UPS...NO
TO WPADŁAM - Karolina Pastuszak
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Przekonała się
o tym osobiście Marisa, główna bohaterka książki "Ups...No
to wpadłam!" Karoliny Pastuszak.
Marisa Alarcon Martinez jest młodą, początkującą
dziennikarką w lokalnym katalońskim tygodniku "La Gente". Do
jej zadań należy pisanie horoskopów, parzenie kawy i
kserowanie stosu różnych dokumentów. Jednak pewnego dnia
szefowa postanawia dać jej pierwsze poważne zlecenie. Ma
napisać relacje z charytatywnego balu w Montjuic. Pełna
entuzjazmu Marisa udaje się na dobroczynną galę. Na miejscu
okazuje się jednak, że musi przebywać w specjalnej strefie
dla prasy, z której niewiele widać. Zdeterminowana
postanawia niepostrzeżenie się wymknąć, by znaleźć bardziej
dogodne miejsce do robienia zdjęć celebrytom. To wtedy
przypadkiem poznaje Agustina, czarującego, przystojnego,
narcystycznego, aroganckiego mężczyznę, którego próbuje
spławić ciętą ripostą. Przypadek sprawia, że dziennikarka
staje się światkiem bezwzględnej mafijnej egzekucji.
Zszokowana próbuje uciekać, lecz spostrzegawczy gangsterzy
depczą jej po piętach. Z pomocą niespodziewanie przychodzi
jej nowo poznany mężczyzna, który okazuje się być synem
szefa hiszpańskiej mafii. Czy można mu jednak zaufać?
Dlaczego naraża swoje życie dla niewygodnego światka? Czy
uda im się wyjść cało z tej opresji? Wszak przestępcza elita
nigdy nie odpuszcza.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Karoliny Pastuszak.
Autorka ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie
Warszawskim i przez kilka lat pracowała w różnych
redakcjach. Zadebiutowała powieścią ,,Meksykańska miłość’’.
Pisanie jest dla niej antidotum na wszystkie pochmurne dni i
nudę.
Intuicyjnie przeczuwałam, że najnowsza proza pisarki
przypadnie mi do gustu i na szczęście tak też się stało. "Ups...No
to wpadłam!" to doskonałe połączenie sensacji, romansu i
komedii. Pomysł na fabułę uważam za całkiem ciekawy i
ekscytujący. To odjazdowa mieszanka filmów: ,,Szklana
pułapka’’, "Ojciec chrzestny'', ,,James Bond Agent 007’’
oraz … ,,Gotowe na wszystko’’. Mamy piękną, irytującą
dziennikarkę oraz przystojnego syna bossa. Traf chciał, że
tych dwoje zostaje skazanych na siebie. Razem muszą uciekać
przez bezwzględnym mafioso. Ona znalazła się w niewłaściwym
miejscu o niewłaściwym czasie i zobaczyła coś, co nie
powinna. On zaś jest zakałą rodziny, czarną owcą, która nie
jest w stanie zaakceptować bezprawnej działalności swojego
ojca. Teraz wisi nad nimi widmo śmierci. Jak wybrną z tej
pozornie patowej sytuacji? Autorka zapewniła nam nie lada
atrakcje. Znajdziemy tu niczym w dobrym kinie akcji
nieustanne ucieczki, szaleńcze pościgi, strzelaninę, zdrady,
zmiany tożsamości, brutalne egzekucje, wyrównywanie
mafijnych porachunków itp. Iście hollywoodzkie atrakcje.
Styl jest względnie prosty, bez zbędnych opisów czy
ozdobników. Błyskotliwe dialogi podszyte są delikatną nutką
ironii, sarkazmu i dowcipu. Prowadzona z perspektywy
pierwszoosobowej narracja przybliża nam opowieść Marisy,
która zagubiona i przestraszona nie zdaje sobie sprawy z
ogromu zagrożenia, jakie na nią czyha. Akcja rozgrywa się w
dużej mierze w trzech miastach: Barcelonie, Rzymie i
Londynie. Pisarka stosunkowo wiernie oddała klimat i urok
tych miejsc. Oczyma wyobraźni zobaczyłam małe, wąskie ulice
Barcelony, hałaśliwe kramiki sprzedawców Rzymu lub osobliwy,
wiktoriański Londyn.
Również bohaterowie zostali dość wiarygodnie i naturalnie
nakreśleni. Wzbudzają emocje i zapadają w pamięć. Marisa to
pyskata, wygadana, wścibska, lekko naiwna i infantylna
dziewczyna. Początkowo nie rozumie powagi sytuacji, w jakiej
się znalazła, ale z czasem wychodzi z niej prawdziwa a’la
Nikita. Z kolei Agustin jest irytującym, pewnym siebie,
zabójczo przystojnym, sprytnym, przenikliwym, nadętym
bufonem. Mimo to posiada w sobie wrażliwość, empatię i
opiekuńczość. Z ogromną przyjemnością śledziłam napięte
relacje tych dwojga. Była między nimi chemia, można
powiedzieć, że aż iskrzyło. Ich słowne potyczki,
złośliwości, obrażanie, czasami doprowadzały mnie do
śmiechu. Ale jak to mówią, od nienawiści do miłości niczym w
znanym aforyźmie, jest jeden krok. Wątek miłosny nie jest
wątkiem przewodnim, a bardzo przyjemnym dodatkiem do
barwnej, sensacyjnej całości, co w tym przypadku uważam za
duży plus. Na uznanie zasługuje także gorąca i niebezpieczna
atmosfera prowadząca do przewidywalnego, aczkolwiek
przyjemnego zakończenia. Jedynie czego żałuje to, tego, że
autorka nie spolszczyła imion i nazwiska głównych bohaterów
i nie umiejscowiła historii na naszym rodzimym podwórku.
Może i polskie realia nie dorównują zagranicznym, mimo to są
bliższe memu sercu. Ale to tylko mały, drobny szczegół.
Resumując. "Ups...No to wpadłam!" to kawał świetnej,
rozrywkowej literatury ze szczyptą dreszczyku, podwyższonej
adrenaliny i niepewności ociekającej zagrożeniem. Osobiście
jestem usatysfakcjonowana i czekam na kolejne dzieła
autorki. Tylko niech będą jeszcze bardziej rozbudowane
fabularnie, gdyż tak widowiskowe historie chce się czytać
bez końca. Zapraszam wszystkich zainteresowanych.
Cyrysia |
|
"Ups...No to wpadłam!"
Karolina Pastuszak
Wydawnictwo: Prozami
data wydania: 4 listopada 2013
liczba stron: 216
ocena: 5/6 |
|