W
DZIWNEJ SPRAWIE SKACZĄCEGO JACKA - Mark Hodder
Po lekturze tej powieści, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to jedna z
najciekawszych propozycji Fabryki Słów jakie się w tym roku ukazały. Oby tak
dalej!
Mark Hodder to autor, który na rynek światowej sławy bestsellerów wdarł się
w ubiegłym roku. Wywołał tym samym burzą w przysłowiowej szklance wody z
jakiej na co dzień piją fani fantastyki naukowej, streampunku i powieści
przygodowych. I właśnie ten facet zaprasza na pierwszą część cyklu Burton
i Swinburne pod tytułem W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka.
Z początku, jeszcze przed wydaniem książki, sądziłem że znajdę tu konotacje
z bajką o czarodziejskiej fasoli… W końcu Jack… jak się okazało, myślenie
nie było wówczas moją mocna stroną. Zamiast do zamku olbrzyma, trafiłem do
XIX-wiecznego Londynu, świata epoki, jaką nam przyszło zwać wiktoriańską.
Choć ciut różniła się od podręcznikowej relacji.
Na tym zabawa się nie kończy. Niezwykle rzadko mam okazję mierzyć się z tą
odnogą fantastyki. Jakie wrażenia wynoszę po tych zmaganiach? Kolokwialnie
rzeknę iż: „masakra” … bomba i fenomen… Świetna rzecz, dynamiczna,
uszczypliwa i obezwładniająca. W jaki sposób? Każdy! Zarówno fabuła, wielce
intrygująca, kreacja postaci – nieco perfidna pomimo zapewnień autora, jak i
styl jakim opisano przygody Sir Francisa Burtona i jego kompanów stanowią
coś absolutnie wartego uwagi. Nie można wobec tej książki być obojętnym.
Czuć tu fascynację Dickensem, którego sam bardzo cenię.W opisach świata
przedstawionego, w dialogach bohaterów tej opowieści widać, że autor
Klubu Pickwicka był dla Pana Hoddera mentorem i inspiracją. Ta sam
wesołość, humor, skłonność do absurdu, lekkość frazy i polot. Co więcej –
tytuł powieści tyczącej się przygód pociesznego naukowca pada w treści
Dziwnej sprawy…! I ciągnie do powtórnej lektury.
Sama fabuła, jako tako skomplikowana nie jest. Zdradzę tylko, że kilka
legend ożyje, a kilka zostanie ździebko przebudowanych. Bohaterem jest sir
Richard Francis Burton, który musi rozwikłać dziwną sprawę. W ogóle to znana
postać. Z resztą, nie on jeden się tam pojawi w nieco karykaturalnej pozie.
Kim jest główny bohater, a właściwie kim był historycznie? Żołnierzem,
dyplomatą, literatem, podróżnikiem, pionierem-odkrywcą o lingwistą. Jednym
słowem – szycha. A co to za „dziwna sprawa”? W dziewiętnastowiecznym
Londynie grasują wilkołaki… i tajemniczy skaczący Jack… Z tym wiąże się też
sprawa morderstwa dawnego przyjaciela… Więcej nie powiem, za wyjątkiem tego,
iż będzie zamieszanie większe niż naszym sejmie.
Warto zwrócić uwagę na płynność z jaką autor lawiruje pomiędzy prawdą
historyczną, a własnymi konfabulacjami przelanymi na papier. To, co dzieje
się na przestrzeni tych kilkuset stron można by porównać do cyklonu, w
którego oku – wcale nie spokojnym – toczy się walka pomiędzy XIX wiecznym
mieszczaństwem, policją i Latającym Cyrkiem Monty Pythona.
Pan Hodder świetnie bawi się słowem, ładnie i kształtnie pieści czytelnika
naigrywaniem się z konwencji, genialnie operuje faktami historycznymi, choć
to w sumie tłumacz – Krzysztof Sokołowski. Brawa dla tego pana.
Autor skomponował świat szalony, kalejdoskopowy… nieziemski… taki gatunek ;)
czy to lektura dla każdego? Wydaje mi się, że nie. Pomijając ewidentny
talent pisarski trzeba czytelnika ostrzec, że to nie tylko świetna zabawa
ale i tekst zmuszający do myślenia. Hodder porusza bowiem – choć w
czarującej formie – ważne tematy natury etycznej i egzystencjalnej. Do tego,
co już wspominałem, zniekształca przekaz historyczny. By go wychwycić i
zrozumieć pewne fakty czy aluzje, konieczna jest wiedza dotycząca epoki.
Na koniec sprawa prozaiczna, a mianowicie oprawa graficzna książki. Bardzo
rzadko się zdarza, że Fabryka wydaje tak zaawansowaną wizualnie pozycję. Dla
mnie – najciekawsza od czasów Rzeźnika drzew. Zerknijcie.
Wszystkim fanom streampunku, szeroko pojętej fantastyki, literatury
przygodowej, sensacyjnej oraz ludziom, którym poczucie humoru i dystansu do
siebie i świata jest nieobce – polecam z całego serca.
Tytuł: W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka
Autor: M. Hodder
Tłumaczenie: K. Sokołowski
Wydawca: Fabryka Słów
Premiera: Polska 2012
Stron: 528
Gatunek: strempunk, powieść
Cykl: Burton & Swinburne
Ocena: 10/10
Mormegil
|