TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK NAWIEDZONA MAPA | |||
TEUFEL
- Izabela Żukowska Ostatnimi czasy kryminały dziejące się przed wojną bądź też w jej trakcie stają się bardzo popularne w naszym kraju. Mieliśmy już Bartka Rychtera z Warszawą w czasie powstania, mieliśmy Marka Wrońskiego z Lublinem w tle, a i Izabela Żukowska próbuje swoich sił w tej kwestii, opisując przygody gdańskiego komisarza Franza Thiedtke. „Teufel” jest debiutem i pierwszym spotkaniem z niemieckim komisarzem. Gdańsk – wolne miasto, sierpień roku 1939 zbliża się ku końcowi. W powietrzu wyczuwa się woń zbliżającego się konfliktu zbrojnego. Thiedtke lada dzień ma przejść na emeryturę i nie myśli już o niczym innym jak tylko o tym, że niedługo wraz ze swoją żoną będzie mógł wreszcie zaznać zasłużonego odpoczynku. Jednak będzie musiał zmierzyć się jeszcze z jedną zagadką, a mianowicie stanie przed zadaniem rozwiązania tajemniczego zabójstwa pewnej młodej kobiety, której ciało zostaje znalezione na plaży. Zadanie staje się o tyle trudniejsze, gdy sprawa zostaje mu odebrana przez jego przełożonych, którzy ewidentnie chcą coś ukryć. Zarys akcji nie jest jakiś porywający i też niczego konkretnego nie możemy się spodziewać po książce. Większa część powieści składa się z retrospekcji głównych bohaterów, co niestety niezabardzo pcha wydarzenia do przodu. Strony ubywają, a my mamy nieustanne wrażenie, że stoimy w miejscu. Zrozumiałe jest, że autorka używa niemieckich nazw zaułków czy ulic ówczesnego Gdańska, w końcu akcja dzieje się przed drugą wojną światową, a samo miasto ma status „wolnego”, więc za wiele się tam nie zmieniło od czasów zaboru niemieckiego. Jednak umieszczając co trzecią linijkę niemiecką nazwę, Żukowska może przyprawić nas o ból głowy. Wygląda to tak jakby chciała na siłę pokazać, że potrafi stworzyć klimat tamtych czasów. I trzeba tutaj oddać honor pisarce, gdyż klimat lat trzydziestych minionego wieku jest zauważalny i to aż nadto. Jednak jestem zdania, że niemieckie nazewnictwo można było zmniejszyć co najmniej o połowę. Na szczęście na końcu książki umieszczono dzisiejsze polskie odpowiedniki nazw ulic, zaułków czy placów, przez co ktoś zainteresowany będzie mógł poznać miejsca akcji na własne oczy, gdyby był przy okazji nad morzem. Niestety na tym wady powieści się nie kończą. Dziwna sprawa ma się z bohaterami. Franz Thiedtke jest główną postacią, a odniesiecie wrażenie, że jest co najwyżej bohaterem drugo planowym. Przez większość czasu będziemy poznawać losy Lotte Meier, młodej sekretarki, która to będzie odgrywać główne skrzypce w powieści „Teufel” jest pierwszą częścią przygód gdańskiego komisarza, jednak nie sądzę, że sięgnę kiedykolwiek po kolejne części. Książka jest najzwyczajniej nudna. Akcja toczy się powoli i leniwi, a bohaterzy wyglądają jakby zostali wciśnięci w nią na siłę. Szkoda, bo kryminał z okresu drugiej wojny światowej jest fajnym pomysłem na powieść, tym bardziej, że historia naszego kraju daje ku temu niemałe warunki.
|
|
||
|