NOWE FOTKI Pennywise i Klub Młodych Obrońców Derry
Najnowsze fotki Pennywise.
Adaptacja powieści Stephena Kinga z 1986 roku TO (It). Film ma wejść na ekrany kin 8 września 2017 roku.
TO – STEPHEN KING
Ilość osób, które sięgają po pozycje wydawnicze Stephena Kinga sprawia, iż stał się on niekwestionowanym Mistrzem literatury grozy. Liczne oraz godne podziwu opisy miejsc, sytuacji oraz bohaterów sprawiają, że ja sama z przyjemnością zagłębiam się w słowie przezeń pisanym. Nie zdziwi więc chyba nikogo, jeśli powiem, że książka Kinga im grubsza, tym lepsza dla mnie i „To” już od pierwszego spojrzenia wzbudziło mój entuzjazm.
Jest to powieść licząca przeszło tysiąc dwieście stron, na którą składają się zasadniczo dwie części – jedna opowiadająca o dzieciństwie siedmiorga dzieci w nawiedzonym przez tytułowe To miasteczku Derry oraz druga – traktująca o życiu dorosłym, w którym siódemka bohaterów ponownie zostaje wezwana do walki ze złem. Jak jednak na mistrza przystało, King nieustannie – strona po stronie – rozsiewa tajemnicę, którą poznać możemy jedynie poprzez cierpliwe śledzenie losów bohaterów. Książka jest o tyle ciekawie skonstruowana, iż autor zręcznie przeplata w niej wątki dotyczące dzieciństwa szóstki chłopców oraz dziewczynki z tymi mającymi miejsce 27 lat później. Mamy zatem przed sobą książkę, której akcja toczy się dwutorowo i to bez jakiegokolwiek potknięcia autora. Całość stanowi istny majstersztyk literacki zarówno pod względem języka jak i konstrukcji fabuły.
To, co urzekło mnie najbardziej w „Tym” to bogactwo postaci oraz oddane z urzekającą precyzją portrety psychologiczne. Strona po stronie poznajemy nowego bohatera, jego zalety oraz ułomności, najbliższe środowisko. Mimowolnie zaczynamy darzyć sympatią jąkającego się chłopca, którego młodszy brat zostaje zamordowany przez To, chłopca astmatyka z nadopiekuńczą matką, chłopca o „niewyparzonej gębie” i kilkunastu różnych głosach, dziewczynkę mającą ojca tyrana, Murzyna, Żyda kochającego ptaki oraz chłopca z nadwagą potrafiącego już od najmłodszych lat budować przeróżne konstrukcje architektoniczne. Wzbudzają oni w nas emocje jako, iż każdy z nich ma w sobie coś, czego się wstydzi i co staje się powodem prześladowań ze strony innych dzieci. W siódemkę jednak potrafią oni stawić czoła swym oprawcom i, co ważniejsze, we wzajemnym towarzystwie odnajdują spokój oraz radość. „To” to książka o prawdziwej przyjaźni, nadziei, wierze oraz poświęceniu, które stanowią ich oręż do walki ze złem. Razem są w stanie niemal wszystko – to, czego nie wie jedno z nich, wymyśli drugie, w siódemkę zaś skonstruują całość. Razem przychodzi im walczyć z Tym – potworem o niezliczonej liczbie twarzy gnieżdżącym się w miasteczku od zarania dziejów, którego niemal udaje się pokonać, lecz niestety tylko „niemal”. Dzieci składają zatem przysięgę przypieczętowaną własną krwią – jeśli To ożyje ponownie, powrócą w rodzinne strony, aby ostatecznie się z Tym rozprawić. Jedynym, który pozostał w miasteczku, aby prowadzić uważnie obserwację, jest czarnoskóry Mike. Kiedy fala zabójstw ulega wznowieniu, to właśnie on wzywa pozostałą szóstkę do siebie. Wspólnie muszą stawić raz jeszcze czoła kosmicznemu tworowi, przebić się przez barierę amnezji, która otuliła ich po wyjeździe z miasta oraz rozprawić się z własnymi lękami. Ponownie ożyje miłosny dziecięcy trójkąt pomiędzy żonatym już Billem, samotnym Benem a Beverly wyzwalającą się spod skrzydeł męża-sadysty. Ponownie ożyją lęki Stana – Żyda najwrażliwszego z całej siódemki i raz jeszcze Rich „Niewyparzona Gęba” będzie przekomarzał się z astmatycznym Eddiem. Powrócą lęki, przerażające obrazy Oka, Wilkołaka, Mumii, klowna Pennywise’a, tajemnicze zabójstwa oraz Barrens – zielony zakątek z siecią śmierdzących rurociągów przebiegających tuż pod Derry, które skrywają mroczne serce Tego.
Jeśli masz wolnych najbliższych kilka wieczorów i nie wiesz, co z sobą począć – sięgnij po „To”. Dla tych, którzy czytanie porównują do tlenu, jest to pozycja godna uwagi. Kochającym zaś gatunek grozy przemieszanej z fantastyką, a już zwłaszcza Kinga – gwarantuję świetną rozrywkę okraszoną mnóstwem wciągających opisów oraz sytuacji. Od tej książki nie sposób się oderwać, zwłaszcza im bliższy staje się koniec, gdzie akcja nabiera zawrotnego tempa. Jeśli wziąć pod uwagę objętość książki, czas, jaki autor poświęcił na jej pisanie (cztery lata) oraz doskonale skonstruowaną fabułę podyktowaną bujną fantazją pisarza, bez wstydu można przyznać, iż „Temu” (dziełu) należy się szóstka z plusem.
Monika Staszewska