"Jakże słodką krwią
spłynęły wzgórza Hollywoodu"
Czego mogłam się spodziewać po
książce, w której główną bohaterką jest czterystuletnia aktorka - wampirzyca,
mieszkająca w świecie blichtru i przepychu? Czy mogła mnie zaskoczyć opowieść o
miłości wampira i człowieka? Czy hollywoodzki świat mógł okazać się mniej
plastikowy niż jest?
Otóż, mogłam spodziewać się
wszystkiego. najgorszego, a jednak zostałam mile rozczarowana! Aż, dziw mnie bierze,
jakim cudem pani Adrienne Barbeau (aktorce i jak widać również pisarce) udało się
mnie tak zręcznie oszukać. Uwierzcie mi, byłam tak sceptycznie nastawiona do tej
książki, (tym bardziej, że to w ogóle druga część przygód wampirzycy Ovsanny
Moore), że oddalałam w czasie przeczytanie jej, co mi się nie często zdarza.
Trzymając w dłoniach jakże
uroczą okładkę książki Miłość kąsa. Wampiry
Hollywoodu II, pomyślałam sobie: "Raz kozie śmierć a nuż ta książka ma do
zaoferowania coś więcej niż tylko elegancką oprawę". Przede wszystkim, powieść
zachwyca przejrzystością. Czcionka jest całkiem spora, ale nieprzesadzona. Dzięki temu
czyta się szybko i sprawnie. Język, jakim posługuje się autorka jest bezpośredni,
czasem wręcz ordynarny, ale właśnie dzięki temu opowieść nabiera swoistego pazura. Powieść podzielona jest na krótkie
rozdzialiki, dzielące się na dwa punkty widzenia - bohaterki oraz jej wspólnika w zbrodni oraz ukochanego, Petera Kinga.
Skoro już wspomniałam o
postaciach występujących w Miłość kąsa, to
po krótce je przedstawię. Ovsanna Moore jest aktorką, którą była też wtedy, kiedy
była swoją babką i swoja matką - swoisty sposób kamuflażu. Peter King, to policyjny
wywiadowca, zafascynowany naszą wampirzycą. Ona - piękna, (nieco? :P) starsza od niego,
bystra, wiedząca, czego chce a jednocześnie zachowująca się momentami jak szalona,
zakochana nastolatka. On bohaterski, - bo jak nazwać mężczyznę, który stwierdza, że
musi zadbać o bezpieczeństwo kobiety, która żyje z (dosłownie) wysysania ludzi do
cna, i na dodatek robi to od wieków. Peter jest też rozsądny i nieziemsko
pociągający. Para wybuchowa. Na dodatek kłopoty działają na nich jak jaskrawe
światło na ćmy. I tak w dwa tygodnie po wydarzeniach opisanych w Wampirach Hollywoodu, nasza dwójka znów musi
połączyć siły i przeciwstawić się zmiennokształtnym stworom, chcącym tylko jednego
- krwi kasztelanki światowej dzielnicy miasta aniołów. Tu muszę nadmienić słówko:
bardzo żałuję, że nie miałam okazji przeczytać pierwszej części tej powieści,
wiec radzę od razu zaopatrzyć się w obie pozycje.
Autorka zgrabnie łączy
literacką fikcję z rzeczywistością. Sprytnie wplata znane nazwiska gwiazd w życie
naszej fikcyjnej mieszkanki Hollywoodlandu. Mimo, iż głównym wątkiem opowieści jest
rozwijające się między dwójką głównych bohaterów uczucie, to makabryczne
wydarzenia mające miejsce w Hollywood są wyrazistym tłem dla miłości. Przez to
czytelnik skupia się i na jednym i na drugim, w takim samym stopniu. Sposób
przedstawienia wampirów też bardzo mi się podoba. Nie są to zniewieściali wampirzy
lordowie ani chłodne ssące suki. Są to, być
może lekko wyegzaltowani, ale jednak działający zgodnie z instynktem drapieżnicy.
Coś, co rzuciło mi się w oczy
po przeczytaniu kilkudziesięciu stron to stałe powtórzenia zaistniałych faktów lub
informacji. Miałam wrażenie, że autorka obawiała się, iż wszyscy jej czytelnicy
cierpią na błyskawiczną wersję Alzhaimera. Jednak z czasem doszłam do wniosku, że
liczne potwierdzanie i przytaczanie informacji, które czytelnik już poznał, mają
jedynie utwierdzić autorkę w przekonaniu, że każdy na pewno wszystko zrozumiał. To
jedyny mankament, który wychwyciłam.
Nie jest to ambitna literatura,
ani też wybitne dzieło. Za to świetnie nadaje się na wieczorne czytanie do tzw.
poduszki, kiedy człowiek chce się odprężyć i poczytać coś, co nie będzie zmuszało
go do zbytniego wysilania szarych komórek. Jednym słowem, książka lekkostrawna i
przyjemna. Polecam zarówno paniom i panom. Mężczyźni! Niech was nie odstrasza wątek
miłosny, gdyż nie jest to romans a porządna dawka namiętności i rządzących nami
podniet.
Moja ocena: 5/6
Fuzja
Autorka: Adrienne Barbeau
Tytuł: Miłość kąsa. Wampiry
Hollywoodu II
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 328
|
"Miłość kąsa", czyli
Ovsanna Moore powraca.
"Miłość kąsa", to druga część cyklu Adreinne Barbeau, 'Wampiry
Hollywoodu'. Ponownie spotykamy się w niej z Ovsanną Moore- 500 letnią, seksowną
wampirzycą, kasztelanką klanu Dakhanavar, a zarazem najpotężniejszą wśród Wampirów
Hollywoodu oraz z niezwykle atrakcyjnym wywiadowcą Peterem Kingiem.
Kiedy wydawać by się mogło, że po atakach Kinowego Kosiarza wszystko w świecie filmu
powróciło do normy, a Ovsanna Moore - królowa horroru może z powodzeniem zająć się
rozwijaniem znajomości z wywiadowcą Kingiem, niespodziewanie w Wigilijny wieczór
zostaje zaatakowana przez ogromnego wilka. Ponadto ginie kolejna młoda kobieta, a
wszystko wskazuje na to, że jej zabójcą jest nie kto inny, tylko Kinowy Kosiarz. Jest
tylko jeden mały problem- Kosiarzem była Lilith- zła czarownica, która zginęła w
walce z Ovsanną. Peter wie o tym doskonale, jednakże nie może nikomu o tym powiedzieć,
gdyż zostałby uznany za chorego psychicznie. Wspólnie z Ovsanną wszczynają śledztwo,
w międzyczasie próbując ustalić, kto i dlaczego dybie na życie seksownej Wampirzycy.
Czy uda im się dojść do prawdy, zaprowadzić pokój w Hollywood i w końcu skupić
wyłącznie na relacjach między nimi? Czy Maral- kochanka Ovsanny doprowadzi do rozpadu
ich związku? O tym dowiecie się czytając powieść. Ja ze swojej strony mogę Wam ją
śmiało polecić. Mimo, iż jest to część druga cyklu 'Wampiry Hollywoodu',
z powodzeniem można czytać ją bez zapoznania się z częścią pierwszą. Wszystko
napisane jest prostym językiem, choć momentami przepełnionym erotyzmem i opisami
fantasy. Fabuła jest niezwykle wciągająca, więc nie sposób się od niej oderwać. To
było moje pierwsze spotkanie z twórczością Adrienne Barbeau, ale wiem jedno- chcę
więcej. MARTYNN
|
Adrienne
Barbeau. Miłość kąsa. Wampiry
Hollywoodu II. (Love Bites)
Tłumaczenie:
Paweł Korombel, 323 stron. Wydawnictwo Rebis, rok wydania 2011.
Ovsanna
Moore to kobieta która ma wszystko: urodę, sławę, pieniądze, władzę. Jest nie tylko
jedną z najbardziej znanych w Hollywood producentek. Przede wszystkim to kasztelanka
Wampirów Hollywoodu. Bowiem Ovsanna Moore to Wampir. Powiem szczerze, że nie rozumiem
tego boomu na wampiry który zaczął się z powieścią "Zmierzch". To socjologiczny
dziwoląg który zasługuje na oddzielny artykuł. I te "nowe" wampiry - gdzież im
do Drakuli czy wampirów z powieści choćby Briana Lumleya. A jednak wśród młodych
ludzi przyjął się już na dobre chyba taki stereotyp wampira: mroczny, smutny,
romantyczny i niezwykle przystojny... Powieści o współczesnych wampirach są... no nie
oszukujmy się - na ogół po prostu kiepskie. Takie odcinanie kuponów od "Zmierzchu".
Na
szczęście Adrienne Barbeau - autorka "Wampirów Hollywoodu" - udowadnia, że nie
tylko jest niezłą aktorką, ale także dobrą pisarką. Jej powieść nie rości sobie
żadnych praw do bycia kanonem literatury, z głębokimi przemyśleniami, problemami
egzystencjonalnymi. "Miłość kąsa" to po prostu (albo aż) dobre czytadło w sam
raz na wakacje. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Po
pokonaniu w "Wampirach Hollywoodu" przeciwników Ovsanna wraz z przydzielonym do tej
sprawy Peterem Kingiem - najlepszym policjantem w Beverly Hills - może zacząć
myśleć o przyszłości. Romans między dwójką głównych bohaterów powoli zaczyna się
rozwijać w kierunku który zaskakuje ich oboje. Wydawać by się mogło, że wszystko
zaczyna się układać. Jednak pewnego dnia Ovsanna zostaje zaatakowana przez wilkołaka.
I to nie jakiegoś mieszańca lecz prawdziwego wilkołaka. Od tej chwili ona i Peter są
stale narażeni na atak nieznanych sił. Ataki z dnia na dzień przybierają na sile... Równocześnie
rozwija się drugi wątek - Maral - asystentka i kochanka Ovsanny - zaczyna
odczuwać coraz większą zazdrość. W jej głowie rodzi się plan by pozbyć się
Petera.
Ciekawy
w powieści jest sposób narracji. Prowadzony w formie pierwszej osoby, z tym, że
przeskakuje swobodnie między Ovsanną a Peterem. Dzięki temu możemy spojrzeć na
wydarzenia, ale przede wszystkim na uczucia bohaterów, z dwóch różnych perspektyw.
Autorka bez problemu prowadzi taką narrację - nic tu nie zgrzyta, nic nie jest
niezrozumiałe. Dużą zaletą powieści jest mnóstwo anegdot o znanych aktorach,
producentach filmowych, paparazzich. Nie wiem, czy wszystkie są prawdziwe, ale i tak
dostarcza dużej frajdy czytanie o tym, że najlepszą trawę można kupić od
młodocianych gwiazd Disneya... Takich smaczków w powieści znajdziemy bardzo dużo.
Uatrakcyjniają one lekturę i wywołują uśmiech na twarzy. Również wątek romansowy
- podlany odrobiną pikantnej erotyki - jest rozegrany nienachalnie, realistycznie.
Ogólnie
rzecz biorąc - książkę "Miłość kąsa" to źródło czystej rozrywki, kpiny z
"wytwórni snów", ironicznego spojrzenia na wizerunek wampirów wykreowany przez
dzisiejszą popkulturę. To dobra lektura na letnie wieczory - bez pretensji by stać
się dziełem kultowym, bez zadęcia i bicia piany bez sensu. Polecam.
Bogdan
Ruszkowski |