Site icon KOSTNICA – POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Duch zagłady – Graham Masterton

tyt. org. „Burial”

INDIAŃSKA APOKALIPSA
Nieważne, jakich głupot nie wymyśliłby Graham Mastertona – a każdy, kto czytał choćby kilka z jego książek wie, że tych nigdy nie brakowało – ani w jaką sztampę by nie popadł, jego dzieła mają coś, czego brakuje większości jego konkurentów – napięcie i grozę. Czasem wsączające się powoli, czasem atakujące nas znienacka. I chociaż autor sięga po wszystkich doskonale znane chwyty, robi to z takim talentem i buduje za ich sprawą tak niesamowity klimat, że nie sposób nie zachwycić się tym elementem jego twórczości. Dodajcie do tego dosadną brutalność, która potrafi zrobić autentyczne wrażenie, lekki, gawędziarski styl i poprowadzenie akcji w sposób kojarzący mi się z kinowymi horrorami lat 80. XX wieku, a dostaniecie przepis na znakomite książki. I taki jest też trzeci tom serii o Manitou, który spodoba się nie tylko miłośnikom brytyjskiego mistrza grozy.
Wszystko zaczyna się niewinnie – jak zawsze. Pewna kobieta przygotowuje potrawy na wieczór szabasowy, wszystko idzie dobrze, a przynajmniej dopóki nie zaczynają niepokoić ją pewne hałasy. Włamywacz? Przed włamywaczem przynajmniej mogłaby się obronić – dziwna siła, która zaczyna działać w jej mieszkaniu zaczyna przesuwać meble, pojawiają się dziwne cienie, a potem… Potem nie ma już ratunku.

Ofiar tajemniczych wydarzeń jest więcej. Ludzie, wraz z całymi budynkami, znikają pod ziemią albo giną na różne, makabryczne sposoby. Podobne rzeczy dzieją się w całym kraju a tłumaczenia o ruchach sejsmicznych niczego nie wyjaśniają. Harry Erskine, jasnowidz, który sądził, że zły indiański duch Misquamacus został już ostatecznie pokonany, znów będzie musiał stawić mu czoła. Tylko czy będzie w stanie, skoro demon, w zemście za los Indian, rozpoczął prawdziwą apokalipsę?


„Manitou” to nie tylko bodajże najsłynniejszy cykl w dorobku Grahama Mastertona, ale też i jedno z jego najlepszych dokonań. Duża w tym zasługa faktu, że to właśnie w serii poświęconej indiańskiemu złemu duchowi pisarz powściągnął swoje pornograficzne zapędy, a także dodał solidną dawkę humoru. Poza tym całość jest klimatyczna i nastrojowa. W trzecim tomie dochodzi do tego wszystkiego wręcz epicki rozmach i mnóstwo widowiskowych scen, które poprzednio były właściwie nieobecne.
Niestety ta część nie jest wolna od błędów. Zdarza się, że Masterton zapomina co sam napisał w poprzednich tomach, a oczekiwany wielki finał okazuje się być zbyt szybko poprowadzony. Po monumentalnych wydarzeniach i akcji rozpisanej na niemal czterysta stron, wydaje się jakby ucięty i zbyt oczywisty. Ale na tym na szczęście minusy się kończą.
Całość jest bowiem napisana w sposób naprawdę znakomity, lekki, przyjemny w odbiorze i zapadający w pamięć. Styl Mastertona jest bardzo plastyczny, typowy dla rozrywkowych powieści, ale też o wiele lepszy, niż w większości tego typu pozycji. Do tego mamy ten klimat, znakomite sceny grozy i równie świetne brutalne elementy, a wreszcie także humor czasem zahaczający o satyrę. Wszystko to czyta się naprawdę dobrze i ma ochotę na więcej. A błędy? Każdy miłośnik horroru wie, że to część uroku tego gatunku i tak, jak ja z pewnością chętnie przymknie na to oko. A warto, bo kto dobrze bawił się przy poprzednich tomach, będzie „Duchem zagłady” zachwycony. Ja ze swej strony polecam – dobra lektura na letnie popołudnia z dreszczykiem gwarantowana.

Michał Lipka

Exit mobile version