TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK NAWIEDZONA MAPA | |||
WYKLĘTY - Graham Masterton
RECENZJA
Wiem, że Graham Masterton ma na swoim koncie nie tylko horrory, ale i thrillery, powieści historyczne, romanse, a nawet poradniki związane z seksuologią. Przyznam, że od tej strony nie miałam jeszcze okazji poznać jego twórczości, póki co interesują mnie jego powieści grozy. Jedną z nich jest „Wyklęty”, książka, która prawdopodobnie jeszcze kilka lat temu bardzo mi się spodobała, lecz dzisiaj w moich oczach wypadła raczej średnio. John Trenton niedawno stracił w wypadku samochodowym ciężarną żonę. Śmierć ukochanej i ich nienarodzonego dziecka wywołała u mężczyzny stany depresyjne. Jednakże mimo całej tej tragedii John stara się pozbierać i żyć dalej. Jako właściciel antykwariatu z pamiątkami marynistycznymi w Granitehead, co jakiś czas odwiedza aukcje w celu nabycia nowych eksponatów do swojego sklepu. Na jednej z nich udaje mu się kupić obraz przedstawiający panoramę miasta, w którym mieszka. Tuż po aukcji podchodzi do niego młody mężczyzna podający się za pracownika miejskiego muzeum, który za wszelką cenę chce odkupić od niego obraz. Wkrótce John dowiaduje się, że z malowidłem powiązana jest legenda o statku „David Drake”, który zatonął w trakcie sztormu niedaleko Salem, przewożąc na swoim pokładzie niezwykle ważny i niebezpieczny ładunek, będący przyczyną niesamowitych, paranormalnych zdarzeń zakłócających spokój mieszkańców okolicy. Muszę przyznać, że już na samym wstępie bardzo spodobał mi się klimat powieści. Ma on w sobie cechy klasycznego ghost story: dom zamieszkany przez samotnego, pogrążonego w depresji mężczyzny, tajemnicze odgłosy i trudne do wytłumaczenia zjawiska wizualne. Bliscy sąsiedzi udający, że wszystkie wrażenia młodego wdowca są wynikiem silnego stresu, który niedawno przeżył. Ale gdzieś tam, w rozmowach z niektórymi mieszkańcami miasta zaczynają się przebijać fakty, przedstawiające tajemniczą historię miasta. Historię, która została wymazana z kroniki dziejów zarówno Granitehead, jak i pobliskiego Salem. To zdecydowanie się Mastertonowi udało. Innym plusem „Wyklętego” jest świeże spojrzenie na dość często pojawiający się w literaturze motyw czarownic z Salem i ich głośnego procesu. Otóż Masterton w pewien sposób ominął wątek Salem i nakierował uwagę czytelników na jego genezę, na to, co mogło stać za zbiorowym szaleństwem, którego ofiarami padło kilkadziesiąt osób. Dzięki temu autor nie koncentruje swojej historii wokół tematu procesów czarownic, lecz wykorzystuje z niego co ważniejsze wątki, na podstawie których tworzy całkiem odrębną historię z odpowiednia dawką grozy i krwawych opisów. Lecz czy powieść Mastertona jest całkowicie pozbawiona wad? Otóż nie. Największy zarzut czynię w tym momencie względem nierównomiernego rozwoju akcji. Początek jest dość spokojny, by nie powiedzieć, że powolny. Lecz można to niejako wyjaśnić tym, że autor musi wprowadzić czytelnika do swojej historii. Ale tylko do pewnego stopnia. Kiedy wszystko jest już jasne, odbiorca wie z czym musi walczyć John i grupa innych mieszkańców miasta, Masterton mógłby przyspieszyć akcję, ale tego nie robi. W tym momencie powieść zaczyna się wlec, co osobiście odebrałam jako niepotrzebne lanie wody, aż do około 2/3 powieści. Wtedy fabuła nabiera rozpędu, tyle że równie przesadnego. Zakończenie „Wyklętego” jest za szybkie, zupełnie jakby Masterton chciał na siłę zakończyć pisanie. Szast-prast, i potężny demon unicestwiony. Zupełnie nie przypadło mi to do gustu, tym bardziej że tkwił w tym bardzo duży potencjał, który aż prosił się o wykorzystanie. Szkoda. Podsumowując: „Wyklęty” to może nie najlepsza powieść w dorobku autora, ale warto ją poznać, chociażby ze względu na jej klimat i alternatywne podejście do motywu procesów czarownic z Salem. Być może ktoś z Was odnajdzie w niej jeszcze inne cechy, dla których uzna, że warto polecić ją swoim znajomym. Mam nadzieję, że tak.
Anka „Wiedźma” Chramęga, 12.10.2014
OKŁADKI INNYCH WYDAŃ
|
|
||
|