TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE KOSTNICA FACEBOOK NAWIEDZONA MAPA | |
Tomasz Czarny : Nad czym pracuje obecnie Edward Lee? Co teraz najbardziej cię pochłania, fascynuje? Edward Lee: W tej chwili pracuję nad „Header 3” i wydaje mi się, że z tego powodu najbardziej fascynują mnie ludzkie głowy! Pracuję też nad pastiszem M.R. Jamesa (obok Lovecrafta to mój ulubiony pisarz) oraz nad opowiadaniem w stylu seksualnej horror komedii z udziałem eks-dziewczyny. Ale mogę powiedzieć – a dotarło to do mnie w pełni dopiero niedawno – że to, co fascynuje mnie najbardziej w pisaniu to możliwość stworzenia specyficznego rodzaju estetyki. Obrazów łączących odrażające z pięknym, przerażające z erotycznym, potworne z powściągliwym. TO jest moja fascynacja: zderzenie estetycznych przeciwieństw z dodatkiem komponentu seksualnego.
Tomasz Czarny : Kiedy planujesz wypuścić film, który produkujesz w swoim studiu City Infernal Films? Edward Lee: Uczę się tego bardzo boleśnie: nakręcenie filmu jest łatwe, zmontowanie filmu to właśnie ta ciężka część procesu. To mnóstwo pracy, ale mogę też powiedzieć, że jednocześnie mnóstwo zabawy. Jestem pewny, że gotowe dzieło będzie dostępne na DVD mniej więcej za rok. Tomasz Czarny : Czy możesz nam zdradzić, jak powstał twój zbiór napisany wspólnie z Jackiem Ketchumem, „Sleep Disorder”? Edward Lee: Sprzedałem właśnie opowiadanie do antologii wydawnictwa Pocket Books pod tytułem „Hot Blood” („Gorąca Krew” – pierwsza część cyklu, z którego u nas w 1991 ukazała się antologia „Gorętsza Krew” – przyp. tłum.) i kiedy ogłoszono, że zostanie stworzona następna część, nie miałem czasu napisać nic nowego, ale miałem odłożone jedno opowiadanie, które było nierówne, niechlujnie napisane i niezbyt ukończone. Tak z głupia frant zapytałem Jacka czy wziąłby pod uwagę naprawienie go i może moglibyśmy dostać się z nim do następnej części „Hot Blood”. No więc naprawił je całkiem dobrze i sprzedaliśmy tekst. Potem zrobiliśmy tak samo jeszcze kilka razy: ja dawałem mu częściowo napisane opowiadanie, z którym nie mogłem dojść do ładu, on dawał mi swoje opowiadanie, z którego nie był zadowolony. W zasadzie, to on naprawiał moje błędy, a ja jego. Wyszło świetnie!
Tomasz Czarny : Czy Edward Lee planuje sfilmować któreś ze swoich opowiadań bądź którąś książkę? Które by wybrał? Edward Lee: Tak właściwie, to mój obecnie powstający film zawiera całkiem sporo scen prosto z moich książek. Próbuję pisać „skecze” osnute wokół jakiegoś konkretnego formy groteski, sytuacji lub obrazu – z takich, których nikt jeszcze nie próbował przenieść na ekran. Nie sądzę, bym kiedykolwiek spróbował sfilmować całą powieść – jest to zbyt ciężkie, wymaga zbyt wielu środków, pochłania za dużo czasu. Ale myślę, że kiedyś w przyszłości nakręcę coś na podstawie opowiadania z zamkniętą fabułą. Na przykład „Dritifilia” (w Polsce ukazała się w zbiorze „Gorefikacje II, część 1” – przyp. tłum.) nadawałaby się do tego, tak uważam.
Tomasz Czarny : Masz sporo fanów w Polsce, jeszcze więcej w Niemczech, a słyszałem też, że niedawno prawa do twoich dwóch powieści zakupiło rosyjskie wydawnictwo. Uważam że to spory sukces – zgodzisz się ze mną? Edward Lee: Nie określiłbym go „sporym”, bo nie jestem ani nigdy nie będę pisarzem głównonurtowym. Powiedziałbym, że to „wspaniały” sukces! Mam ogromne szczęście, że pozyskałem sobie tylu fantastycznych fanów w tak wielu państwach! Tomasz Czarny : Dotarła do mnie wieść, że wybierasz się we wrześniu na konwent grozy w Niemczech. Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy: to jakaś duża impreza, może targi wydawnicze? Edward Lee: Tak naprawdę, to nie znam szczegółów, ale Amerykański horror literacki wzbudza ostatnio w Niemczech bardzo pozytywne reakcje, więc myślę, że to będzie coś większego. Niemiecki Amazon umożliwił tam szeroki dostęp do horroru. Nagle niemieccy czytelnicy mogą się zapoznawać z nowymi rodzajami literatury i sprzedaż jest niezwykle wysoka. Mam nadzieję, że kiedyś uruchomią Amazon w Polsce!
Tomasz Czarny : Czy uważasz, że z wiekiem złagodziłeś trochę swój ekstremalny styl pisania, czy może jest całkowicie odwrotnie? Edward Lee: Nie uważam, by mój styl bądź treść moich tekstów złagodniały z wiekiem, ale na pewno jestem łagodniejszy w podejściu do zakończeń. Pod koniec powieści okazuje się, że tak polubiłem niektóre postaci, iż nie mam serca ich zabić! Tomasz Czarny : Jeżeli miałbyś napisać sequel którejś ze swoich dotychczas nie kontynuowanych powieść, to której? Edward Lee: Poza sequelem „The Bigead”, który zamierzam niedługo rozpocząć pisać, mogę zechcieć kontynuować także „Flesh Gothic” albo „Coven”. „Slither” to książka, dla której zaplanowałem następną część, ale wątpię, bym kiedykolwiek ją napisał. Większość moich książek mogłaby doczekać się dalszego ciągu stworzonego bez odgrzewania starych motywów, ale mam zbyt wiele NOWYCH pomysłów, żeby się tym przejmować! Tomasz Czarny : Czy mógłbyś opowiedzieć nam pokrótce o swojej przyjaźni z Richardem Laymonem? Zadedykowałeś mu jedną z powieści... Edward Lee: Richard Laymon był absolutnie wspaniałym gościem, najmilszym facetem jakiego można by spotkać. Wychodził z siebie, by pomóc każdemu, zwłaszcza początkującym pisarzom. Był dla mnie drogim przyjacielem i bardzo za nim tęsknie. Na tym świecie nie znajdziesz nikogo takiego jak on!
Tomasz Czarny : Jak dokończyłbyś zdanie: jeśli nie zostałbym pisarzem, byłbym... Edward Lee: Prawdopodobnie wydłubywałbym ostrygi ze skorup albo zmywał naczynia w restauracji. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie z powodu, że jestem zdolny utrzymywać się z pisania horroru. Tomasz Czarny : Na koniec naszego wywiadu, czy mógłbyś proszę skierować kilka słów specjalnie do czytelników Kostnicy i twoich fanów w Polsce? Edward Lee: Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że kocham Polskę i Polaków, a bycie pisarzem wydawanym w tym wspaniałym kraju uznaję za zaszczyt! 13.08.2014 |
|
|