Temat
wolnej woli pojawia się we wszystkich moich książkach fantasy
Wywiad
przeprowadzony przez Janusa Andersena dla fortallingen.dk, kwiecień2010
Tłumaczenie: Tomasz Kowalski
Kenneth
Bogh Andersen obchodził w 2010 roku dziesięciolecie kariery pisarskiej. Wydarzenie to
zbiegało się z wydaniem "Ondskabens Engel" - ostatniego tomu "Wielkiej wojny
diabłów". Przy tej właśnie okazji rozmawialiśmy z nim o serii i pracy pisarza.
Jeśli
dobrze pamiętam, "Wielka wojna diabłów" początkowo miała być trylogią, ale
skończyła jako tetralogia. Jak duże są różnice między oryginalnym pomysłem, a
ostatecznym rezultatem?
Wszystko
zaczęło się od "Ucznia diabła", która miał
być zwykłą, niespecjalnie długą historyjką.
Jednak zaraz po tym, jak rozpocząłem pisanie, świat zaczął się rozrastać i
zauważyłem że w
moim Piekle czuję się wyjątkowo dobrze.
Nigdy nie planowałem, że napiszę
trylogię o Filipie, sam
nie wiedziałem ile tomów powstanie i jaką będą
miały formę.
Zanim zadebiutowałem jako pisarz, wiele razy moje rękopisy były odrzucane przez wydawnictwa,
a lęk przed kolejną odmową siedział
we mnie głęboko,
gdy składałem rękopis "Ucznia
diabła".
Miałem wtedy marne pojęcie,
co powinno wydarzyć się w następnym tomie, dlatego też poprosiłem
wydawcę
żeby
napisał
z tyłu okładki,
ze jest to pierwszy tom
serii, co było też pewnym przymusem do napisania
i opublikowania drugiej części.
Miałem się dopiero dowiedzieć, czym będzie "Wielka
wojna diabłów".
Po tym, jak cała seria ujrzała światło dzienne, szybko okazało się, ze będzie też
czwarty tom. Co prawda seria nazywana już była trylogią, co w sumie mi pasowało,
ponieważ zakończenie trzeciego tomu może być
dla wielu czytelników
zaskakujące.
W
Wielkiej wojnie diabłów bohaterami są diabły i demony. Jak sprawiasz, że stworzenia z
gruntu złe wzbudzają nagle sympatię czytelnika?
Piekło,
to, które widzimy w filmach, jest zazwyczaj pełne ognia, krzyków i bólu. Ogień,
krzyki i ból są także częścią mojego piekła - nawet sporą częścią. Jednak,
żeby poprowadzić akcję, musiałem zbudować nieco bardziej przystępny krajobraz.
Diabły i demony nie mogły być za bardzo złe w stosunku do siebie, bo wtedy piekło nie
mogłoby funkcjonować jako społeczność. Zło spotyka głównie ludzi, którzy na to
zasłużyli. Ważne również było, żeby Lucyfer miał jakieś sympatyczne cechy, był
facetem, którego się lubi i którego stronę można trzymać. Myśl o tym, że każdy z
nas ma trochę diabła w sobie samym, swoją ciemną stronę przewija się przez całą
książkę. A sam Diabeł był kiedyś archaniołem, czyli dobrem niemalże absolutnym.
Czy nie jest prawdopodobne, że wciąż jest w nim coś z anioła?
Jak
wygląda twój sposób pracy? Przygotowujesz się w jakiś sposób, zanim rozpoczynasz
pisanie, pisujesz w jakichś określonych porach, czy po prostu idziesz na żywioł?
Jestem
przypadkiem uporządkowanym i zdyscyplinowanym.
Piszę prawie codziennie, najczęściej
po dwie godziny na raz.
Najpierw
od 8 do 10,
potem znów od
13 do 15.
Historia rozpoczyna się dla mnie od konkretnej idei,
ale bez szczegółów. Zanim zacznę pisać stopniowo rozbudowuję pomysł. Najpierw
przygotowuję streszczenie opowieści, buduję świat, w którym historia
ma się rozegrać - jakie diabły
i demony mają się znaleźć w piekle,
jak mieszkają, jakie dusze pokutne ma spotkać Filip, jak mają zostać ukarane, itd.
Staram się poznać
lepiej głównych bohaterów. Wypisuję kilka stron
możliwych pytań, na które staram się znaleźć odpowiedzi. Następnie robię opis
pierwszych czterech
- pięciu
rozdziałów, piszę je i zastanawiam się, co się powinno wydarzyć w następnych.
Jednym z
tematów krążących wokół przygód Filipa Engella jest możliwość wyboru. Wierzysz w
wolną wolę?
Wolna
wola to temat obecny we wszystkich moich książkach fantasy. Widać to dobrze w książce
"Slaget i Caissa*" ("Bitwa w Caissa"), gdzie Frode staje się pionkiem szachowym w grze
między Bogiem a Diabłem, i w "Himmelherren" ("Władcy nieba"), gdzie Peter kończy jako postać książki, którą
pisze. W życiu mogą nas spotkać sytuacje, gdy zdaje się nam, że nie mamy wolnego
wyboru, czy wolnej woli. A prawda jest taka, że ten wybór mamy zawsze - i że podąża
za nim odpowiedzialność. Nieważne, czy jesteś dobry, czy zły - i tak któregoś
dnia zmierzysz się z konsekwencjami.
Wolny
wybór to bardzo obszerny temat i w "Wielkiej wojnie diabłów" odgrywa dużą rolę.
Czy łatwiej jest poruszać to zagadnienie w książkach fantasy niż np. w realistycznych
powieściach obyczajowych?
Dużo
łatwiej. Fantasy jest specyficznym gatunkiem i jego założenia sprawiają, ze o
niektórych rzeczach autor może napisać wprost. W fantasy problemy wolnej woli,
przeznaczenia, płynności granic między snem i jawą, czy dobrem i złem pojawiają się
bardzo często i są szeroko dyskutowane. Gdy główny bohater ma możliwość spotkania
twarzą w twarz z Bogiem, Śmiercią, czy Lucyferem, ma również możliwość uzyskania
odpowiedzi na frapujące ludzkość pytania. A potem może zadać sto kolejnych.
Diabeł
jest złem sam w sobie, ale w twoich książkach nie jest aż tak bardzo zły. Czym
jest dla ciebie zło?
W
"Uczniu diabła" Lucyfer chce za wszelką cenę znaleźć następcę, nim wszystko w
piekle się zawali. Raczej nie można go za to winić. Po prostu stara się zrobić to jak
najlepiej - albo najgorzej. Zło może mieć wiele postaci - i napisano o nim wiele
grubych tomiszczy. Moją próbą pokazania istoty absolutnej złej nie jest kreacja
Lucyfera, ale arcywroga Filipa, paskudnego Aziela.
Piszesz
głównie książki fantasy i nie skąpisz czytelnikom wszelkich okropności. To zresztą
tyczy się również "Wielkiej wojny diabłów". Co takiego pociągającego jest w
makabrycznych wizjach i dlaczego uważasz, że czytelnicy tego właśnie poszukują?
Jako
pisarz chętnie sięgam po thrillery czy fantasy, ponieważ nie ograniczają nas do tego,
co nam wolno i co jest prawdopodobne. Codzienność dla wielu bywa przytłaczająco
monotonna i nudna. Dzięki lekturze mamy możliwość doświadczenia tego, czego nie
doświadczylibyśmy w normalnym życiu. Człowiek boi się, czuje szybsze bicie serca, ale
nic mu tak naprawdę nie grozi - przecież to tylko opowieść!
Często
bywasz określany pisarzem młodzieżowym - ale "młody" oznacza wiek, gdy można
czytać właściwie wszystko. Jak według
ciebie powinna wyglądać książka dla młodzieży i czy sam uważasz się za pisarza
książek dla młodych czytelników?
Gdy
słyszę wyrażenie "książka dla młodzieży", myślę wtedy o książce dla
młodych ludzi, borykających się z problemami swojego wieku. Nie uważam się za pisarza
książek dla młodzieży ani książek dla dzieci, ale po prostu za pisarza. Nie siedzę
i myślę: "to można przeczytać w piątej albo w dziewiątej klasie", myślę raczej
o tym, czy to, co piszę jest fajne i ma jakiś sens. O tym, czy coś będzie pasować
młodemu czytelnikowi decyduje również fabuła, a więc pomysł na książkę, świat, w
jakim rozgrywa się akcja. Ośmielę się stwierdzić, że różnica między książkami
dla dzieci i młodzieży, które staram się pisać, a książkami dla dorosłych jest
taka, że książki dla dorosłych mogą czytać tylko dorośli, a książki dla dzieci i
młodzieży mogą być czytane przez wszystkich.
Co
przyniesie przyszłość? Napisałeś
opowieść w SMSach (**), powstała również gra o "Wielkiej wojnie diabłów" -
pozostajesz mimo to w świecie książek drukowanych?
Zabawne
jest odkrywanie nowych mediów i podejmowanie kolejnych wyzwań, ale książka to ciągle
unikalny i fantastyczny sposób opowiadanie historii i obcowanie z nią. Mam w planach
wiele książek. Na jesieni wydaję niewielką powieść (dla dorosłych i młodzieży),
pod tytułem "Ostatni dzień?" ("Den
sidste dag?").
Jest
to historia w stylu magii i miecza, przez które przebrnął niemal każdy w moim wieku.
"Ostatni dzień?" opowiada o smokach, demonach i czarodziejach, ale też o zwykłym,
banalnym dniu codziennym - wstajesz, myjesz się, idziesz do pracy itd. Cóż, nawet w
takim nudnym zwykłym dniu śmierć może czaić się wszędzie. I jeszcze, miło mi
zaznaczyć, w 2011 roku powróci jedyny duński superbohater - Antboy.
Spod
twojego pióra wyszło ponad dwadzieścia różnych historii - a jakie książki innych
autorów mógłbyś polecić?
Jest
bardzo dużo książek i autorów, których chętnie bym polecił, ale ograniczę się do
mojego gatunku. Bardzo podobały mi się "Upiory XX wieku" - zbiór nowel Joego Hilla. Hill jest synem
Stephena Kinga, i, choć bardzo stara się ten fakt ukryć, i tak widać jego talent. Poza
tym szalenie lubię komiks Alana Moore'a "From Hell" o Kubie Rozpruwaczu. Fantastycznie przerażająca i
przerażająco fantastyczna rzecz! Na uwagę zasługuje również duński debiut
Christiana Haunsa "Naut". A jeśli
jest się głodnym fantasy, to polecam "Złoty kompas" Philipa Pullmana. Książkę
oczywiście, nie film, który wyssał całą siłę i głębię z oryginalnej opowieści.
(*)
Polskie tytuły pochodzą od tłumacza.
(**) SMS fra Helvede (SMS z Piekła) - krótka
opowieść składająca się z 12 rozdziałów przesyłanych SMSami w ciągu dwóch dni.
Akcja rozgrywa się w świecie z Wielkiej
wojny diabłów.
|