PRZYMIERZE MIĘDZY PROMETEUSZEM A OBCYMI
„Aliens” to zdecydowanie jedna z najważniejszych filmowych serii w moim życiu. Od kiedy obejrzałem pierwszy obraz z krwawiącymi kwasem kosmicznymi bestiami (był to „Obcy 3”) z fascynacją raz po raz wracałem do całego cyklu. Wszystko jednak zaczęło się dla mnie od komiksów TM-Semic z tymi postaciami, które zafascynowały mnie tak bardzo, że (poza jednym wyjątkiem, kiedy byłem zbyt mały na czytanie) kupowałem wszystkie zeszyty o nich, a w końcu sięgnąłem także po kinowe pierwowzory. I, oczywiście, uzupełniłem o nie moją domową filmotekę – nie pomijając nawet gniotów, jakimi były obie części „AvP”. Nic więc dziwnego, że zapowiedź powrotu Ridleya Scotta do franczyzy przyjąłem z zadowoleniem. I nie zawiodłem się. „Prometeusz”, który tak bardzo nie przypadł do gustu przeciętnym (czyt. bezmyślnym) widzom, okazał się znakomitym, choć oczywiście nie do końca spełnionym, prequelem, zostawiającym po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. „Obcy: Przymierze”, jego bezpośredni ciąg dalszy, już tak bardzo mnie nie urzekł, niemniej uważam, że to niezły element znakomitej sagi, wart mimo wszystko polecenia każdemu miłośnikowi Alienów.
Historia rozpoczyna się w roku 2104, 11 lat po wydarzeniach pokazanych w „Prometeuszu”. Statek Przymierze z uśpionymi kolonistami i embrionami przemierza kosmos – celem jest planeta Origae-6. Wszystkim zarządza android, Walter, kiedy jednak dochodzi do uszkodzenia pojazdu, decyduje się wybudzić załogę. W trakcie naprawy dochodzi jednak do kolejnego nieoczekiwanego wydarzenia: system wychwytuje tajemniczą transmisję pochodzącą ze znajdującej niedaleko planety. Kapitan postanawia zbadać jego źródło, ale – oczywiście – nie spodziewa się co czeka na nich na powierzchni. Nieświadomi niczego kosmonauci, zarażani przez dziwne pyłki, odnajdują tu oszalałego androida Davida ze statku Prometeusz, skrywającego swoje mroczne tajemnice, a także krwiożerczych Obcych. Zaczyna się walka o przetrwanie…
Nie oszukujmy się, fabuła „Przymierza” jest jak fabuła wszystkich innych filmów o Alienach. Tajemniczy sygnał, ekspedycja badająca jego źródło i starcie z morderczymi bestiami. Filozofujący klimat „Prometeusza” porzucono na rzecz krwawej akcji, bardziej dostosowując się do gustów przeciętnych widzów, którzy w kinie nie lubią jednak myśleć. Co nie znaczy, że mamy tu do czynienia ze złym filmem – to dobra rozrywka oparta na efektach specjalnych i szybkim tempie, w niezłym stylu kontynuująca trwającą niemal czterdzieści lat tradycję. Nic już nigdy nie dorówna pierwszej jej odsłonie, tego nie ma co oczekiwać – nawet Cameron swoim „Decydującym starciem” rozczarował tak bardzo (wiem, wiem widzowie cenią tę część niemal na równi z oryginałem, ale to prosty, pozbawiony napięcia i jakiekolwiek głębi film SF jakich wiele, potrafiący urzec efektami specjalnymi, ale równie często nimi zawodzący) – ale Scott jednocześnie udowadnia, że da się coś jeszcze wycisnąć z tego schematu. Szkoda tylko, że wątki z „Prometeusza” pozostały niemal nieporuszone. Owszem, dowiadujemy się co się stało z Elizabeth Shaw i jak zakończyła się jej wyprawa w poszukiwaniu Inżynierów, którzy stworzyli życie na Ziemi, jednak sceny te trwają ledwie kilka minut, przyćmione przez survival horror, a zamiast udzielić konkretnych odpowiedzi, postawiły tylko kolejne pytania. Co zresztą wcale nie jest in minus – pobudza przecież ciekawość. Mam tylko nadzieję, że Scott zakończy serię na kolejnym filmie (choć rozważane są jeszcze dwie części), bo ciągnięcie tego tak długo tylko wyjdzie Alienom na złe.
Co jeszcze można zaliczyć in minus tej produkcji? Kilka nietrafionych członków obsady – szczególnie blado i nijako wypada znana z „Fantastycznych zwierząt” Katherine Waterston, która wciela się w będącą kopią Ripley z oryginalnej tetralogii Daniels. Jej postać jest niekonsekwentna, brakuje jej charyzmy, a miny Waterson potrafią zabić całe napięcie. Do tego do całości wkradała się polityczna poprawność, która nie dba o logikę. Przymierze leci z misją kolonizacyjną, pełne jest zarodków i par/małżeństw. Celem jest zaludnienie obcego świata, więc jaki jest sens zabierać homoseksualistów? Chyba liczy się ilość jednostek rozpłodowych (jak widać na filmie zarodki się psują, więc tym bardziej), a wspomniani akurat do kobiet się nie garną. Co więcej, szkoda że James Franco praktycznie nie pojawia się na ekranie. Więcej jest go w scenach wyciętych, ale z jego talentem miał szansę być najjaśniejszą obok znakomitego jak zwykle Fassbnedera gwiazdą filmu.
Na szczęście reszta obsady wypada nieźle. Wybija się Fassbender grający role Walter i Davida, tak bardzo od siebie różne, ale przekonujące. Sympatycznie wypadł też Danny McBride, Guy Pearce w znakomitym stylu powrócił do swej roli z „Prometeusza” (choć tez tylko na chwilę), podobnie niezawodna Noomi Rapace. Znakomita jest też strona wizualna i efekty. I samo wydanie także prezentuje się przyjemnie. Na płycie znajdziecie komentarz do filmu, sceny wycięte i rozszerzone (szkoda, że zabrakło tzw. „Ostatniej wieczerzy”, która promowała film, bo doskonale go uzupełnia) oraz „Phobos”, krótkometrażówkę z przygotowania ekipy do misji, która stawia kilka ciekawych pytań – czemu przed spotkaniem z Alienami zadawano kosmonautom pytania o Obcych (mogące znaczyć wiele, ale każdy widz wie swoje), puszczono dźwięki przypominające ich piski i pokazywano stworzenia wydostające się z ciała?
Na odpowiedzi będziemy musieli poczekać – o ile je dostaniemy, w końcu sami możemy się ich domyślić. A póki co mamy „Obcy: Przymierze” na DVD i jest się czym cieszyć. W końcu mimo pewnych minusów to udana produkcja i sam chętnie wrócę do niej jeszcze nie raz.
Michał Lipka
Alien: Covenant
„Obcy: Przymierze” to drugi rozdział nowej trylogii, którą zapoczątkował film „Prometeusz”. Statek osadniczy „Przymierze” dociera na nieznaną planetę, która wydaje się być prawdziwym rajem. Członkowie ekspedycji szybko się jednak przekonują, że trafili do mrocznego, pełnego tajemnic i niebezpieczeństw świata, którego jedynym mieszkańcem jest android David (Michael Fassbender), ocalały z katastrofy „Prometeusza”.
reżyseria: Ridley Scott
scenariusz: Michael GreenJack PaglenJohn Logan
gatunek: Horror Sci-Fi
produkcja: Australia Nowa Zelandia USA
premiera: 19 maja 2017 (Polska) 10 maja 2017 (świat)
Obsada:
Michael Fassbender
Noomi Rapace
Guy Pearce
Katherine Waterston
Billy Crudup
Danny McBride
Demian Bichir
Carmen Ejogo