Jest październik, zbliża się Halloween, a skoro Halloween, to i czas horrorów. A jakie horrory są lepsze od tych klasycznych, które straszyły i starszą całe pokolenia miłośników grozy? Dlatego dziś przychodzę do Was z retro recenzją filmu, będącego bodajże najbardziej kontrowersyjnym i ekstremalnym obrazem w dziejach kina. Prawdziwego torturę porn, gorno, czystej wody gore i co Wam jeszcze przyjdzie do głowy. Filmu, który uznawany był za zapis prawdziwego morderstwa i wokół którego narosło wiele legend im mitów. W skrócie: witajcie w świecie „Królika doświadczalnego 2”!
Fabuła obrazu jest prosta, jak drut. Tajemniczy mężczyzna w stroju samuraja uprowadza młodą kobietę, znieczula ją, przywiązuje do stołu w piwnicy i zaczyna festiwal okrucieństwa. Od teraz przez ponad pół godziny będzie powoli kawałkował ofiarę, odcinając coraz to więcej fragmentów jej ciała, zmieniając ją powoli w kwiat z ciała i krwi…
„Guinea Pig 2: Flower of Flesh and Blood” po raz pierwszy ujrzał światło dzienne w roku 1985 i wywołał sporą burzę. To, co jednak w Japonii nie zostało aż tak mocno odebrane (Kraj Kwitnącej Wiśni to miejsce, gdzie granice cenzury i dobrego smaku są mocno przesunięte), za granicą okazało się prawdziwym szokiem. W Azji obawiano się, że rzecz zainspiruje morderców (potem jeden z filmów serii znaleziono wśród kolekcji horrorów seryjnego zabójcy znanego jako Otaku Murderer, Tsutomu Miyazakiego), ale w USA uznano, że obraz to nic innego, jak zarejestrowana prawdziwa zbrodnia. Wszystko przez aktora Charliego Sheena, który obejrzawszy film, zgłosił go do FBI. Potem wybuchła burza, która zmusiła reżysera do wystąpienia z aktorką i pokazania making ofu z planu.
Ale nie ma się co dziwić, bo film, choć od jego premiery minęło 35 lat, wciąż robi wielkie wrażenie. Ciało ofiary, jej rany, odcinane kończyny itd. zrobione zostały z wielkim pietyzmem. Spójrzcie tylko na scenę odcinania dłoni – widać paznokcie, zmarszczki, naczynia krwionośne; jedynie fakt, że nienaturalnie palce zaciskają się na kształt martwego pająka pokazuje, że to jednak nie prawdziwa ręka. Owszem, po dokładniejszym obejrzeniu widać tutaj pewną sztuczność, ale gdy oglądać bez stopklatki i analizowania detali, można odnieść wrażenie, że to naprawdę film snuff przedstawiający wiwisekcję kobiety.
I to się ceni. Bo dla prawdziwych miłośników ekstremalnego kina będzie to mocne przeżycie. Film nie ma fabuły, nie ma głębi, nie ma żadnych wartości artystycznych, poza swoim uderzającym realizmem, ale nic więc mu nie trzeba. Miał dostarczyć mocnych, bezkompromisowych wrażeń i w czterdzieści dwie minuty robi to skuteczniej i intensywniej, niż wszystkie współczesne filmy torturę porn razem wzięte. Jeśli więc macie mocne nerwy i żołądki, obejrzycie koniecznie. Ale uważajcie, nawet najwytrwalsi mogą być porażeni dosadnością tej produkcji.
Michał Lipka