WINDA
To, co się stało, było zupełnie niewyobrażalne. Nie mogła wytłumaczyć sobie
tego w żaden logiczny sposób, a jednak chciała więcej. Myślała tylko o
windzie w pewnym luksusowym apartamentowcu i o tym, co się tam wydarzyło.
Nie mogła skupić się na pracy, zwykłych czynnościach, pragnęła tylko przeżyć
to jeszcze raz. Wiele by za to dała, właściwie oddałaby za to wszystko. Za
tą jedną magiczną i zupełnie niepojętą chwilę. Gdy chciała poprawić sobie
nastrój lub po prostu się podniecić, przypominała sobie szczegółowo, to co
tam zaszło.
Była umówiona z Kelly o 7.30 wieczorem w jej mieszkaniu, na ostatnim piętrze
wysokiego apartamentowca w bogatej dzielnicy. Wyszła z domu odrobinę
wcześniej, w świetnym nastroju, nie mogąc się już doczekać spotkania z
przyjaciółką. Złapała taksówkę i po niespełna 10 minutach była na miejscu.
Miały omawiać nową strategię biznesową, dotyczącą magazynu mody, w redakcji
którego obie pracowały. Weszła do budynku. Przepych i luksus aż kipiał ze
środka. Zazdrościła jej w duchu, ale wiedziała też, że na to w pełni
zasługiwała, bo całe życie ciężko pracowała. Minęła biurko recepcjonisty,
ale nie było go za nim, ani nigdzie w pobliżu. Cóż, przynajmniej nie musiała
się tłumaczyć, do kogo się wybiera, a ten nie musiał jej anonsować jak
nieproszonego gościa. Przywołała windę. Spojrzała na zegarek, było sporo
przed czasem. Ucieszyła się, bo zawsze miała problem z punktualnością. Winda
przyjechała. Weszła do środka. Kelly mieszkała na 26 piętrze, więc Cynthia
miała masę czasu na poprawienie makijażu i przemyślenie kilku spraw. Całą
ścianę zajmowało lustro, było dobrze oświetlone, ale nie nachalnie.
Wyciągnęła z torebki delikatną szminkę, tusz do rzęs i puder, po czym
zabrała się za spóźniony make up. Była piękna. Kształtne, wydatne wargi.
Duży, wspaniały biust, wąskie biodra i jędrna pupa. Zawsze dbała o siebie i
to procentowało. Jogging, zdrowa dieta, siłownia. Winda jechała powoli i
majestatycznie.
Cynthia podeszła do lustra i zaczęła nakładać tusz na rzęsy, mrużąc przy tym
nieznacznie oczy. Nagle wydało jej się, że kątem oka widzi za sobą jakiś
drobny ruch, jakąś zmianę w fakturze kabiny. Odwróciła się gwałtownie, ale
nic nie spostrzegła. Jaja sobie robisz, pomyślała. Nie przejmując się
wróciła do robienia makijażu. Wtedy to poczuła. Delikatny, zwiewny dotyk w
okolicy krocza, z przodu. Światło ściemniało. Zerknęła na wyświetlacz windy.
Zatrzymała się na trzynastym piętrze. Cynthia zamarła. Poczuła jak coś
dotyka jej kobiecości. Bała się. Wariowała ze strachu, ale jednocześnie było
to niezdrowo podniecające i chore doświadczenie. Zaczęła wciskać guziki
chcąc odblokować windę, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Zaraz zacznę
wrzeszczeć, pomyślała. Poczuła dotyk na pośladkach i piersiach. Przez strach
zaczęło przebijać dziwne podniecenie. Zrobiła się wilgotna w środku.
Odczuwała dotyk wielu rąk, wielu języków i wielu ust. Stwardniały jej sutki,
a strach zastąpiła chęć zaspokojenia. Miała wielu chłopaków i kochanków, ale
żaden nie pobudzał jej tak mocno i wspaniale. Nagle wydało jej się, że widzi
coś w lustrze. Mrużąc oczy, jakby z oddali i we mgle, niewyraźnie, wręcz
ledwie widzialnie, Cynthia spostrzegła kłębowisko wielu nagich ciał w
najrozmaitszych pozach, spółkujących ze sobą. Odsunęła się instynktownie od
lustra, cała drżąc, zarówno z podniecenia jak i strachu. Spojrzała raz
jeszcze, ale niczego już nie zobaczyła, oprócz swej przerażonej twarzy.
Dotyk nasilał się, czuła jak coś pieści jej łono, drażni sutki i liże szyję.
Mogłaby przysiąc, że czuje obok siebie wiele przyjemnych zapachów a w ustach
smaków. Czuła, że ma mokre majteczki i nie wytrzyma już dłużej. Poddała się
temu, a to coś, jakby znało jej myśli, stało się jeszcze bardziej intensywne
i zaborcze, doprowadzając ją do szaleństwa. Pieściły ją wielkie, nieznane
siły i wolała raczej się temu poddać niż protestować. Zaczęła jęczeć,
wrażenia były niesamowite i potężne. Była eksploatowana w każdym calu, w
każdym szczególe. Nigdy nie uczestniczyła w żadnym gang bang party czy
seksie zbiorowym, ale tak to właśnie odczuwała. Przyjemność była już nie do
zniesienia, wiedziała, że zaraz nastąpi finał.
Orgazm, ten pierwszy, był nie do zniesienia, tak ogromny, a każde następne
były jeszcze większe. Kurczowo trzymała się uchwytu przy lustrze, bo zwaliło
ją to całkiem z nóg. Była cała mokrusieńka. Uczucie spełnienia po prostu ją
rozsadzało. Światło w windzie przybrało znowu właściwy kolor, a drzwi
otwarły się i Cynthia wycieńczona wręcz wypadła na korytarz. Była na
trzynastym piętrze. Zanim drzwi od windy zamknęły się z powrotem, usłyszała
jeszcze cichy, szyderczy śmiech dochodzący z wnętrza kabiny…
Wyczerpana wróciła do domu i odwołała spotkanie z przyjaciółką. Już
wiedziała, że wróci…
Przez następne kilka dni Cynthia nie mogła się na niczym skupić. Wszystko ją
rozpraszało i drażniło. Myślała tylko o tym co się stało i co wtedy nią
zawładnęło. Bała się tego i jednocześnie pożądała. Nic już nie było takie
samo. Jej myśli wciąż obsesyjnie wracały do tego, co miało miejsce w
windzie. Wiedziała, że musi tam wrócić. Musi przekonać się na własnej
skórze, że to co przeżyła było prawdą, a nie tylko wytworem jej umysłu.
Nikomu o niczym nie powiedziała, nawet Kelly. Tłamsiła to w sobie, próbując
ubrać to w jakieś logiczne ramy, ale nic z tego nie wychodziło. Nic. Nie
mogła jeść, nie mogła spać, nie mogła normalnie żyć. Wiedziała, że w jakimś
stopniu jest to chore, ale jej seksualność i cielesność domagały się tego.
Jeszcze nikt ani nic nie dało jej tak ekstatycznych przeżyć jak to w
windzie. Była jak ćpun na świeżym odwyku, myślący tylko o jednym i próbujący
zdobyć to za wszelką cenę. W piątkowy wieczór pękło w niej wszystko. Musiała
zaryzykować, inaczej zwariuje. Cała drżała od mieszanki żądzy i strachu.
Stała naprzeciw apartamentowca i wpatrywała się w jego wyniosłe oblicze.
Strach kiełkował jej w głowie, łącząc się z niezdrową ciekawością i
fascynacją. Pożądanie rosło z każdą chwilą. Bała się. Wzięła się w garść i
ruszyła naprzód. Czuła, że się poci. Weszła przez hol, rzuciła niepewne
spojrzenie w stronę biurka recepcjonisty, ale tym razem także go nie
spostrzegła. Tym lepiej, pomyślała. Miała tylko nadzieję, że nie natrafi
przypadkowo na Kelly, bo nie wiedziałaby co ma jej powiedzieć. Wcisnęła
przycisk. Winda zjeżdżała z 10 piętra. Napięcie w niej rosło. Zagryzła
wargi, jednocześnie uświadamiając sobie, że ma nabrzmiałe sutki i jest
wilgotna. Winda zatrzymała się, rozległ się dźwięk dzwonka, po czym
otworzyły się drzwi. Cynthia wahała się, ale w końcu przestąpiła przez próg
kabiny. Nie wiedziała przycisk którego piętra ma wcisnąć, ale ostatecznie
zadecydowała, że ponownie będzie to piętro 26. Dźwig ruszył z wolna, a ona
umierała ze strachu i ciekawości. A jeśli to były tylko moje omamy,
pomyślała. Jeśli dzieje się ze mną coś złego, wariuje?
Dręczyły ją pytania. Piętra zmieniały się powoli. Była coraz bardziej
podniecona i przestraszona. Gdy na wyświetlaczu pojawiła się dwunastka omal
nie zemdlała. Brakowało jej tchu. Trzynaście. Nerwowo spoglądała na swoje
odbicie w lustrze i na oświetlenie kabiny windy. Czternaście. Czuła jak jej
serce bije jak szalone, w szybkim galopie. Piętnaście. Nic nie
nastąpiło.Trochę ją to uspokoiło. Dwadzieścia. Była zawiedziona. Cała
spocona, obawiała się o swoje zdrowie psychiczne. Dawno nie byłam już u
swojego psychoanalityka, pomyślała. Dwadzieścia sześć. Winda zatrzymała się.
Cynthia postanowiła, że nie zjedzie na dół, tylko najpierw odwiedzi Kelly,
skoro już tu jest. Popatrzyła na wyświetlacz. 26. Drzwi nie otwierały się.
Co jest, zastanawiała się.
Nagle to poczuła. Światło niespodziewanie przygasło, a w lustrze zaczęła
powoli dostrzegać jakieś kształty. Poczuła dotyk w intymnych miejscach.
Wszystko zaczęło się od początku, powoli. Spojrzała na wyświetlacz i z
przerażeniem odkryła, że zamiast dwudziestki szóstki wyświetla się
trzynastka. Była podniecona i spragniona bardziej, niż za pierwszym razem,
albowiem wiedziała już co ją czeka. Wiele dłoni, wiele kształtów, wiele
oddechów… Chciała tego. Chciała ostrej penetracji i mocnych bodźców. W
lustrze ciągle się coś formowało, jakieś kształty… Była pieszczona w każdym
miejscu i w każdym calu. Zamknęła oczy i pozwoliła by to przejęło kontrolę.
Jęczała z rozkoszy. Strach odsunął się na bok. W głowie zaczęły pojawiać jej
się dziwne, podniecające wizje brutalnych scen seksu. Zamaskowane postaci,
różne dziwaczne przyrządy, zarówno do seksu, jak i tortur. To nakręciło ją
jeszcze bardziej. Pierwszy raz widziała seks podany w takiej postaci.
Okrutny, zły, zakazany… Podobało jej się. Jakaś część jej podświadomości
pożądała właśnie takich wrażeń. Dotyk stawał się coraz bardziej intensywny.
Otworzyła oczy. W lustrze zaczęły pojawiać się kształty. Wrażenia były tak
silne, że nie mogła się skupić na tym co widzi. Przez mgłę ekstazy
dostrzegła obrazy. Najpierw wyłoniła się góra czaszek, ułożona w kształt
trójkąta. Zszokowało ją to. Jej ciało mówiło natomiast całkiem co innego.
Nagle zza czaszek wychynął wielki zielony wąż. Był gruby, długi i wił się
wokół tej piramidy, jak jej strażnik. Wysunął język i syczał złowrogo.
Zamarła. Spostrzegła, że wąż ma ludzkie oczy.
Obrazy odeszły. Zamknęła powieki, nie mogąc znieść już przyjemności, która
niechybnie nadchodziła. Cynthia, Cynthia… Otworzyła oczy. Zobaczyła siebie w
lustrze. Ale inną siebie.
Stała naga pod drzewem i w rękach trzymała dorodne, czerwone jabłko.
Ugryzła, przełknęła kęs, po czym się zaśmiała. Wizja zniknęła. Wiedziała, co
znaczyły te symbole. Znała Pismo. Wiedziała, że okropnie wdepnęła.
Postanowiła poddać się przyjemności, a potem zobaczy co będzie. Odczucia
stawały się coraz ostrzejsze. Coś było nie tak. Poczuła ból, a na sobie
jakby nierealny, wielki ciężar wielu spoconych ciał, spółkujących z nią.
Wróciły wizje w podświadomości. Teraz były ohydne i obrzydliwe. Nie chciała
już tego. Odczuwała wszystko za mocno, to ją przytłaczało. Nie było w tym
już przyjemności, tylko ból i poniżenie. Chciała zamknąć umysł przed chorymi
wizjami, ale nie mogła. Chciała się ruszyć, uciekać, ale nie była w stanie.
Odczuwała jak coś wielkiego chce rozsadzić jej miejsca intymne od środka.
Coś przyduszało ją. Coś maltretowało jej piersi. W ustach czuła jakiś obcy,
duży kształt, chcący rozerwać jej policzki. Próbowała krzyczeć ale nie
mogła. W tym wszystkim najgorsze było to, że nadchodził orgazm. Nie miała
już sił walczyć. Zamknęła oczy. Poczuła swą winę i wyrzuty sumienia. Męki ,
które przechodziła były niewyobrażalne i bolesne. Dochodziła. Już po, opadła
wycieńczona na podłogę. Leżąc na wznak, przed objęciem ją przez zasłonę
nieświadomości, uświadomiła sobie, że ze wszystkich otworów jej ciała wylewa
się krew… Była zbyt zmęczona, żeby walczyć. Wiedziała, że nie może stracić
świadomości. Po kilku udanych próbach panowania nad przytłaczającą niemocą,
zamknęła oczy.
Winda zjechała na parter. Drzwi otworzyły się, ukazując zwłoki młodej,
pięknej kobiety tonące we krwi.
Tomasz Czarny |
II MIEJSCE W KONKURSIE HALLOWEEN 2012
|
|