KING O SOBIE
Autobiografia Kinga i nieco poradnika dla pisarzy – tak najkrócej streścić można zawartość tej książki. Książki bardzo ważnej dla fanów Króla, ale nie szczególnie dla tych, którzy sięgną po nią, by nauczyć się pisarskiego rzemiosła. Co pewnie byłoby sporym zarzutem, gdyby nie fakt, że tego właśnie oczekiwałem.
Styl jest tu lekki i przyjemny i nie ma nawet co rozwodzić się nad nim, jako że to, jak King pisze wiedzą wszyscy, którzy choć raz mieli z nim kontakt. Treść jest tu przedstawiona skrótowo, autobiografia obejmuje głownie okres alkoholizmu i narkomanii Kinga, który skończył się mniej więcej po napisaniu „Misery”, choć dostajemy też dodatek w postaci szczegółowego opisu wypadku Kinga, który zmienił całą jego twórczość. Poradnik tez nie jest tu rozwleczony, ani tym bardziej wyczerpujący. King podaje kolejne przykłady jak usprawnić swą prozę bardziej w formie wspominek tego, co sam robił, niż w formie realnie podręcznikowej. Tworzy to złudzenie lekkości, ale zarazem uczy czegoś, choć niestety nie jest tego wiele. Metod na pisanie jest wiele i każdy powinien wypracować sobie własną, a nie czytać tego typu poradniki. Ktoś kto chce pisać, bowiem, może poczuć się zobowiązany do powielania schematów Kinga skoro ten tak każe, przez co zamiast zyskać coś, co może mu się przydać, najpewniej wiele straci. Sam King zresztą zauważa o szkodliwości chociażby kursów pisarstwa, a sam zarazem stara się taki kurs przeprowadzić.
Niemniej kilka pożytecznych rzeczy można tu znaleźć, choć jednak do porad Króla radze podchodzić z dystansem. Nikt bowiem nie nauczy Was pisania, a wszelkie porady mają dwie strony i pomagając szkodzą zarazem. Wielu czytelników narzekało też na część o zasadach pisowni i to, że nudziła, opowiadając o języku angielskim, nam zupełnie niepotrzebnym. Mnie bynajmniej nie nudziła, może dlatego, że z angielskim jestem obeznany, ale wątpię by dla kogokolwiek poza malkontentami była to część nudna czy nieprzydatna. Naprawdę.
I cóż pozostaje mi dodać na koniec. Koniec to dobre słowo w tym miejscu, bowiem tą właśnie książkę zakończyłem swego czasu czytanie tego, co z dorobku Kinga ukazało się po polsku (jeśli nie liczyć wydania ilustrowanego „Salem” czy „Kinga na dużym ekranie”) i mogłem odetchnąć z ulgą. Ale nie o tym miałem pisać, tylko o tym komu polecić „Jak pisać”. Pisarzom? Niekoniecznie (choć King w tym co pisze ma jednak, mimo mych narzekań, wiele racji) ale fanom Króla jak najbardziej i to liczy się przede wszystkim, skoro to oni głównie sięgną po tę książkę.
Michał Lipka