Książka od lat znajduje się na listach najważniejszych kryminałów w historii literatury. Nigdy wcześniej niepublikowana w Polce, a najważniejsza w dorobku królowej kryminałów Val McDermid.
Miejsce egzekucji to wybitny kryminał autorstwa Val McDermid, jednej z najpopularniejszych autorek kryminałów na świecie. Książka od lat znajduje się na listach najważniejszych kryminałów w historii literatury.
Miejsce egzekucji zdobyło w 2000 roku nagrodę literacką „Los Angeles Times”, a w 2001 roku zostało nominowane do nagrody im. Edgara Allana Poe w kategorii Najlepsza Powieść. Na jego podstawie powstał również świetnie przyjęty przez krytykę i publiczność mini serial telewizyjny.
Grudzień 1963 roku. Odcięta od świata wioska Scardale w północnej Anglii. 13-letnia Alison Carter wychodzi z psem na spacer i znika bez śladu. Intensywne poszukiwania nie przynoszą rezultatu. Choć ciało dziewczynki nie zostaje znalezione, wszyscy podejrzewają brutalne morderstwo. Dla młodego inspektora policji, George’a Bennetta, jest to pierwsza tak ważna i trudna sprawa. Śledztwa nie ułatwiają wrogo nastawieni do przybyszów z zewnątrz członkowie zamkniętej społeczności, przerażeni świadomością, że zbrodniarzem musi być jeden z nich…
Ponad trzydzieści lat później dziennikarka Catherine Heathcote zbiera materiały do książki o tamtych wydarzeniach. Nawiązuje kontakt z Bennettem
i wyrusza do Scardale, żeby ponownie przyjrzeć się tej tajemniczej sprawie. Nagle pojawiają się nowe, szokujące informacje. Okazuje się, że dramat, który wtedy się rozegrał, mógł być czymś znacznie gorszym, niż do tej pory wszystkim się wydawało.
Miejsce egzekucji to antyczna tragedia osadzona w realiach współczesnej Anglii, a przede wszystkim trzymający w ciągłym napięciu mroczny thriller psychologiczny o niezwykle misternej konstrukcji. Autorka zagłębia się w ciemne zakamarki ludzkiej natury i bada cienką granicę pomiędzy prawdą a iluzją.
Tytuł: Miejsce egzekucji
Tytuł oryginalny: A Place of Execution
Wymiary: 143×205 mm
Liczba stron: 582
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-65830-31-9
EAN: 9788365830319
Wydanie: pierwsze
Data wydania: 31 lipca 2018
Wydawca: Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Tłumacz: Aleksandra Szymił
Wprowadzenie
Podobnie jak Alison Carter urodziłam się w Derbyshire w 1950 roku. Równie dobrze jak ona znałam wapienne doliny White Peak i nie były mi obce burze śnieżne, które regularnie odcinały nas od reszty hrabstwa. Wszak to właśnie w Buxton śnieg uniemożliwił kiedyś w czerwcu mecz krykieta. Więc kiedy Alison Carter zaginęła we wrześniu 1963 roku, wywarło to na mnie i moich kolegach z klasy znacznie większe wrażenie niż na innych ludziach. Potrafiliśmy sobie wyobrazić, jak wyglądał jej zwykły dzień. Mieliśmy za sobą podobne lekcje i podobne debaty w szatni na temat tego, kto ze wspaniałej czwórki jest naszym ulubionym Beatlesem. Sądziliśmy, że łączyły nas te same nadzieje, marzenia i obawy. Właśnie dlatego od samego początku wszyscy wiedzieliśmy, że Alison Carter przydarzyło się coś strasznego, byliśmy bowiem głęboko przekonani, że dziewczęta takie jak ona – jak my – nie uciekają z domu. A przynajmniej
nie w Derbyshire w środku grudnia.
Nie tylko trzynastolatki to rozumiały. Mój ojciec był jednym z setek wolontariuszy, którzy przeczesywali wysokie wrzosowiska oraz zadrzewione doliny wokół Scardale, a jego ponura mina, kiedy powrócił do domu po bezowocnym dniu spędzonym na przeszukiwaniu terenu, na zawsze wyryła mi się w pamięci. Śledziliśmy sprawę Alison Carter w gazetach i całymi tygodniami snuliśmy na ten temat przypuszczenia. Po latach nadal miałam do George’a Bennetta wiele pytań, na które były policjant nie potrafiłby odpowiedzieć.
Oparłam swoją opowieść wyłącznie na ówczesnych notatkach i aktualnych wspomnieniach. Podczas zbierania informacji do książki kilkukrotnie odwiedziłam Scardale i okolicę. Przeprowadziłam wywiady z wieloma osobami, które odegrały rolę w wyjaśnieniu historii Alison Carter, zbierając ich wrażenia i porównując wspomnienia. Nie ukończyłabym tej książki bez pomocy Janet Carter, Tommiego Clougha, Petera Grundy’ego, Charlesa Lomasa, Kathy Lomas i Dona Smarta. Posłużyłam się licencją poetycką, przypisując wielu osobom liczne myśli, emocje i wypowiedzi, jednak tam, gdzie było to możliwe, oparłam się na wywiadach z żyjącymi uczestnikami tamtych wydarzeń, którzy zgodzili się mi pomóc w stworzeniu wiernego obrazu zarówno całej społeczności, jak i jej pojedynczych mieszkańców.
Część z tego, co wydarzyło się tamtej strasznej grudniowej nocy w 1963 roku, oczywiście nigdy nie ujrzy światła dziennego. Ale wszystkim, których w jakimkolwiek stopniu poruszyły życie i śmierć Alison Carter, historia George’a Benetta
daje fascynujący wgląd w jedną z najokrutniejszych zbrodni lat sześćdziesiątych.
Zbyt długo pozostawała ona w cieniu innych bardziej znanych „morderstw na wrzosowiskach”. A przecież los Alison Carter nie jest mniej straszny dlatego, że zginęła z rąk zabójcy, który miał na sumieniu tylko jedną ofiarę. Przesłanie jej śmierci wciąż pozostaje aktualne. Jeśli tragedia Alison Carter czegoś nas uczy, to tego, że nawet najpoważniejsze niebezpieczeństwa przybierają niekiedy pozornie niewinną postać.
Nic nie wróci życia Alison. Lecz przypomnienie tego, co się z nią stało, może zapobiec krzywdzie innych. Jeśli niniejsza książka się do tego przyczyni, uznamy – ja i George Bennett – że osiągnęliśmy nasz cel.
Catherine Heathcote
Longnor, 1998
Prolog
Dziewczynka gotowała się na śmierć. Nie przychodziło jej to łatwo. Jak większość nastolatek zawsze znajdowała powód do narzekań. Ale teraz, gdy wszystko miało się
skończyć, życie zdawało się jej bardzo pociągające. Wreszcie zaczynała rozumieć, dlaczego starsi krewni tak uporczywie chwytali się każdej cennej minuty, nawet jeśli była przepełniona bólem. Choć życie miało wiele wad i niedostatków, alternatywa okazywała się nieskończenie gorsza.
Zaczęła nawet żałować pewnych rzeczy. Wszystkich tych chwil, gdy życzyła matce śmierci; gdy liczyła, że spełni się jej marzenie o byciu podrzutkiem. Całej tej nienawiści skierowanej przeciw dzieciakom ze szkoły, które przezywały ją, bo nie była jedną z nich. Żarliwej tęsknoty za dorosłością, gdy miałaby za sobą wszystkie te przykrości. Teraz wydawało się to nieistotne. Liczyło się jedynie niepowtarzalnie wartościowe życie, które właśnie miała stracić.
Czuła nieunikniony strach. Strach przed tym, co przyjdzie później, i tym, co nastąpi zaraz. Wychowano ją w wierze w niebo i jego niezbędne przeciwieństwo – piekło, równoważną i przeciwstawną siłę, zapewniającą ład świata. Miała własne wyobrażenia o niebie. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w swoim krótkim życiu liczyła na to, że właśnie to ją czeka, teraz tak przerażająco blisko.
Zarazem strasznie się bała, że trafi do piekła. Nie miała pewności, jak ono wygląda. Wiedziała tylko, że jest gorsze od wszystkiego, co wycierpiała w życiu. A biorąc pod uwagę, co przeżyła, musiało być w istocie bardzo złe.
Niemniej nie miała wyboru. Musiała pożegnać się z życiem.
Na zawsze.
Peter Grundy odłożył delikatnie słuchawkę na widełki. Potarł kciukiem żuchwę szorstką od jednodniowego zarostu jak papier ścierny. Tego grudniowego dnia 1963 roku miał trzydzieści dwa lata. Fotografie z tamtego czasu ukazują mężczyznę o bladej twarzy, z wąską szczęką i krótkim, ostrym nosem podkreślonym przez wojskową fryzurę. Na zdjęciach z wakacji z dziećmi widać, że jego oczy patrzyły czujnie, nawet gdy się uśmiechał.
Dwa telefony w przeciągu dwóch minut przełamały rutynę spokojnego wieczoru z żoną przed telewizorem, a dziećmi już wykąpanymi i w łóżkach. To nie było tak, że nie wziął pierwszego telefonu na poważnie. Skoro stara Mateczka Lomas, oczy i uszy Scardale, podjęła trud wystawienia swojego reumatyzmu na przenikliwe zimno, opuszczając komfort domu na rzecz budki telefonicznej w centrum wsi, musiał zareagować.
Uznał po prostu, że sprawa może poczekać do ósmej, do końca programu. Bo choć Mateczka utrzymywała, że dzwoni kierowana troską o zaginioną uczennicę, Grundy nie miał pewności, czy nie stanowiło to tylko wymówki, aby namieszać matce dziewczyny. Słyszał, co ludzie mówili, i wiedział, że niektórzy w Scardale uważali, że Ruth Carter odrobinę zbyt szybko stanęła na ślubnym kobiercu z Philipem Hawkinem, mimo że od czasu śmierci jej Roya był pierwszym mężczyzną, który sprawiał, że się rumieniła.
Wtedy telefon zadzwonił drugi raz, wywołując grymas na twarzy żony i zmuszając go do porzucenia wygodnego fotela na rzecz chłodnego korytarza. Tym razem nie mógł zignorować wezwania. Sierżant Lucas z Buxton wiedział o zaginionej dziewczynce i był już w drodze. Jakby wejście z buciorami na jego teren nie było wystarczająco uciążliwe, to jeszcze zabrał ze sobą Profesorka. Po raz pierwszy Grundy i jego koledzy musieli pracować z kimś, kto studiował na uniwersytecie. Z plotek podczas swoich sporadycznych wizyt w jednostce w Buxton wiedział, że nikt z nich nie czuł się z tym komfortowo. Szybko dołączył do tych, którzy uważali, że dla glin nie ma lepszego uniwersytetu niż samo życie. Ci cali absolwenci – nie mogłeś wysłać ich w sobotnią noc na buxtoński rynek. Nigdy nie widzieli na oczy bójki w pubie, a skąd wobec tego mieliby wiedzieć, jak sobie z nią poradzić. Grundy powtarzał, że jedyna dobra rzecz, jaką można powiedzieć o detektywie inspektorze Bennettcie, to że ma rękę do krykieta. Ale to nie był wystarczający powód dla Grundy’ego, by cieszył się z obecności Profesorka, która zakłócała równowagę jego ostrożnie
pielęgnowanych kontaktów.
Wzdychając, zapiął kołnierzyk koszuli. Założył marynarkę, wyprostował czapkę i wziął płaszcz. Wsunął głowę przez drzwi do salonu z polubownym uśmiechem nerwowo przyklejonym do twarzy.
– Muszę jechać do Scardale – powiedział.
– Cii! – żona skarciła go ze złością. – Zbliża się ciekawy moment.
– Alison Carter zaginęła – dodał złośliwie, zamykając za
sobą drzwi do pokoju i popędził korytarzem, nim mogła zareagować. A nawet przez chwilę nie wątpił, że zareaguje. Zaginięcie dziecka miało miejsce zbyt blisko, żeby Longnor nie odczuło chłodnego podmuchu na swoim karku.