PREMIERA 15.11.2019
Reżyseria: Mike Flanagan
Seria filmowa: The Shining
Na podstawie: Doktor Sen
Studia filmowe: Warner Bros., Vertigo Entertainment
Obsada:
Ewan McGregor
Rebecca Ferguson
Kyliegh Curran
DOKTOR SEN DOCTOR SLEEP – Stephen King
Powieść „Doktor Sen” to kontynuacja jednej z najbardziej znanych powieści Kinga – „Lśnienia”. Pamiętacie małego chłopca obdarzonego niezwykłą mocą? Chłopca nękanego przez duchy? Chłopca uwięzionego w odludnym hotelu wraz z opętanym ojcem? W powieści „Doktor Sen” spotkacie go ponownie już jako dorosłego mężczyznę. Nękany przez mieszkańców hotelu Panorama, w którym jako dziecko spędził jedną straszliwą zimę, Dan przez dziesięciolecia błąka się po Ameryce, usiłując zrzucić z siebie odziedziczone po ojcu brzemię beznadziei, alkoholizmu i przemocy. Ostatecznie odnajduje swoje miejsce w małym miasteczku w New Hampshire, we wspierającej go grupie Anonimowych Alkoholików i w domu opieki, gdzie zachowana z lat dzieciństwa resztka mocy pozwala mu nieść ulgę umierającym w ostatnich chwilach ich życia. Staje się znany jako „Doktor Sen”.
RECENZJA Stephen King, „Doktor Sen”
Trzy dni po 66. urodzinach Mistrza Grozy, Stephena Kinga, cały świat doczekał się premiery powieści, o której spekulowano, rozmawiano, na którą czekano i o której myślano. „Doktor Sen” to kontynuacja bestsellerowego „Lśnienia”, powieści wydanej w 1977 roku (polski przekład – 1990). Stephen King napisał ją mając 28 lat, czyli dokładnie tyle, ile ja mam w tej chwili.
Już jest. Dzisiaj nastał dzień światowej premiery książki, która jeszcze przed drukiem spotkała się z większym zainteresowaniem, niż niejedna powieść po wydaniu. I z pewnością cały świat zadaje sobie pytanie, czy rzeczywiście warto było czekać.
Z kontynuacjami bywa różnie. Prawdę mówiąc rzadko kiedy kontynuacja, sequel czy nawet remake (tak, mam tu na myśli również kino) tej samej historii mogą choć lizać stopy pierwowzorowi. A kontynuacja historii, która 36 lat temu zawojowała światem horroru, na stałe wpisała się do swoistego kanonu i stanowi jedno z najdoskonalszych dzieł autora to ryzyko tak wielkie, że niemal pewne było, że to będzie strzał w stopę. Stephen King zaryzykował. Czy strzelił?
Na spotkaniach, kiedy widzę po latach dzieci moich kuzynów czy znajomych zawsze przeżywam to samo – wszechogarniające zadziwienie. Że to dziecko, które, gdy je ostatni raz widziałam, mogłam wziąć bez trudu na ręce, teraz… jest już duże. Obserwuję te dzieci, które niedługo same będą dorosłe, i nie mogę przestać myśleć o kole życia.
Cóż, latka lecą, i ten upływ lat najlepiej widać na dzieciach.
Podobnie miałam podczas czytania „Doktora Sen”. Zrazu nie mogłam się nadziwić, że to dziecko, które poznałam w „Lśnieniu”, Danny Torrance, jest już duży! Po raz pierwszy w życiu doznałam tego uczucia podczas czytania fikcji. Ten chłopiec w „Lśnieniu” miał sześć lat. Był słodki i kochany, przerażony i obdarzony jasnością.
Danny Torrance miał na zawsze pozostać dzieckiem. Pomimo, że od dnia premiery „Lśnienia” minęło tak wiele lat, ta postać została niejako zamrożona w czasie.
Stephen King stwierdził, że sprawdzi, co u niego. Dla autora jego bohater nie zatrzymał się w wieku sześciu lat. Dla niego Danny żył nadal, w innym wymiarze. Trudno mi to wyjaśnić, ale dla mnie było to niezwykłe.
I teraz ten dorosły człowiek, Dan Torrance, pijak i tułacz, facet, który nauczył się żyć ze swoją jasnością tłumiąc ją procentami, nagle musi zrobić przewrót we własnym życiu. Wyprostować je. „Pomyślał: Jedyną osobą, która może zaciągnąć hamulec, jesteś ty”. By to uczynić, przenosi się do niewielkiego Frazier w New Hampshire i podejmuje pracę w hospicjum, gdzie dzięki swoim nadprzyrodzonym zdolnościom będzie pomagał niedołężnym staruszkom przeskoczyć na Tamten Świat.
„Wszyscy umieramy. Świat to tylko hospicjum ze świeżym powietrzem”
Pamiętacie, jak Dick powiedział Danny’emu, jeszcze w Panoramie, że Danny nie jest jedyny? Że nieco więcej osób posiada jasność? Danny wtedy przestał się bać, bo wiedział, że tym darem obdarzono i innych. W mniejszym lub większym stopniu, ale naokoło chłopca pełno było jaśniejących. Danny miał silną jasność, ale oto narodziło się dziecko, którego zdolności przewyższają nawet Dana. Abra. To ona, obdarzona ogromnymi możliwościami, potrafi komunikować się na wielkie odległości. Ona potrafi przewidywać zło. Zło, które tutaj przybiera imię Rose Kapelusz…
Na świecie musi być równowaga, prawda? Gdy ktoś ma czegoś w nadmiarze, musi być ktoś, kto tego łaknie. Nawet czegoś takiego, jak jasność. Bo, choć Panorama dawno spłonęła i wydawałoby się, że wszystko jest już alright, to Zło jednak nie śpi. Zło jest. I pragnie pary.
Kto zagraża Danowi i Abrze? Wampiry energetyczne? Można tak powiedzieć, ale to znaczne spłycenie istoty Prawdziwego Węzła. To właśnie oni, Prawdziwi, będą łasi na dar jaśniejących. I nie spoczną, póki się nie nakarmią…
„Prawie się ich nie zauważa, prawda? Bo i jak? To tylko Ludzie z Kamperów, starsi emeryci i garstka ich młodszych kompanów, wiodący tułaczy żywot na autostradach i wiejskich drogach, zatrzymujący się na kempingach, gdzie siedzą na składanych krzesłach z Wal-Marta wokół dymiących grillów i toczą rozmowy o inwestycjach, turniejach wędkarskich, przepisach na gulasz i Bóg wie czym jeszcze. (…) Rzucają się w oczy nie bardziej niż ptaki na drutach telefonicznych czy krowy pasące się na przydrożnej łące. (…) nie zaprzątacie sobie nimi głowy”
Ludzie z kamperów. Anonimowi starcy, przemierzający Amerykę wzdłuż i wszerz, niezwracający niczyjej uwagi. A wśród nich Prawdziwi. Istoty prawie nieśmiertelne, które tak doskonale wpisały się w krajobraz, że nie zostają nigdy zapamiętani. Nawet tam, gdzie giną bez wieści dzieci – wyjątkowe dzieci – które za życia skrywały sekret. Sekret, z którego posiadania nawet same nie zdawały sobie sprawy.
Oto nowa istota życia Danny’ego, Abry i tysięcy innych, obdarzonych jasnością. Ucieczka przed tym, co nieznane, ale w jakiś sposób znajome. Przed tymi, którzy potrzebują tej różowej mgiełki, która wydobywa się z człowieka, gdy umiera. Dusza. Im większa jasność, tym więcej pary. Im więcej pary, tym większe niebezpieczeństwo. Abra znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie. Kiedyś, w Panoramie, to Danny był w opałach, ale nie był sam – pomógł mu Dick. Teraz Dan będzie musiał oddać dług… Koło życia?
A zatem jak myślicie? Czy Stephen King strzelił sobie w stopę? Nie!
Czy warto było czekać? Tak!
„Doktor Sen” to fenomenalna kontynuacja naprawdę godna „Lśnienia”. To horror z klimatem, który porusza, trzyma w napięciu, czasem straszy – ale nie, wbrew tytułowi, nie pozwoli zasnąć. Łapie za gardło i trzyma do ostatniej strony. Tu mamy autentycznie starego, dobrego Kinga – new & improved tylko iPhonami i GPS-em.
A Wy? Umówicie się na randkę z Doktorem Sen?
Paulina J. Król