GOLIMISTRZ I MARTWICA
Pierwszy tom „Golimistrza” był całkiem fajną lekturą. Gatunkową, generyczną, ale jakoś tak dobrze wchodzącą. Czy spodziewałem się, że ciąg dalszy powstanie? Nie zastanawiałem się nad tym w ogóle, taka jest prawda, niemniej książka weszła mi przyjemnie, więc kiedy pojawiła się okazja sięgnięcia po ciąg dalszy, nawet byłem zadowolony. Ale dopiero lektura pokazała mi, że cieszyć mam się z czego, bo okazała się lepsza od części pierwszej, bardziej dopracowana stylistycznie i z jakimś takim lepszym klimatem, który do mnie osobiście bardzo trafił. I nie spodziewałem się, że to powiem, ale powieść wskoczyła dla mnie na listę rodzimej fantastyki, którą z czystym sercem polecam.
Brzytew lubi samotność. Lubi odpoczywać od zgiełku osady. Ale jednocześnie coraz bardziej odzywa się w nim tęsknota za Bamarą. Ale już wkrótce pojawiają się kłopoty. Gdy w okolicy zauważona zostaje syrena, a dokładniej martwica, wiadomo już, że coś jest nie tak. Pytanie jednak, co z tego wyniknie?
Drugi tom „Golimistrza”, co tu dużo mówić, pozytywnym zaskoczeniem jest. Jedynka była niezła, jak na polskie fantasy – współczesne polskie fantasy, by być dokładnym – naprawdę dawała radę. Ale dwójka idzie w lepszym kierunku. To, co w jedynce mi się podobało, czyli fajny styl, swojskość etc., tu jest lepsze. Humor? Rzecz już nie ciąży tak w komediową stronę, bardziej dba o dramatyzm, o nastrój, więcej tu takich horrorowych elementów, co sobie cenię, ale jednocześnie pozostaje nonszalancka.
Ot lekka i niewymuszona rozrywka. Prosta, ale coś w sobie mająca. Lektura przyniosła mi w sumie podobne wrażenia, jak kiedy czytałem „Diabłu ogarek” – trylogię dziejącą się w okolicy, z której pochodzę – albo z grania w pierwszego „Wiedźmina”, gdzie masa plenerów była, jakby tuż zza rogu. Czyli, jakbym spacerował po znajomej okolicy, ale szedł dalej, w jakiś nowy teren, odkrył coś nowego, ale nadal było to dobrze mi znane.
Oby tak dalej. Dał radę Bohdan Waszkiewicz, fajnie mu to wyszło i ja jestem pozytywnie zaskoczony. I chętnie poznam kolejne jego książki.
Michał Lipka
Objętość 320 stron
Format 135 x 200 mm
Oprawa miękka
Wydanie I, Warszawa kwiecień 2023
ISBN 978-83-66767-36-2
Zabić potwora czy ogolić brodę lub ostrzyc? Dla niego nie ma żadnej różnicy. Jest robota, trzeba ją wykonać.
Golibroda, wojak, płatny morderca, cwany lis – jednym słowem Brzytew. Pamiętacie go? Kto sięgnął po pierwszą część przygód Golimistrza, ten pamięta na pewno, bo trudno zapomnieć tak nietuzinkowego bohatera. Jeśli natomiast ktoś go do tej pory nie zna, to po pierwsze – teraz ma znakomitą okazję, by ten brak nadrobić, po drugie – wcale nie musi szukać początku tej opowieści. Brzytew wkracza w nowy rozdział życia, a przeszłość, cóż, pojawia się czasem w krótkich wspomnieniach, nie ma już jednak znaczenia.
Mimo nowych okoliczności (przyrody i nie tylko), mimo zmian, jakie zachodzą w charakterze Golimistrza (szlachetnieje! No, dobra, odrobinę), w dalszym ciągu pozostaje on spryciarzem, mistrzem we władaniu bronią różną oraz pogromcą potworów wszelakiej maści, które staną mu na drodze.
W historii tej roi się od przygód (i humoru), szczęk szabel ogłusza, pod nogami chlupocze krew i… woda, która odegra tu ważką rolę. Może nie tyle sama woda, co pewne wodne stworzenie. Jakie i jaką rolę? Przeczytajcie, to się dowiecie.
Bohdan Waszkiewicz – urodził się w pierwszej połowie lipca roku pamiętnego. Lubi podróżować, im dalej, tym lepiej. Wypodróżował więc aż za granice Starego Kontynentu. Zawodowo zajmuje się logistyką w drukarni, a w wolnych chwilach muzykowaniem oraz pisarstwem. Jego opowiadania ukazywały się na łamach pism i periodyków literackich. Czarny Ptak jest drugą z kolei wydaną powieścią.