdzieś po drodze stając się dla nich nie ojcem lecz sierżantem wydającym rozkazy i
nie znoszącym sprzeciwu.
Dean podporządkował się ojcu całkowicie, lecz Sam, skłócony
z ojcem odszedł, by móc żyć własnym życiem. Sprawa widmowej autostopowiczki z
pierwszego odcinka i śmierć dziewczyny Sama - identyczna jak śmierć matki - powodują,
że Sam zgadza się na podróż z bratem w poszukiwaniu ojca, a tym samym i zabójcy jego
bliskich. Sprawy które bracia Winchesterowie rozwiązują są ciekawe i ... znane. Bowiem
twórcy serialu wzięli na tapetę chyba wszystkie najbardziej znane urban legends -
miejskie legendy. Mamy więc nawiedzone domy, Krwawą Mary, Wendigo, indiańskie klątwy,
Mężczyznę z Hakiem, Boogymana, przeklęte obrazy... aligatory w kanałach też tu są.
Jeszcze duchy, wampiry, wilkołaki, uprowadzenie przez UFO... a wszystko to podane w sosie
z dobrego horroru i dużej dawki humoru. Muszę przyznać, że nie raz podskoczyłem na
krześle oglądając serial. I nie raz śmiałem się w głos (15 odcinek 2 sezonu -
mistrzostwo świata). Bo to dobry horror jest. Pomysłowy, czasami ironiczny, krwawy i
zaskakujący. Pełno w nim symboli, zjaw, duchów, niezwykłych miejsc i przedmiotów.
Strach miesza się z nerwowym śmiechem. No i scenarzyści starają się byśmy byli
zaskakiwani rozwiązaniem zagadek. Tu nie ma miejsca na czarne i białe. Nie ma prostych
rozwiązań i główni bohaterowie nie są krystalicznie czyści. Są ludźmi,
zamieszanymi w niezwykłe zdarzenia, ale jednak ludźmi. W tym serialu duchy nie zawsze są
złe, wampiry próbują odnaleźć się w świecie ludzi, anioły nie są dobre, a demony
- nie do końca złe. No właśnie. Bo historia która zaczyna spajać serial gdzieś tak
od 4-5 odcinka drugiego sezonu jest historią apokalipsy. Mamy więc anioły, demony,
Czterech Jeźdźców Apokalipsy, Lucyfera i samego Boga... a w sezonie szóstym pojawia się
Matka Wszystkiego - bo nawet Bóg musi mieć matkę... Najciekawsze, że to wszystko
wydaje się być spójne i logiczne. Ciekawy jest zabieg by nie ciągnąć jednej historii
przez sześć sezonów. Tutaj jakaś część główna historii się kończy, a zaczyna
następna - pojawia się nowy wróg.
Żeby nie spoilerować - kiedy bracia zabiją w końcu
demona który uśmiercił ich matkę to przy okazji uwolnią z Piekła demony jakich nikt
w naszym świecie jeszcze nie widział. I dalej historia kręci się wokół próby odesłania
demonów z powrotem do Piekła. Kiedy zniszczą ostatniego demona to okaże się... ale
nie, nie powiem. Warto samemu się przekonać. Pomysł z takim opowiadaniem historii już
widziałem w serialu "Eureka" i zarówno tam jak i w "Supernatural"
idealnie się on sprawdził. Dzięki temu, że nie czekamy sto ileś odcinków na rozwiązanie
historii lecz w poszczególnych sezonach mamy zakończenie jakiegoś wątku serial nie
nudzi się, a i jego twórcy mają większe pole do popisu. Bowiem każdy sezon jest w
innym klimacie. I tak w pierwszym sezonie obserwujemy tylko Winchesterów i ich poszczególne
sprawy to już w drugim pojawiają się nowi bohaterowie - okazuje się, że Łowców jest
wielu, pomagają sobie lub rywalizują ze sobą. Pojawia się zajazd dla Łowców który
prowadzi Ellen, pojawia się komputerowy geniusz Ash - pomaga braciom śledzić demona,
pojawia się Bob - dawny przyjaciel Johna Winchestera, który teraz często ratuje Sama i
Deana z opresji. I jeszcze kilka postaci które przewijają się później przez następne
sezony. W trzecim sezonie pojawiają się demony z zupełnie nowymi mocami i nowi
sprzymierzeńcy, w czwartym mamy anioły... Dużym zaskoczeniem było dla mnie, że przez
sześć sezonów twórcom serialu udało się stworzyć wiarygodnych psychologicznie
bohaterów, inteligentne dialogi, cięte dowcipy na naprawdę wysokim poziomie. Aktorzy
grają bardzo dobrze.
Zwłaszcza role główne są obsadzone trafnie. Jared
Padalecki (nazwisko brzmi swojsko bo ojciec aktora jest Polakiem) jako Sam doskonale
pokazuje przemianę swojego bohatera z niewinnego chłopca w żądnego zemsty mężczyznę.
Jensen Ackles jako Dean - zblazowany facet kochający swoją brykę, piękne dziewczyny i
żarcie z fast foodu - a jednocześnie nie wahający się poświęcić życia dla brata -
także wypadł świetnie. Drugoplanowe role to także mistrzostwo. Tutaj nie ma miejsca na
amatorszczyznę i kiepską grę. Efekty specjalne są na wysokim poziomie, jest
strasznie, jest krwiście - momentami może nawet zbyt krwiście - ale to tylko zwiększa
wrażenie realności serii. Takie szczegóły jak czarny samochód którym jeżdżą
bracia (Chevrolet Impala z 1967 roku), legendarny colt który może zabić każdą istotę
z tego czy nie z tego świata, stare zakazane księgi, internet jako źródło wiedzy o
niesamowitych wydarzeniach (zresztą strony jakie Sam odwiedza w sieci istnieją naprawdę
- sami możecie sprawdzić) - wszystko to sprawia, że serial zdaje się być dopracowany
do najdrobniejszych szczegółów. No i jak już mówiłem - poziom scenariusza - bardzo
wysoki. Ilość odniesień do klasyki horroru - oszałamiająca. Dużą frajdę sprawia
wychwytywanie nawiązań do twórczości Kinga (kiedy Dean opowiada ludziom o nawiedzeniu
"jak w Lśnieniu"), filmów grozy (Poltergeist, Szósty zmysł, Siedem,
Egzorcysta, Statek widmo i wiele wiele innych), komedii (Ghostbusters, Scooby-Doo). No po
prostu jest tego niesamowita ilość. Właściwie w każdym odcinku co najmniej dwa takie
smaczki można wychwycić. A już odcinek który rozgrywa się w Hollywood na planie
horroru gdzie zaczynają ginąć ludzie (Dean mówi do Sama: "to jak
"Poltergeist", na co Sam: "tak, to może być poltergeist", Sam:
"no co ty, nie znasz klasyki każdego łowcy? Ja mówię o filmie
"Poltergeist") to majstersztyk który dużo mówi o tym dlaczego horrory z
fabryki snów są coraz gorsze. Są odcinki które rozśmieszają do bólu, są odcinki które
zaskakują bardziej niż zakończenie "Szóstego zmysłu", są odcinki przy których
łza w oku się kręci (na przykład przejmująco smutny odcinek o wilkołaku)...
A jeszcze do tego muzyka... muzyka w serialu "Supernatural" zasługuje na najwyższe
noty. Wymienię tylko kilku wykonawców których kawałki słychać w serialu: Styx, Eric
Clapton, Barry Withe, Metallica, AC/DC, Alice in Chains, Megadeath, The Animals... słabo?
Muzyka najwyższych lotów.
"Supernatural" emitowany jest w Stanach od 2005 roku (pierwszy sezon - stacja
The WB, od sezonu drugiego - The CW). Finał serii planowany był na marzec 2011 roku, ale
czy to rzeczywiście będzie koniec serialu? Dziś już wiadomo, że nie - 23.09.2011
rusza kolejna - siódma już - seria. W Polsce serial nadawał TVN (4 sezony) obecnie jest
wyświetlany w TVN 7. No cóż, mam wrażenie, że gdyby "Supernatural" był wyświetlany
u nas o jakiejś ludzkiej porze nadawania, chronologicznie - mielibyśmy hit na miarę
"Lost". A tak to pozostaje tylko polowanie na poszczególne odcinki. Lub
czekanie na wydanie na DVD, z dobrej jakości dźwiękiem, obrazem, okraszone mnóstwem
dodatków. Czego Wam i sobie życzę. Bo warto.
"Nie z tego świata" ("Supernatural")
Producent: Eric Kripke. Obsada: Jared Padalecki, Jensen Ackles, Jeffrey Dean Morgan, Jim
Beaver. USA, od 2005 roku.
Bogdan
Ruszkowski |