ZAWŁADNIĘCI - Elena Johnson RECENZJA KOSTNICA
Elana Johnson
"Zawładnięci"
Ilość stron: 320
Wyd. Amber
Warszawa 2011
Ocena: 4/6
Oto świat w którym zakazane jest wszystko, prócz stosowania się do ustalonych zasad.
Nie można spacerować po zmroku, chodzić bez nakrycia głowy ani nawet się dotykać.
Czy w takich warunkach można jeszcze być szczęśliwym?
Nastała epoka globalnej komputeryzacji, podczas której ludzie w dążeniu do stworzenia
społeczeństwa idealnego, zatracili to co mieli najważniejsze - własną
niezależności. O tym co i kiedy robią decydują Ci-Od-Myślenia, a każdy przejaw
niesubordynacji jest brutalnie likwidowany. Violet to jednak zupełnie inny przypadek. Tę
dziewczynę od najmłodszych lat cechuje niezwykła siła w stawianiu oporu oraz dążeniu
do realizacji własnych celów. Niestety starając się kolejny raz postąpić zgodnie z
własnym pragnieniem, wpada w poważne tarapaty. Aresztowana i osadzona w więzieniu musi
podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu: całkowite posłuszeństwo w zamian za
prestiż oraz pozorną wolność, czy niezależność okupiona wieczną ucieczką i
zagrożeniem? Co wybierze Vi i jak wiele dla tej decyzji będzie w stanie poświęcić?
Zawładnięci to klasyczny przedstawiciel antyutopii. Pozornie idealny świat, okazuje
się być kryształowym więzieniem, natomiast najmniejszy przejaw indywidualizmu
śmiertelnym niebezpieczeństwem. Nie znamy dokładnego czasu opisywanych tu wydarzeń,
lecz na podstawie zaawansowania techniki można przypuszczać, że jest to niedaleka
przyszłość naszego świata.
Pomijając wątek miłosny, któremu jak na mój gust poświęcono zbyt wiele uwagi,
można dojrzeć w tej powieści kilka uniwersalnych prawd i zapytań o nie. Co to znaczy
być naprawdę wolnym? Dokąd sięgają granice naszej swobody? Jak daleko możemy
posunąć się w dyktowaniu innym co mają robić? Jasnych odpowiedzi nie dostaniemy, ale
pomimo aury młodzieżowej opowiastki, książka zawiera w sobie coś głębszego, a
wręcz skłania nas do chwili refleksji nad opisywaną sytuacją.
Ja mimo tej zalety, praktycznie do samego końca nie byłam wobec niej entuzjastycznie
nastawiona. Poduszkoptery, myślące budynki, roboty - to nie moja bajka. Ostatecznie
jednak przekonało mnie zakończenie. Wcześniejsze wydarzenia w wielu kwestiach były
przewidywalne, natomiast sam finał bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. I choć zbyt dużo
tu "ochów i achów" na temat Jaga, to całość nie jest taka zła. Względnie szybka
akcja, brak dłużących się fragmentów oraz ciekawy pomysł, pozwalają mi nazwać ją
dobrą lekturą.
Varia
|