TRUCIZNA - Andrzej
Pilipiuk
Trucizna
to już siódmy tom przygód najbardziej znanego polskiego moczymordy,
egzorcysty, dziada Jakuba Wędrowycza. Moja wiedza na temat poprzednich
tomów nie jest zbyt duża ale jednak jest. Dlatego też pierwsze spotkanie
z Wędrowyczem uznałam za nad wyraz udane. Kroniki Jakuba Wędrowycza
były fenomenalnym otwarciem całej serii. Jednak Trucizna
okazała się, gwoździem do trumny… i mam nadzieję, że będzie to ostatnia
książka o Jakubie, mimo że nigdy nikogo tak bardzo nie znielubiłam jak
tego bohatera i ciężko będzie się z nim rozstać.
Ponad 350-cio stronicowa najnowsza powieść Andrzeja Pilipiuka wydaje się
być odgrzewanym w mikrofali kotletem. Sycące, ale smaku ni mo,
dziwne pachnie i wygląda jakby zdechło. Sam Jakub określiłby to tak:
samogon musi być lepszy od wódki sklepówki i tak też powinno być z
kolejnymi tomami cyklu, a w tym przypadku tak nie jest. Oczywiście wśród
20 opowiadań znajdują się te lepsze i te gorsze, jednak żadne nie wydaje
się być godne zapamiętania. Tak więc po lekturze Trucizny
praktycznie wcale nie pamiętam jej treści.
Historie z życia bimbrownika, które często mnie urzekały, w siódmym
tomie są ledwo zabawne i to tylko momentami. Niektóre z nich pozbawione
są sensu, a im dalej w las tym ciemniej, co w tym wypadku oznacza, że im
dłużej czytałam tym bardziej mi się odechciewało. Główny bohater stracił
część swojego wątpliwego uroku na rzecz nijakości i wtórności, a jego
ruski towarzysz tylko czasem nadawał nutki świeżości zatęchłej
atmosferze opowiadań o Wędrowyczu.
Jestem strasznie zawiedziona, bo naprawdę cenie sobie twórczość
Pilipuka. Jestem w stanie wybaczać mu wiele literackich grzechów, jednak
to co zrobił z własnoręcznie wykreowaną postacią woła o pomstę do nieba.
Nie dziwię się, że sam zainteresowany (Jakub Wędrowycz) poszukuje
Pilipiuka listem gończym.
Ogromnym minusem tej powieści są także zdobiące(?) ją rysunki. Cóż, ich
autor nie popisał się. Myślę, że miało być swojsko i przaśnie (czyt.
naturalnie) a wyszło jak zwykle, czyli do du*y. A takie ładne rysuneczki
można było zobaczyć w poprzednich tomach….
Dość jednak o wadach, choć zalet ta pozycja nie posiada prawie wcale.
Chciałabym, aby czytelnicy zdawali sobie sprawę z tego, że moja ocena
wynika tylko i wyłącznie z faktu, że do tej pory żyłam pod działaniem
uroku historii o tym polskim starym dziadzie, a teraz ten urok prysnął i
czuję się jak dziecko, które odkryło, że Mikołaj nie istnieje. Jeśli
jesteście ogromnymi fanami Wędrowycza to są dwa wyjścia. Primo,
sięgniecie po Truciznę i wcale nie będzie ona aż tak dużym
zawodem, a sama książka wzbogaci kolekcję Kronik Jakuba. Secundo,
zaryzykujecie, przeczytacie i jedyne co wam pozostanie to płacz i
zgrzytanie zębów. Całe ryzyko po waszej stronie.
Ocena: 2+/6
FUZJA |
Tytuł: Trucizna
Autor: Andrzej Pilipiuk
Cykl: Jakub Wędrowycz tom VII
Ilość stron: 366
Wydawnictwo: Fabryka słów 2012
|
|