WILKOŁAKI Whitley Strieber RECENZJA KOSTNICA
Naprawdę
istnieją, żerują na ludzkości od tysięcy lat. Nadzwyczaj groźne, niewiarygodnie
krwiożercze, niewyobrażalnie szybkie. I piekielnie sprytne.
Wilkołaki
Whitley`a Striebera to powieść nietuzinkowa. Treść, koncept fabularny, narracja i
język tej książki składają się razem w misterną i wciągającą całość.
Fabuła
rozpoczyna się od ataku tajemniczych stworzeń na dwóch młodych policjantów
patrolujących złomowisko samochodów. Młodzi funkcjonariusze zostają, mówiąc wprost,
rozszarpani na strzępy. Pierwsze podejrzenia padają na okoliczne watahy bezpańskich
psów, w śród nich jednak nie ma tak dużych osobników, które były by w stanie
zadawać tak rozległe obrażenia. Sytuacja komplikuje się, gdy naukowcy znajdują ślad
na miejscu zbrodni i odtwarzają prawdopodobny wygląd łapy jaka go zostawiła. Główni
bohaterowie - Becky Neff i jej partner Wilson - podejmują nierówną walkę z
bezwzględnym przeciwnikiem. Okazuje się, że stawią czoła sforze wilkołaków.
Co
ciekawe, narracja powieści prowadzona jest symultanicznie, zarówno z punktu widzenia
ludzi jak i wilków. Te drugie przedstawione są dość nietypowo. To pradawna rasa
niezwykle inteligentnych i wysoce wyspecjalizowanych (oczywiście nie technicznie)
"maszyn" do zabijania. To istoty myślące, odczuwające, szybko
przystosowujące się do nowych warunków, sprawnie poruszające się w przestrzeni
miejskiej (i nie tylko). Opanowały niemal do perfekcji sztukę kamuflażu i
umiejętności łowieckie. Stado posiada także ściśle określoną hierarchię, co czyni
je bliskim społecznościom pierwotnym (i współczesnym w brew pozorom), gdzie każdy ma
określoną funkcję i pozycję w rodzinie.
Strieber
pokazuje Wilczydła nie tylko jako
zorganizowaną grupę bezwzględnych łowców, ale i ofiary. Oni, zawsze nieuchwytni,
atakujący częściej bezdomnych i inne "niepotrzebne" jednostki homo sapiens
napotykają na kogoś, kto jest w stanie im zagrozić. Obie rasy znajdują się więc w
sytuacji osaczenia, i jedna i druga chce przede wszystkim przeżyć.
Wilkołaki to
nietypowa powieść, dziś można co prawda podać kilka horrorów o podobnej konwencji - Underworld, Bad Moon czy Dog Soldier - gdzie istoty te wykazują złożone
procesy myślowe, a nie tylko zwierzęcą stronę natury, ale to co zawarte jest w tej
książce robi, przynajmniej na mnie, o wiele większe wrażenie. Tu jest jakaś
naturalność, brak patosu i schematu. To pozycja, którą warto mieć w swoim
księgozbiorze. Strieber to pisarz sprawnie operujący słowem, umiejętnie budujący
napięcie i wątki poboczne. Pisze przystępnym, łatwo przyswajalnym na czytelnika
językiem (i tu ukłony dla Włodzimierza Nowaczyka, który dokonał przekładu). To jak
na razie jedyna książka tego autora jaką miałem przyjemność czytać, ale odnoszę
wrażenie, że warto sięgnąć po inne jego dzieła. Gdzie zaś szukać Wilkołaków? Najlepiej w bibliotekach i
antykwariatach. Ja sam trafiłem na tę pozycję w jednym z zabrzańskich sklepów z
używanymi książkami.
Na
koniec dodam jeszcze, że by lepiej pojąć fabułę i przesłanie (owszem, horrory też
je mają!) książki, należy wykazać się odrobiną empatii. To nie jest książkowa
"rozwałka" czy powieść akcji. Strieber stworzył powieść grozy, która
momentami ociera się o konwencje literatury psychologicznej i warto to dostrzec.
Rok
wydania org. 1978
Tytuł:
Wilkołaki (The Wolfem)
Rok
wydania pl: Poznań, 1993
Wydawca:
Dom Wydawniczy "Rebis"
Przekład:
Włodzimierz Nowaczyk
Liczba
stron: 320
Mormegil |