THOR - Saga Asgard - Wolfgang Hohlbein RECENZJA KOSTNICA
"Bogowie
muszą być szaleni"
Wierzenia
i mitologie są bardzo plastycznym i wdzięcznym tworem do przerabiania na specjalne
okazje. Taką to okazją dla niemieckiego autora Wolfganga Hohlbeina było tworzenie
"Sagi Asgard". I choć pisarze pochodzący z sąsiadującego z nami kraju z za Odry
nie specjalnie mnie kuszą, to po książkę "Thor.Saga Asgard" sięgnęłam z
nieukrywaną ciekawością. Mogę rzec, że ani ja ani książka nie wyszłyśmy obronną
ręką z tej potyczki.
Książkę
rozpoczyna wielka zamieć - pośród śnieżnych wiatrów budzi się mężczyzna. Ów
mąż stracił pamięć, nie wie gdzie się znajduje i co się stało. Otoczony stadem
wilków, rozpoczyna rozpaczliwą walkę o życie, którą przegrałby, gdyby nie wielki
basior, który pojawia się niespodziewanie i odgania resztę wilków a następnie znika
niespodziewanie jak się pojawił. Bohater wyrusza więc w byle którą stronę licząc na
jakiś ratunek, nieoczekiwanie dla siebie, sam staje się wybawcą pewnej rodziny, która
również podążając przez tą śnieżną pustynię staje oko w oko z
niebezpieczeństwem. Tak zaczyna się historia Thora - Boga, który zamieszkał wśród
ludzi i Boga, który sam był człowiekiem.
W
zasadzie w całej książce chodzi o to, że bohater próbuje odkryć swoje prawdziwe
pochodzenie. Jego towarzyszką staje się Urd - piękna kobieta ocalona ze śnieżycy
oraz dwójka jej dzieci, czyli Elenia i Lif. W miarę rozwoju akcji pojawiają się
kolejne elementy układanki, które składają się w całość dopiero na sam koniec i
choć sprawia to wrażenie tajemnicy to niestety wieje też dłużyzną i momentami
chaosem.
Powieść
jest bardzo nierówna. Mamy rewelacyjne opisy bitew i pojedynków, dosyć ciekawie
zarysowaną intrygę a do tego całkiem
zaskakujące zwroty akcji, z drugiej strony przytłaczają płytkie i niezrozumiałe
dialogi, szerokie i jałowe jak stepy opisy krajobrazów oraz bezmyślne zachowania
bohaterów. Dlatego też książka wciąga tak samo mocno jak irytuje. Thor jak na postać
posiadającą wyjątkowe zdolności jest wyjątkowo mało błyskotliwy, żeby nie rzec
tępy. Moim największym rozczarowaniem była natomiast Urd, którą bardzo polubiłam i
która przeszła w ciągu 800 stron tak wielką metamorfozę, że na samym końcu szczęka
mi opadła i brakło mi słów - jeśli tak przedstawia się kobiety w literaturze to
już rozumiem czemu panowie się nas boją.
Ciężko
jest określić tak naprawdę jaka jest ta powieść. Mamy dobrze opisany wątek miłosny,
ciekawe opisy walk i fabułę, którą autor wykorzystał na 70%, tak więc nie jest źle.
Pochwała należy się Miłoszowi Urbanowi, który przetłumaczył to tomisko i przy tym
nie popełnił większych błędów i nie stworzył zdań zawiłych jak sama treść
powieści. Minusem jest niestety okładka, która po prostu jest słaba - nie przykuwa
uwagi, a do tego jest miękka, a wszyscy chyba wiemy co oznacza duża ilość stron i
miękki grzbiet?
Mimo
wszystko, po tym co napisałam, twierdzę, że "Thor.Saga Asgard" to powieść godna
zauważenia i godna przeczytania. Należy też pamiętać, iż jest to jedynie wstęp do
całej sagi, tak więc już samo to może wskazywać na dalszy i lepszy rozwój akcji. Ja
na pewno sięgnę po kolejny tom, chociażby dlatego, że zżyłam się już z bohaterami
tej powieści choć są oni często nielogiczni, niezrozumiali i pełni wad jak to ludzie
Moja
ocena: 4/6
Tytuł:
Thor.Saga Asgard
Autor:
Wolfgang Hohlbein
Ilość
stron: 829
Wydawnictwo:
Telbit 2011
Fuzja |