MROCZNA WIEŻA Roland – Stephen King | KOSTNICA - POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

MROCZNA WIEŻA Roland – Stephen King RECENZJA

Roland
MROCZNY POCZĄTEK

W przerwie między recenzjami kolejnych tomów Kolekcji Mistrza Grozy postanowiłem sięgnąć po tytuł będący nazywany opus magnum Kinga, który mimo wszystko nie pojawi się w jej ramach. Mowa oczywiście o „Mrocznej Wieży”, monumentalnej sadze fantasy, wykraczającej daleko poza wszelkie granice – gatunku, serii, a nawet fikcji.

Samotny rewolwerowiec przemierza pustynię dziwacznego świata, który poszedł naprzód, ścigając Człowieka w Czerni, znającego odpowiedź na dręczące go pytania odnośnie tajemniczej Mrocznej Wieży. Czym jest ta budowla, do której z taką zaciętością zmierza rewolwerowiec? I kim jest sam tytułowy bohater?

Saga „Mroczna Wieża” to dzieło życia Stephena Kinga, jednego z najbardziej płodnych autorów naszych czasów, a zarazem niekoronowanego króla horroru. Dzieło, nad którym pracował ponad 40 lat (a komiksy z tej serii wciąż się ukazują)  i w którym zbiegły się wątki z niemal wszystkich stworzonych przez niego księżej. I, co trzeba przyznać już na początku, dzieło warte poznania, choć pierwszy tom, „Roland” (swoją drogą czemu zmieniono oryginalny tytuł „Rewolwerowiec”, nie potrafię zrozumieć) wielu może odstraszyć. Nawet w tej nowej, poprawionej wersji.

Styl jest tu lekki i przyjemny – spora to zasługa zmian wprowadzonych przez Kinga – a fabuła odpowiednio tajemnicza, pobudzająca wyobraźnię i wciągająca. Gorzej rzecz ma się z postaciami. Roland wydaje się bezdusznym psychopatą, a pozostali, choć niczego im nie brakuje i psychologicznie są przekonujący, daleko mają do największych dokonań Króla na polu prawdziwości wykreowanych przez niego bohaterów. Nie znaczy to jednak, że psują oni powieść. Bynajmniej. Po prostu wielu czytelników przyzwyczajonych do kingowych dzieł, może poczuć się zawiedziona. Kiedy jednak zaakceptują taki stan rzeczy, cała reszta będzie już zachwycać ich coraz bardziej.

Wspominałem jednak, że jest to wersja poprawiona, co rodzi pytanie: co w niej poprawiono i co oznacza to dla tych, którzy znają pierwszą wersję. Odpowiedź jest taka, że zmieniono niewiele. King dodał kilka nowych scen (w tym z najważniejszą liczbą dla serii czyli 19) i przedmowę, upłynnił styl i poprawił kilka błędów, ale poza tym nie dokonał żadnej dużej ingerencji w treść, więc znający „Rolanda” bez poprawek, śmiało mogą sobie darować lekturę.

I cóż pozostaje mi dodać? Chyba tylko: przeczytajcie, bo naprawdę warto. I pamiętajcie, to dopiero początek!

Michał Lipka

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *