Wydawca: Wydawnictwo Insignis
Data premiery: 2015-04-23
We
Wrocławiu szaleje czarna ospa. W izolatorium na Psim Polu
dochodzi do dziwnego incydentu, milicjanci pilnujący ośrodka
meldują o wybuchu paniki spowodowanej atakami ze strony
„odmienionych” pacjentów.
Świadkiem tych wydarzeń jest sierżant Mielech, dowódca
tamtejszego posterunku. Na jego oczach dochodzi do zabójstwa
pielęgniarki, które zapoczątkowuje cały ciąg ataków na
pacjentów i personel medyczny. Próby wezwania pomocy
spełzają na niczym. Komenda Wojewódzka nie wierzy w
niesamowity meldunek podoficera.
Zdaniem kapitana Brandysa, który nadzoruje proces
kwarantanny, relacja o zmartwychwstałych napastnikach to
kolejne wymysły alkoholika. Kolejne telefony z innych miejsc
odosobnienia zmuszają jednak członków sztabu kryzysowego do
podjęcia bardziej zdecydowanych działań.
Robert J. Szmidt zabójcą zombie?
Niedawno na półki polskich księgarń trafiły „Szczury
Wrocławia” – niezwykle oryginalna powieść Roberta J.
Szmidta, w której ten dobrze znany miłośnikom ambitnej
literatury SF autor wykorzystał popkulturowy motyw zombie do
sportretowania Wrocławia w roku 1963, kiedy to w mieście
panowała epidemia czarnej ospy.
Szmidt, wychodząc od historycznych faktów, przesunął granice
zasięgu i zagrożenia epidemią w obszary absurdu – oto wśród
izolowanych pacjentów pojawiają się pierwsze przypadki
zombie, a nowa zaraza zaczyna się rozprzestrzeniać w
błyskawicznym tempie. Komunistyczne władze, skonfrontowane
ze zjawiskiem mającym ewidentnie metafizyczny charakter (w
końcu zombie to tzw. nieumarli – chodzące trupy), są na
początku bezradne; sięgają zatem po najskuteczniejsze do tej
pory narzędzie pacyfikacji tłumów – doborowe oddziały ZOMO,
NOMO i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Rozpętuje się
istne piekło, Wrocław staje na krawędzi totalnej apokalipsy,
a powieść dokumentuje pierwsze 12 godzin największego w
historii miasta kryzysu.
Narracja „Szczurów Wrocławia”, która wciąga od pierwszych
stron, w błyskotliwy, okraszony czarnym humorem sposób,
pokazuje komunistycznych aparatczyków, funkcjonariuszy
milicji, urzędników, strażaków, pracowników państwowych
instytucji, ludzi kościoła, opozycjonistów i najzwyklejszych
obywateli w zmaganiach ze śmiertelnym zagrożeniem, którego
do tej pory nie doświadczyli, a wszystko to w przesiąkniętej
bimbrem, obskurnej peerelowskiej rzeczywistości.
Szmidt, zderzając socrealzim Wrocławia z popkulturowym,
apokaliptycznym motywem zombie, wydobywa z fabuły pełen
koloryt czasów, do których z jednej strony nikt (nomen omen)
trzeźwo myślący nie chciałby wracać, ale które tak bardzo
lubimy sobie przypominać, czy to filmami, czy lekturą
książek.
Jeśli dodać do tego fakt, że na kartach „Szczurów Wrocławia”
giną wylosowane przez autora rzeczywiste osoby, powieść
można już teraz określić mianem kultowej. Tym bardziej, że
autor właśnie ogłosił nabór postaci literackich do kolejnego
tomu „Szczurów”, a chętni do uśmiercenia cisną się do niego
drzwiami i oknami.
Zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu z Robertem J.
Szmidtem, który oprowadzi nas po tych miejscach Wrocławia,
gdzie wybuchła zaraza i gdzie zapadały kluczowe dla miasta i
jego obywateli decyzje. A wszystko to przy dźwiękach
piosenki „ZOMBI!” zespołu Lao Che!