WYLICZANKA
- John Verdon
Mówi się, że "nie
ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy", ale jeśli chodzi o
książki, to się z tym stwierdzeniem nie do końca zgadzam. Po pierwsze, w
przypadku, gdy lektura od początku nie wciąga czytelnika, nie ciekawi go, a
wręcz nudzi, nieważne jak dobry, zaskakujący i powalający na łopatki koniec
by nie był, niecierpliwy czytelnik może nie dobrnąć do tego rekompensującego
cały wysiłek momentu. Po drugie sytuacja może być całkiem odwrotna. Początek
zdoła tak zaabsorbować czytelnika, że nim się obejrzy będzie już ku końcowi,
który najzwyczajniej nie sprosta jego oczekiwaniom. Ale w "Wyliczance"
Johna Verdona jest trzeci wariant. Początek jest przegadany, a koniec nie
powala, za to środek stanowi wisienkę na torcie.
Motyw z liczbami, które nim pomyślimy są znane przez kogoś zupełnie
obcego jest niezwykle ciekawy, intrygujący, a nawet mrożący krew w żyłach.
Bowiem skoro ktoś jest w stanie ustalić tak nieprawdopodobną rzecz, to
strach pomyśleć co jeszcze o nas wie i jakie tajemnice może wyjawić. Ofiarą
„geniuszu” niejakiego X. Arybdisa pada Mark Mellery, właściciel Instytutu
Odnowy Duchowej. Zdesperowany i coraz bardziej popadający w paranoje szuka
pomocy u dawnego znajomego ze szkolnych lat, Dave'a Gurneya, który tak się
składa jest świeżo emerytowanym detektywem z wydziału zabójstw. Ciekawość
okazuje się silniejsza od niechęci, a obietnica zagadki do rozwiązania na
tyle atrakcyjna, że godzi się pomóc dawnemu znajomemu. Słynie z tego, że
wszelkie sytuacje ujmuje jako wyzwania dla intelektu, a zbrodnie jako
równania, które trzeba rozwiązać. Czy i tym razem stanie na wysokości
zadania i będzie godnym przeciwnikiem błyskotliwego, obsesyjnego i
dokładnego mordercy, którego ofiarami padają byli alkoholicy, a policja to
marionetki w prowadzonej przez niego grze?
Nie napiszę, że książka trzyma w napięciu, bo ja tego osobiście nie
odczułam. John Verdon miał bardzo oryginalny pomysł, jednak większą uwagę
skupił na drobiazgowych opisach przebiegu śledztwa i go prowadzących, na ich
głębokich i jednocześnie bezsensownych rozważaniach aniżeli na akcji, która
niestety momentami wręcz stoi w miejscu. Opisy chociaż bardzo barwne i
ciekawe swą ilością przytłaczają przez co wykreowani bohaterowie ani nie
zyskali sobie mojej sympatii, ani niczym nie zaimponowali. Ale pomimo tych
wszystkich mankamentów, które mi osobiście nie leżały brnęłam do przodu z
nadzieją, że jeszcze się rozkręci, a końcówka zwali mnie z nóg. Tak się
jednak niestety nie stało.
Mam świadomość, że niekoniecznie to, co mi się nie podobało Wam
również będzie przeszkadzać, także zachęcam, aby samemu się przekonać w czym
tkwi sekret tej „Wyliczanki”.
MoNiuRka
z dn. 13/10/2012
Druga część przygód detektywa Dave Gurney'a dostępna od 08/08/2012.
Recenzja niebawem :)
Wydawnictwo Replika |
OPIS KSIĄŻKI:
„Pomyśl jakąś liczbę od 1 do 1000, pierwszą, jaka
Ci przyjdzie do głowy.
A teraz przekonaj się, jak dobrze znam Twoje
tajemnice”.
Wszystko zaczyna się od niepokojącego listu.
Potem ginie człowiek. Na miejscu wyrafinowanego mordu na
detektywów czekają kolejne zagadki. Czy to możliwe, że ktoś
potrafi czytać w myślach? Policja grzęźnie w domysłach, bo fakty
przeczą logice. I wtedy zabójca uderza znowu.
Detektyw Dave Gurney lubi wyzwania, nawet na
emeryturze. Jednak ma jeszcze jeden powód, by wbrew woli
małżonki włączyć się w śledztwo. Ofiarą mordercy jest jego
przyjaciel. Zaczyna się pasjonujący pojedynek pomiędzy
detektywem a psychopatą. Który z nich się przeliczy?
Raz, dwa, trzy, zginiesz TY!
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 2011-09-21
Ilość stron: 503
|
|