WALENTYNKI RECENZJA KOSTNICA
Zastanawialiście się
kiedyś, jaki czynnik decyduje o tym, że mamy ochotę obejrzeć ,,taki'' a nie
,,inny'' horror? A może to nasza
podświadomość sama wybiera np. produkcję nasiąkniętą
krwawymi scenami, lub odwrotnie bardziej do gustu przypada nam psychologiczna gra
mordercy z ofiarą.
Przyznam się
szczerze, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam i dopiero recenzując kolejny film,
tym razem ,,Walentynki'' Jamie'ego Blanksa, doznałam olśnienia, że jest to
kolejny slasher. Widocznie mam ,,słabość'' do tego podgatunku horroru. Na pewno
wielu fanatyków grozy, powie, że nic w tym schemacie nie ma ciekawego. Nacechowany aż
do bólu przewidywalnością, raczej nie wywołuje dużego napięcia i strachu, mimo to
ludzie chcą go jednak oglądać.
Osobiście miałam
już do czynienia z produkcją slashera o tematyce Halloween, Bożego Narodzenia, Święta
Dziękczynienia oraz Prima- aprilis. Teraz przyszła kolej na tematykę święta
zakochanych, czyli walentynki.
Film rozpoczyna się
właśnie od tego świątecznego dnia, gdzie pięć kobiet otrzymuje tajemniczą
walentynkę z pogróżkami, podpisaną jedynie inicjałami JM. Po wspólnej naradzie
dziewczyny ustalają, że prawdopodobnym sprawcą ,,niesmacznego żartu'' jest były
kolega z klasy- Jeremy Melton, który w
dzieciństwie na walentynkowym balu został przez nie okrutnie potraktowany. Teraz
wygląda na to, że po dziesięciu latach Jeremy wrócił, aby się zemścić za wszystkie
upokorzenia, jakie padły pod jego adresem od ,, klasowych ślicznotek''. Specjalnie wybiera akurat dzień zakochanych, by tak jak przed laty
,,symbolicznie'' wyrównać rachunki za doznane krzywdy.
,,Walentynki'' to
typowy film slash, utrzymany w chronologicznym schemacie. Mamy mordercę w masce kupidyna,
który po kolei eliminuje głupiutkie dziewczyny. Początkowa fabuła przypadła mi do gustu. Wyśmiewany i poniżany dzieciak
postanawia po latach ,,zapłacić'' swym oprawcom za wszelkie poniżenia. Niby zwykła
historia, jednak przedstawiona w całkiem interesujący sposób. Denerwująca natomiast
była próżność i głupota bohaterek filmu. Nawet
obliczu realnego zagrożenia, bardziej przejmowały się problemami
sercowymi niż śmiercią koleżanek.
Akację filmu możemy
podziwiać nie tylko na walentynkowym balu, lecz również w kostnicy, na wystawie oraz w
chatce. Odnośnie scen grozy, było parę zasługujących na uznanie, choćby morderstwo w jacuzzi. Brakowało mi natomiast
potęgującej muzyki, która z pewnością wzmocniłaby klimat i podniosła napięcia.
Także irytował mnie mizerny obraz efektów specjalnych, jednak całość ogólnie była
całkiem przyzwoicie zrealizowana.
Podsumowując
,,Walentynki'', nie wyróżniają się zbytnią oryginalnością. Uważam, że ten
film przeznaczony jest raczej dla młodych odbiorców oraz dla tych osób, co nie lubią
święta zakochanych. Oglądając ten horror, z pewnością się nie wystraszysz, ale na
pewno nieźle zrelaksujesz, dlatego polecam wygodnie rozsiąść się w fotelu i obejrzeć
,,Walentynki''. Dodatkowo proponuje zaopatrzyć się w pudełko czekoladek, może
znajdziesz tam gdzieś ukrytą walentynkową kartkę z napisem ,,Uroda nie jest wieczna,
dobrze wiesz''. Delektuj się smakiem, jesteś tym co jesz''.
CYRYSIA
**************************************************
,,VALENTINE''
Rok
prod. :2001
Reżyser: Jim
Rowe
Kraj prod. :USA
/ Australia
Obsada: Denise
Richards,David Borenaz, Marley Shelton
Moja ocena 4 / 6 |