WŚCIEKŁA SKÓRA
- Agnieszka Miklis
O książce:
30-letnia Roswita Rein postanawia wyjechać do
Holandii i tak trafia do ośrodka Noord Riesen, w
którym zakwaterowano gastarbeiterów z Polski. W
ponurych dekoracjach ośrodka rozegra się walka o
życie, a Roswita, zmuszona wyruszyć na
poszukiwanie zaginionej bez śladu przyjaciółki,
Tani Konecki, przekona się, że dysponuje siłą
większą niż to sobie do tej pory wyobrażała.
Przy okazji odkryje również,
że niemal każdy z okolicznych mieszkańców skrywa
jakiś wstydliwy sekret. Purytańskie miasteczko
E. okaże się być centrum lokalnej prostytucji, a
szef fabryki, w której pracują obie kobiety, to
zwykły rozpustnik. Jeden z najbardziej
doświadczonych przez los bohaterów tej historii
- straszny Hankie, o twarzy pokrytej potwornymi
guzami, udowadnia, że nasze życie jest czymś
więcej niż tylko grą pozorów...
Często bywa tak, że kiedy czytamy, jakiś
tajemniczy głos szepcze nam do ucha „Szybciej,
szybciej! Już na następnej stronie może kryć się
rozwiązanie tej historii!” i jedyne czego wtedy
pragniemy to poznać finał opowieści. Zaczynamy
czytać szybciej, coraz szybciej... Są jednak
takie książki, którymi człowiek chce się
delektować i niech się nawet świat pali,
aniołowie zstępują z nieba, a naczelny Kostnicy
w oczekiwaniu na recenzję rzuca lotkami do
tarczy z przyklejonym zdjęciem redaktora, a ów
człowiek i tak będzie czytał powoli...
Smakował każde kolejne słowo... Taką książką
jest właśnie „Wściekła skóra”.
Nazwać debiutancką powieść
Agnieszki Miklis interesującą/wstrząsającą/itp.,
to tak, jakby o wizjach apokalipsy, które miał
św. Jan powiedzieć fajna historia.
„Wściekłej skóry” nie sposób rozpatrywać tylko i
wyłącznie w kontekście atrakcyjności jej fabuły,
która, choć emocjonująca, stanowi raczej
dopełnienie całości. Jednak, gdyby nie
wydarzenia, jakie rozgrywają się na kartach
powieści, postaci w niej umieszczone zostały by
pozbawione motywacji, a co za tym idzie nie
dokonała by się ich przemiana, a przynajmniej
nie taka, jaką można zaobserwować. Parę słów o
fabule znajdziecie w opisie książki (gdzieś u
góry, albo po prawej...), ponieważ powielanie
tej notki przy użyciu innych słów sobie daruję.
Miklis świetnie oddała realia
Holandii, ale takiej, jaką widzą pracujący tam
Polacy – wszechobecny ład i porządek, który
widać nie tylko wokół murowanych z cegły i
otoczonych równo przyciętymi żywopłotami domków,
ale też w okazywanych przez ich mieszkańców
uczuciach. Autorka obnaża najgorsze wady
Holendrów i pokazuje ich zamknięte uprzedzone
społeczeństwo od podszewki, w czym pomaga sobie
historiami rodzin Doorn, De Lange, czy też
Petera Drosda. Również polscy pracownicy są do
bólu prawdziwi – wsłuchani w swoje lęki gonią za
marzeniami, okłamują siebie samych. Co nieco o
Holendrach i Polakach pracujących za granicą
wiem – spędziłem w kraju ‘legalizacji
wszystkiego’ kilka miesięcy...
Jedynym minusem „Wściekłej
skóry” jest zbyt często używany poetycki język,
oraz cytaty z wierszy, które pojawiając się w
niektórych momentach sprawiają, że wydarzenia
przestają być realne. Źródłem tego jest osoba
głównej bohaterki – Roswity Rein – i muszę
przyznać, że ta postać, pomimo swojego lekkiego
roztrzepania, naprawdę się autorce udała...
jak żywa!
Jak już wspominałem, „Wściekła
skóra” jest debiutem i pozwolę sobie tylko
dodać, że jest to debiut niezwykle udany,
dopracowany w każdym detalu i z idealnie
zachowanymi proporcjami pomiędzy akcją i
uczuciami.
Marek
Syndyka |
O autorce:
Agnieszka
Miklis – ur. 21.03.1974 roku w Tarnowskich Górach. Absolwentka
filologii polskiej. W życiu imała się różnych zajęć, między
innymi szlifowała srebro. Choć “Wściekła skóra” jest jej
debiutem literackim o tym, że będzie pisać wiedziała już jako
dziecko. Obecnie mieszka wraz z mężem pod Wrocławiem i pracuje
nad kolejną powieścią zatytułowaną “Ślepe ryby”.
Tytuł: Wściekła skóra
Autor: Agnieszka
Miklis
Wydawca:
Videograf
Miejsce i data
wydania: Chorzów, 2013
ISBN:
978-83-7835-130-6
Oprawa: miękka
Liczba stron: 544
|
|