Umiera Robbie Bishop, genialny rozgrywający drużyny
futbolowej Bradfield Victoria. Kiedy okazuje się, że został
otruty rzadką toksyną, wybitny profiler Tony Hill i
nadinspektor Carol Jordan stają przed poważnym zadaniem
odnalezienia zabójcy działającego z ukrycia. Sprawę
komplikuje zamach bombowy na stadionie Victorii, w którego
wyniku zniszczona zostaje cała trybuna dla VIP-ów. Ginie
kilkadziesiąt osób. Ale to nie koniec morderstw. Czy te
zbrodnie się łączą, czy atak terrorystyczny jest tylko
zbiegiem okoliczności? Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie
utrudnia detektywom jednostka antyterrorystyczna, która
podważa prawo policji do rozwikłania tej sprawy.
Pierwszym, o czym pomyślałem patrząc na grafikę
okładkową, a konkretnie widniejący w jej centrum tytuł było:
„w jakim znaczeniu nawiązuje on do treści?”. Wspominam o tym
na samym początku i dla tego, że to pytanie tłukło mi się po
głowie przez większą część czasu poświęconego lekturze.
Bardzo przyjemnej i emocjonującej lekturze.
To, co można wywnioskować z powyższego wstępu, to
skrupulatność i konsekwentność z jakimi autorka prowadzi
czytelnika przez fabułę. Bez przerwy podawane są nowe
informacje, ale w sposób uniemożliwiający jakiekolwiek
trafne przewidywania. Zarówno dobre tropy, jak i ślepe
uliczki prowadzące śledztwo do nikąd zachowują właściwe (z
punktu widzenia czytelnika) proporcje i angażują do próby
rozwikłania sprawy przed nadinspektor Jordan. Muszę się
przyznać, że zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu
postać profilera – ze względu na logiczny, acz
niestandardowy sposób rozumowania – i to na niego bardziej
liczyłem, jeżeli chodzi o rozwiązanie obu spraw. McDermid
bardzo wiarygodnie opisuje pracę policji, wiarygodnie, a
zarazem nie nudząc, ponieważ przeskakując nudne godziny
zbierania danych daje jednocześnie silną świadomość upływu
czasu i ogromu pracy jaką wykonują detektywi.
Co do samych postaci, to uderzające jest ich
uczłowieczenie, dzięki któremu można poczuć więź nie tylko z
głównymi bohaterami, ale też z postaciami zajmującymi dalsze
plany. Każdy ze współpracowników Carol Jordan ma swoją
powracającą w odpowiednich momentach przeszłość, swoje
przemyślenia i troski, co pozwala bez przeszkód wejść w ich
skóry, czy może raczej umysły.
Całości dopełnia skomplikowany wątek miłosny, a chodzi mi
o niedopowiedziane i źle zrozumiane uczucia łączące i
zarazem dzielące dwójkę głównych bohaterów. Pojawia się też
matka Hill’a próbująca namieszać mu w życiu, które już i tak
uczyniła niełatwym.
Najnowsza powieść McDermid to kryminał na wysokim
poziomie, w którym akcja przyśpiesza, lecz nie goni na
złamanie karku, daje czas na własne przemyślenia, ale też
potrafi zaskoczyć nieprzewidywalnym zwrotem akcji. Dla
miłośników kryminału z mocną nutą psychologii będzie to
lektura wyborna. Gorąco polecam, gdyby jednak moje słowa nie
wystarczyły, w sieci dostępny jest filmik – fragment
„Trującego ogrodu” czyta Szymon Bobrowski
Val McDermid – szkocka autorka bestsellerowych
kryminałów, które przetłumaczono na kilkadziesiąt języków i
sprzedano w milionach egzemplarzy. Jest laureatką licznych
międzynarodowych nagród, między innymi CWA Gold Dagger za
najlepszą powieść kryminalną roku i LA Times Book of the
Year.
„Trujący ogród” to piąta po „Syrenim śpiewie”, „Krwawej
bliźnie”, „Ostatnim kuszeniu” i „Żądzy krwi” część cyklu z
Tonym Hillem i Carol Jordan. Kolejne wkrótce ukażą się
nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.