TWITTER BLOGGER SKULLATOR PLIKI COOKIES KANAŁ YOU TUBE | ||
YMAR
- Magdalena Kałużyńska "Czas oraz przestrzeń czy nieodgadnione zamknie w ramiona cztery złączone" Magdalena M. Kałużyńska to autorka, która zadebiutowała w 2005 roku opowiadaniem "Alda" na łamach "Science fiction Fantasy & Horror". Potem poszła jak burza. "Ymar" to jej debiutancka powieść, wydana nakładem wydawnictwa Fox Publishing w 2010 roku. Inspektor Aleksander Wojciechowski, technik Michał Smolik i pani patolog Agata Chomrzan będą świadkami szalenie dziwnych, szalenie niesamowitych i szalenie trudnych do ogarnięcia sytuacji. Najpierw piękna, martwa dziewczyna... zmartwychwstanie. Później taśma się przewinie. Pojawi się też wielkie drzewo. I ksiądz, który księdzem nie jest... Pojawi się też serwis randkowy i pewne paskudztwo, wiszące na ścianie. Wreszcie - pojawi się liczba siedem. W różnych kombinacjach. Znacie ten dowcip - "777, nowy lepszy szatan"? Policjanci i pani patolog nie będą wiedzieli nic poza tym, że dzieje się coś bardzo, bardzo dziwnego. Permanentnie będą doznawać tego, co zwiemy déjà vu - uczucia, że dziejące się wydarzenia już miały kiedyś miejsce, że nowa twarz jest nam już znana, że usłyszane słowa już kiedyś zostały przez kogoś wypowiedziane. Znacie to? Niesamowicie irytująca sprawa.
I gdy zaczną wreszcie cokolwiek łapać, to znów znajdą się w
punkcie wyjścia. Bo "Ymar" przypomina straszną wersję "Dnia
świstaka", a jedynym elementem stałym w powieści jest...
tytułowy ymar. Reszta to plątanina
zagadek. Czytelnik
błąka się po świecie wykreowanym przez autorkę jak dziecko
we mgle, zdezorientowany i wkurzony, że nie wie, w którą
stronę iść.
Szalenie trudno jest mi opisać fabułę tej książki. Tak
naprawdę ja zaczęłam cokolwiek rozumieć dopiero pod koniec,
zatem opowiadanie wam tego, czego się dowiedziałam, to
zbrodnia. Musicie
po prostu sami się tego dowiedzieć.
Co niezwykłe w tej powieści jest to, że wzbudza apetyt na więcej - wciąga, owszem, ale tutaj wciąganie przyjmuje nieco inną formę. Ta powieść pochłania całą energię, zmusza do ciągłego skupienia, nie pozwala się oderwać, pomimo, iż człowiek buntuje się i skarży, i marudzi, i nic nie rozumie. Kałużyńska stworzyła niesamowicie zakręconą, zapętloną historię, która jest dopracowana w każdym szczególe. Ale prawdziwie docenić to można dopiero po przeczytaniu całości, gdy wszystkie elementy układanki wskoczą na swoje miejsce i czytający nagle dozna olśnienia. Oto proza, która wymaga od czytelnika czegoś więcej, niż... czytania. Paradoksalnie każda strona przynosi więcej pytań, niż odpowiedzi.
"Ymar" to... dziwadło. Połączenie
kilku różnych nurtów horroru - bo i ghost-story,
i gore, i niewyjaśnione okoliczności, i wplątane wątki
religijne... do tego Kałużyńska dorzuciła jeszcze wątek
kryminalny, spajający fabułę. Ukształtowała swoje postaci
perfekcyjnie, przy czym wydaje mi się, że nieźle się bawiła
podczas pisania dialogów.Miałam wrażenie, że dla autorki
"Ymar" to zabawa. Zabawa
słowem, stylem, treścią - przy czym jest to inteligentna i
pobudzająca gra, która może świadczyć jedynie o tym, że
powieść została napisana skrupulatnie i z największą uwagą.
I ponownie nie mylcie pojęć. Słowo "zabawa" nie zawsze ma
tylko pozytywny oddźwięk. Przyszło mi do głowy skojarzenie z
biegaczem, który po raz pierwszy pokonuje maraton. Zmęczy
się, naciągnie mięśnie, spoci. Będzie czuł ogień w tych
naciągniętych mięśniach, będzie miał trudności z
oddychaniem. Kilkakrotnie pomyśli, że nie da rady. Ale się
nie podda, i jego morderczy wysiłek zostanie nagrodzony -
endorfinami, satysfakcją, radością i dumą z samego siebie.
Może się mylę, ale wydaje mi się, że "Ymar" był dla autorki
takim maratonem. To ciężki kawał chleba dla czytelnika, który planuje tę powieść opisać. Nie da się. Serio, nie da się. "Ymar" to innowacja, z jaką ja osobiście wcześniej się nie zetknęłam. Lektura tej książki sprawia frajdę, zwłaszcza, jeśli człowiek lubi wytężać swoje zwoje mózgowe. I jest przy tym... szalenie smutna. Dawno nie spotkałam się z powieścią, która byłaby aż tak niejednoznaczna.
- Historia jak z horroru. Absolutnie... nie! ;) Polecam "Ymar" w szczególności fanom oryginalnych horrorów, którzy potrafią docenić kunszt i elokwencję, lubią zabawę formą i nietuzinkowe, zagmatwane fabuły. "Ymar" jest wartą poznania powieścią jednej z - jeśli mogę pokusić się o takie patetyczne wyznanie - najciekawiej rozwijających się polskich autorek. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mogli cieszyć się dziełami Magdaleny Kałużyńskiej. Debiut autorki świadczy o dojrzałości prozatorskiej, która - gdy dobrze nakierowana - może zapowiadać niezwykle wybitną literacką przyszłość. "Ymar" to kawał niezłej prozy, obok której nie można przejść obojętnie. Można stwierdzić, że książka do niczego się nie nadaje lub ją pokochać, ale z pewnością nie wywoła obojętnego wzruszenia ramionami. Ja osobiście jestem pełna podziwu i wciąż nie wiem, czy wszystko dobrze zrozumiałam. Oto i potęga "Ymaru". I nie jestem w mojej opinii osamotniona - wybranie "Ymar" horrorem roku 2010 przez serwis Grabarz.net oraz uznanie jej za najlepszą książkę na lato 2011 przez portal granice.pl mówią same za siebie. Serdecznie polecam.
Moja ocena: 5/6 Paulina J. Król |
Autor: Kałużyńska
Magdalena Maria
|
|
|