Tak właśnie pomyślałem sobie o tej powieści, kiedy tylko przeczytałem jej zapowiedź na stronie wydawcy i po lekturze zdanie to podtrzymuję. Bo rzeczywiście przygody trójki głównych bohaterów działających w ramach wydziału zajmującego się rzeczami nie z tej ziemi przypominają odrobinę losy Muldera i Scully. Byłoby to jednak zbyt wielkie uogólnienie tej bardzo udanej książki, w której splata się całe mnóstwo różnych motywów i klimatów.
Jest rok 1873. W Londynie w ramach wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej powstaje jednostka jakiej dotychczas nie było. Jej celem jest rozwiązywanie zagadek stricte dotyczących zjawisk paranormalnych i działania magii na tym świecie. Jej nadinspektorem zostaje John Dobson, człowiek utalentowany pod względem magicznym, który niestety w życiu tak służbowym, jak i prywatnym nie radzi sobie najlepiej. Podwładni nie są mu nazbyt przychylni, pracy z dziwnymi zdarzeniami nie brakuje, natomiast brakuje czegoś innego, a właściwie kogoś – niedostatek egzorcystów odbija się na działaniach jednostki. Co więcej Dobson przygarnął właśnie pod swój dach siostrę, która zmuszona była zostawić dawne życie i szukać pomocy u niego właśnie. Alicja, bo tak na imię ma owa siostra, szkoli się w pielęgniarstwie i pomocnej w tym magii, jednak jak wkrótce się przekona, szkolna wiedza nie na wiele się zdaje. Losy obojga w dość dramatycznych okolicznościach przetną się z losami pochodzącego z arystokratycznej rodziny Clovisa LaFaya, dawnego przyjaciela Johna, który po latach wrócił do kraju. W trakcie walki z ghulem na cmentarzu Clovis zostaje trafiony zaklęciem jednego z funkcjonariuszy. John, chcąc pomóc przyjacielowi (i uniknąć ewentualnych reperkusji) zabiera go do Alicji. Dwójka z miejsca wpada sobie w oko, a dodatkowo Dobson chce by LaFay dołączył do jego jednostki. Od tego momentu zaczyna się szalona przygoda pełna magii, niebezpieczeństw i rodzinnych tajemnic…
Co mogę powiedzieć o tej najnowszej propozycji od SQN wydanej w ramach Imaginatio? Chyba tylko tyle, że kupuję tą książkę w całości. Spodziewałem się niezłej acz naiwnej lektury utrzymanej w humorystycznym tonie, a otrzymałem zdumiewająco udaną jak na debiut powieść, która bawi, dostarcza emocji i żongluje motywami i schematami, a przede wszystkim jest po prostu znakomicie napisana. Owszem, sam początek mnie nie wciągnął, zacząłem się więc obawiać, potem jednak nastąpiła pewna zmiana tonu, pojawiła się konkretna akcji, a ja po prostu wpadłem w ten świat.
Zabawa z „Magicznymi aktami Scotland Yardu” jest przednia. Powieść czyta się przyjemnie, a plastyczność opisów działa na wyobraźnię. Co więcej autorka splotła w jedno kilka różnych konwencji, od komiksowo-filmowej grozy z pogranicza urban fantasy i alternate history (otwierająca sekwencja na cmentarzu skojarzyła mi się z „Hellboyem”) przez humorystyczno-awanturnicze klimaty po wiktoriański romans podany w lekki sposób; i to splotła znakomicie. Może takie połączenie brzmi osobliwie, ale zaręczam – jest to osobliwość urocza, nastrojowa i… z pazurem.
Dlatego też polecam „Clovisa…” gorąco wszystkim tym, którzy pragną naprawdę udanej czysto rozrywkowej fantastyki i czekam na kolejne książki autorki – czuję, że jest na co.
Michał Lipka