Niedawno uraczyłem Was tekstem o polskich horrorach i ich parodiach. Pisałem tam m.in. O filmach Piotra Matwiejczyka (Piotrek 13-ego i te sprawy) a teraz dopełniam tekstu dorzucając krótki wywiad z Matwiejczykiem właśnie. I co tu więcej dodawać – zapraszam do lektury!
Michał Lipka. Polska komedia nie stoi parodią. Właściwie to w ogóle nie stoi, od początku XXI wieku głównie leży i kwiczy. Więc skąd u Pana chęć, by iść w komedię właśnie. I to na dodatek taką, której podgatunek w naszym kraju nie ma właściwie żadnej tradycji?
Piotr Matwiejczyk. Czy ja wiem czy poszedłem głównie w komedię.? Zrobiłem 30 pełnometrażowych filmów z czego połowa to ciężkie dramaty. Ok, ale faktycznie druga połowa to komedie i połowa z tych komedii to parodie. Czemu? Uwielbiam taki rodzaj humoru. Wychowałem się na NAGIEJ BRONI, TOP SECRET czy LECI Z NAMI PILOT, HOT SHOTS i MILCZENIU BARANÓW. Parodiowanie innych filmów zawsze wydawało mi się strzałem w dziesiątkę. Komedie tego typu w stanach zakończyły swój żywot wraz z serią STRASZNY FILM, bo kolejne to już słabizna bez pomysłu i dobrego humoru. Ja swoją drogę z parodią związałem też dlatego , że w Polsce nikt takich filmów nie robił (w kinie mainstreamowym przynajmniej). Jak pokazał mój pokaz premierowy parodii CHINATOWN – CHINACITY w kinie Oscar we wrocławiu – ludziom się to bardzo spodobało. A skoro film zrobiony dla ludzi , ludziom się podoba to czemu nie zrobić tego więcej. I tak właśnie powstały KOSZMAR MINIONEJ ZIMY, EMILIA, TRYLOGIA PIOTREK TRZYNASTEGO.
ML. Czemu parodia, to już wiemy – ale czemu parodia nie swojskich dzieł, a amerykańskich hitów?
PM. Czemu? Bo wychowałem się na amerykańskich filmach. Polskie nie interesowały mnie za bardzo a już z polskich komedii to ceniłem tylko Machulskiego, Chęcińskiego, Bareję i Koterskiego (no może jeszcze kilka klasyków typu Komedia małżeńska i Kogel Mogel) Amerykańskie filmy docierały szerzej do świadomości widza i chyba były bardziej wyraziste jako materiał do parodii. Bo np. taki Indiana Jones jest znany na całym świecie i ubranie w kapelusz Cezarego Pazurę i wręczeniu mu bicza w dłoń wydawało się strzałem w dziesiątkę. Ciężko znaleźć w polskich produkcjach tak charakterystycznych postaci i elementów, scen, które chciałoby się sparodiować. Bo polskie produkcje nie dostarczały tego. (z małymi wyjątkami). Popatrzmy nawet na takiego KILERA – tam też jest scena parodii w której parodiuje się LEONA ZAWODOWCA, TAKSÓWKARZA, SZKLANĄ PUŁAPKĘ a z polskich tylko PSY – bo się dało. 🙂 Na palcach jednej ręki można wyliczyć tak charakterystyczne momenty z polskich produkcji, które dałoby się sparodiować. W Stanach każdy niemalże film coś do sparodiowania dla siebie niesie.
ML. Pozostając jeszcze w temacie parodii, bo odciąć się do niego nijak nie da, jaki typ filmów najbardziej lubi Pan odbijać w swoim krzywym zwierciadle? Wydawałoby się, że horrory, bo przecież „Piotrek trzynastego” (i to trylogia!), bo „Koszmar minionej zimy”, ale z drugiej strony czego Pan nie parodiował. „Nie taki znowu Święty Mikołaj” to był taki nasz swojski „Kevin sam w domu”, „Fiat to za mało” obśmiewał bondowskie schematy, „Gimbaza” stała się naszą odpowiedzią na „American Pie”, a „Emilia” bawiła się fabułą „Amelii” przeniesioną na nadwiślański grunt. Więc jaki typ parodii najlepiej Panu podchodzi?
PM. Gwoli wyjaśnienia FIAT TO ZA MAŁO to film mojego brata. Ja tam tylko się pojawiłem w rozbudowanym epizodzie. Lubię horrory. Uwielbiam wręcz. Z braku odpowiednich środków na nakręcenie mojego horroru z prawdziwego zdarzenia – pozostało mi sparodiowanie jakiegoś 🙂 Choć tak mogłem choć trochę poprzebywać w towarzystwie moich ulubionych horrorowych bohaterów jak FREDDY KRUEGER, JASON VOORHEES i MICHAEL MYERS. Mam kilka pomysłów na horror z prawdziwego zdarzenia i jest szansa, że coś takiego nakręcę. Bez parodii, ale z odwołaniami do klimatu lat 70. i 80. gdzie horrory święciły największe triumfy. I znów tutaj będą odwołania do kina amerykańskiego bo polskie nie oferowało i nie oferuje za dużo horrorów.
ML. A czy są gatunki, filmy a może zjawiska, których sparodiowania by się Pan nie podjął? Czy może dla Piotra Matwiejczyka nie ma rzeczy nietykalnych?
PM. Teraz kino tak się zmieniło, że niektórych tematów lepiej nie tykać. Nie podoba mi się to. Nie podoba mi się kierunek, w którym wszystko zmierza. Każdy się obraża i każdy krytykuje cudzą pracę. A że za mało tego, tamtego, a że za dużo tego. Nikt nie patrzy już na kino jak na rozrywkę tylko jak na materiał, który ma być poprawny politycznie i nikogo nie urazić. A tak się nie da, bo jak ktoś chce to urazi go byle co. Smutne to. Trudno się poruszać w materii filmowej bez wsadzenia kija w mrowisko. I powstają filmy nijakie. Z parodią jest to samo. Kiedyś można było śmiać się ze wszystkiego. A teraz – Nie wypada. Dlatego chętniej ludzie wracają do komedii typu GŁUPI I GŁUPSZY i parodii realizowanych przez Abrahamsa i braci Zucker niż do filmów powstałych w ostatniej dekadzie. A już polskie kino komediowe to totalna nijakość. Ja jako twórca niezależny teoretycznie mógłbym opowiadać o rzeczach obrazoburczych czy takich, których boi się kino mainstreamowe, ale trzeba pamiętać by te filmy nie szły do szuflady. A im trudniejszy i drażliwy temat tym ciężej zaprezentować go w tv lub kinie. Choć tak jak zawsze zdarzają się wyjątki – bezkompromisowe produkcje, które robią swoje.
ML. Pańskie filmy nie mają dużego budżetu – w sumie ten budżet jest nieznaczący, zbierany na portalach crowdfundingowych – ale jednak udaje się Panu przyciągnąć znanych i cenionych aktorów, a nawet nie tylko. Pazura, Dorociński, Lubos, Baka, Kowalewski, a obok nich np. Grabaż z Pidżamy Porno, Szelc, Niedzielski, Maleńczuk… Jak się udaje Panu zgromadzić ich na planie?
PM. Wszystko chyba zależy od szczerego podejścia do tematu. Moje propozycje na początku wchodzenia w tą branżę były bezczelne i odważne i chyba to zadziałało. Tak udało mi się dotrzeć do Cezarego Pazury i zaproponować mu rolę parodiującą Indianę Jonesa. Chyba zgodził się, bo po pierwsze nikt mu takiej roli nigdy nie zaproponował, a po drugie z tego co mi powiedział, zaimponowało mu moje poświęcenie dla tego projektu. Kostium Indiany skompletowałem sam. Bat szyłem kilka godzin ze skóry ze starej kanapy i jechałem z aktorami (bo ekipą byłem sam – kamera i dźwięk) kilka godzin z Wrocławia do Juraty by nakręcić z Nim te materiały. Sposób w jaki podchodziłem do tematu spodobał mu się i wszedł producencko i aktorsko w moje kolejne projekty a to pozwoliło mi trochę zbliżyć się do innych wielkich aktorów, którym proponowanie ról nie było już takim stresem i problemem. A że filmy, które robiłem nie przechodziły bez echa i lądowały z dobrym skutkiem na festiwalach i tv, to pozwalało innym aktorom traktować mnie poważnie.
ML. Piotra Matwiejczyk – scenarzysta? Piotra Matwiejczyk – reżyser? Czy może Piotra Matwiejczyk – aktor? Która rola najbardziej Panu odpowiada?
PM. Najbardziej lubię wymyślać historie i spędzać czas na planie realizując je. Jak dochodzi do tego kierowanie produkcją i aktorstwo to już jest męczarnia. Ogarnięcie tego wszystkiego. Ale realizacja moich filmów to kilka dni, więc warto zacisnąć pasa i doprowadzić projekt do końca pomimo wyrzeczeń. Lubię dawać sobie rolę bo po pierwsze jestem tani 🙂 a po drugie zawsze mam terminy wolne 🙂
ML. Parodiuje Pan filmy, a co z zainteresowaniem innymi mediami? Z książkami? Komiksami? Grami? Muzyką?
PM. Miałbym parodiować muzykę ?:) Żart.
Jeśli chodzi o książki to czytam głównie biografie twórców filmowych uwielbiam horrory Kinga i Mastertona i thrillery Cobena i B.A. Paris. Lekka rozrywka.
Muzyki praktycznie nie słucham. Lata temu uwielbiałem The Cranberries, Alanis Morisette i the Doorsów ale teraz … nie słucham. Może Lady Pank
Gry – nie gram.
Komiksy – nie czytam.
ML. Wracając do filmów, jakie ma Pan ulubione tytuły? Reżyserów?
PM. Uwielbiam kino gangsterskie CZŁOWIEK Z BLIZNĄ, KASYNO, CHŁOPCY Z FERAJNY, OJCIEC CHRZESTNY, ŻYCIE CARLITA. Z moich ulubionych filmów to często wracam do Tańczącego z wilkami. Ale generalnie kino lat 80.-90. to moje klimaty. Z reżyserów cenię Spielberga i Jamesa Camerona, którzy obok Martina Scorsese, Johna Carpentera, Ridleya i Tonyego Scotta, Paula Verhoevena kształtowali mój gust filmowy.
ML. Na koniec oczywiste pytanie: jakie są pańskie plany na przyszłość? Co Pan kręci, co chciałby nakręcić, z kim pracować na planie, a może zrobić coś innego? Możliwości są w końcu rozległe.
PM. Pozostanę jak na razie w filmach.
Mam trzy produkcje na ukończeniu. Wszystkie już w końcowej fazie montażu i udźwiękowienia.
NARYSUJ MNIE – dramat o dwóch siostrach odwiedzających mamę i weekendzie po którym wszystko się zmieni.
NA PASTWĘ LASU – komedia z obsadą z Piotrka trzynastego.
KOREPETYCJE – dramat o emerycie szukającym swojego miejsca w życiu i próbującym rozprawić się z mrocznymi elementami swojej przeszłości.
Wszystkie 3 filmy powinny być gotowe jeszcze w tym roku.
W planach kolejne ale to się zmienia który najpierw trafi do realizacji więc wolę nie zapeszać.
A jeśli chodzi o moje marzenia na przyszłość to chciałbym zacząć pisać książki. Mam masę historii, które mógłbym opowiedzieć w formie książkowej. Ale to wymaga ogromnej determinacji i skupienia na co mnie teraz nie stać 🙂
ML. Życzę zatem powodzenia i dziękuję za wywiad.