ZBRODNIA I KOJOT - Kevin
Hearne
Pierwsze trzy tomy przygód ostatniego Druida na świecie osiągnęły niebywały
sukces. Miliony zaczytywały się w Kronikach Żelaznego Druida. Zdążyliśmy już
pokochać szalone bóstwa, napalone i mordercze boginie, oraz cięty język
samego Atticusa. Jednak czy w przypadku twórcy tego cyklu Kevina Hearne’a
sprawdza się stwierdzenie: „Co za dużo to nie zdrowo?”. Poniekąd tak. Wydaje
mi się, że o ile pierwsze tomy rzeczywiście przesycone były dowcipami na
wysokim poziomie oraz charakteryzowały się bardzo dobrze skrojoną fabułą,
tak w przypadku Zbrodnia i Kojot autor troszkę się wyczerpał. Nie zrozumcie
mnie jednak źle, nie jest to książka zła. Po prostu od tego cyklu wymagam o
wiele więcej, niż gotów nam był zaprezentować Hearne w tomie czwartym.
Wydarzenia zawarte w kolejnym tomie opowiadają o tym co stało się z
Atticusem po tym jak „napadł” na Asgard, dokonał tam spustoszenia, zabił
kilka pomniejszych bóstw oraz okaleczył Odyna. Okazuje się, że dokonanie tej
małej apokalipsy ma ogromne konsekwencje nie tylko dla samego druida ale
także dla ludzkości. Nie dość, że kilku pozostałych przy życiu bogów pragnie
śmierci Atticusa, to jeszcze pewne bóstwo zamierza wywołać Ragnarök – w
trybie przyspieszonym. A trzeba było słuchać Jezusa i nie pakować się w
kłopoty.
Tym razem autor zwrócił się ku wierzeniom Indiańskim, co wprowadza sporą
dawkę świeżości, gdyż niewielu autorów odwołuje się do religii
czerwonoskórych a przede wszystkim zaskakuje, gdyż sam Atticus nie wie
jakiego zagrożenia może się spodziewać. Kolejna rzecz, która rzuca się w
oczy to obniżenie poziomu dowcipu, który w czwartym tomie jest dosyć
nieudolny. Brakuje błyskotliwych ripost, które tu zostały zastąpione mało
wybrednymi żarcikami i niezrozumiałymi grami słownymi. Spadek ten rzuca się
w oczy przede wszystkim w wypowiedziach głównego bohatera oraz jego
dialogach z Oberonem, którego postać, swoja drogą, także straciła wiele
uroku a zyskała inteligencji.
Pojawia się wielu nowych bohaterów, do których można zapałać sympatią,
jednak brakuje tych starych i dobrze znanych. Autor postanowił wprowadzić
wiele zmian, które wiążą się z porzuceniem wykreowanego dotychczas świata,
co niestety stanowi wielką szkodę dla całego cyklu, gdyż nie zostawia się
dobrze funkcjonującej kopalni złota na rzecz dziecięcej piaskownicy. Zwrot
jakiego dokonał Hearne, nie przysłużył się powieści tak jak powinien.
To czego nie można odmówić książce Zbrodnia i Kojot to akcja – szybkie tempo
opowieści sprawia, że nie sposób się nudzić. W fabule nie występują zastoje,
wciąż pojawia się jakaś nowa postać, lub kolejne zagrożenie. Stanowi to
ogromny plus, gdyż ta powieść mieści się na większej ilości stron niż jej
poprzedniczki, i można się było spodziewać, że autorowi zabraknie pomysłów,
a jednak tak się nie stało.
Czwartej części Kronik Żelaznego Druida nie można nazwać książką
fenomenalną, nie jest ona nawet bardzo dobra, a na tle poprzedniczek wypada
dosyć słabo, jednak na pewno będzie stanowić gratkę dla wszystkich
prawdziwych miłośników cyklu. Choć jestem przekonana, że jej lektura ostudzi
zapał co poniektórych do sięgnięcia po kolejny, piąty tom.
FUZJA
Moja ocena 4-/6
|
Tytuł: Zbrodnia i Kojot
Autor: Kevin Hearne
Cykl: Kroniki Żelaznego Druida tom 4
Ilość stron: 424
Wydawnictwo: Rebis 2012 |
|