Site icon KOSTNICA – POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Później – Stephen King

I SEE DEAD PEOPLE…

King powraca z powieścią przerywnikiem, jakich wiele w jego twórczości. Krótką książką (jak na niego niespełna czterysta stron podanych taką czcionką, jak tutaj, to wręcz nowelka), które zwykle tworzy albo na zlecenie, albo gdy zostało mu jeszcze sił pisarskich, a nie chce zabierać się za kolejne epickie dzieło. Ale jaka jest to książka? Typowa dla współczesnych dokonań Kinga, czyli lekka, prosta i przyjemna. Stricte rozrywkowa, stanowiąca wariację na temat „Szóstego zmysłu” i wypadająca lepiej, niż większość podobnej literatury tworzonej przez konkurentów, nawet jeśli to już nie ten sam Król, co kiedyś.

Jamie Conklin widzi zmarłych. Na początku tylko widzi, dostrzega. Ofiarę wypadku stojącą na poboczu, jakby była żywa, zmarłą sąsiadkę… Dla chłopaka staje się to swoistym rytuałem przejścia do przyspieszonej dorosłości, tym bardziej, gdy zmarli zaczynają z nim rozmawiać. To, co jednak na początku wydaje się niegroźnymi kontaktami z duchami, z upływem czasu zmienia się nie do poznania. Bo przecież nie tylko dobrzy i życzliwi ludzie odchodzą z tego świata, a ci, którzy potworami byli za życia, mogą okazać się niebezpieczni nawet po śmierci…

Zacząłem od wspomnienia, że „Później” to książka typowa dla współczesnego Kinga. Co to właściwie oznacza? Każdy, kto jak ja przeczytał wszystkie – albo przynajmniej zdecydowaną większość – wie, że twórczość Króla Horroru dzieli się na kilka etapów. Pierwszy z nich, najlepszy, to okres do połowy lat 80. XX wieku, kiedy miał nie tylko najciekawsze pomysły, ale i operował wyśmienitym stylem. Lata 90. i początek XXI, naznaczone wypadkiem, który wiele w pisarzu zmienił, były okresem ciężkiego, nudnego stylu – King próbował udawać gigantów literatury, ale mu to absolutnie nie wychodziło – beznadziejnych pomysłów i jeszcze gorszych rozwiązań fabularnych. Potem wrócił zarówno do starych pomysłów, jak i stylu z tamtych lat, tworząc kilka perełek, ale w ostatnim czasie mocno uprościł swój styl, jakby pod gusta niewyrobionych współczesnych odbiorców, a także zaczął kopiować swoje dawne pomysły (przez co jego dzieła stały się przewidywalne niekiedy do bólu – patrz. „Outsider”). I nie tylko je. Nadal wszystko to jest dobrze napisane, ale to już nie ten King, co kiedyś. Choć wciąż warto go polecać, czytać i mieć na półce.

I takie jest też „Później”. To prosta, prosto napisana książka, na szczęście wciąż lepsza stylistycznie niż większość podobnych pozycji. I znów powiela motywy znane z poprzednich książek Kinga, jak i innych dzieł. „Szósty zmysł” najmocniej rzuca się w oczy (tak samo, jak i „Lśnienie”), ale ja często miałem wrażenie, że czytam taką kingową wersję „Chłopca z żółwiami” Burke’a – nomen omen książkę, która była tak mocno inspirowana prozą Króla, że aż balansowała na granicy kopiowania jego stylu, estetyki i pomysłów. Ale jednocześnie znajdziecie tu przebłyski dawnej świetności, sceny klimatu, za który kochało się pisarza, dobrze nakreślone postacie, akcję, udane tło obyczajowe… Nie jest to ambitna literatura, nie ma też wielkiego rozmachu, ale wciąż to kawał dobrej rozrywki na poziomie. Coś dla fanów grozy, fantastyki i thrillerów (King po latach wrócił tu do specjalizującego się w kryminałach noir wydawcy Hard Case Crime, dla którego zrobił wyśmienitego „Colorado Kid” i sympatyczny „Joyland”).

Kto kocha Kinga, niech bierze w ciemno. Jeśli podobały mu się jego ostatnie dokonania, takie jak „Pudełko z guzikami Gwendy”, „Uniesienie” czy „Instytut”, będzie bardzo zadowolony. Ale nawet ci, którzy tęsknią za starym, dobrym Królem z czasów „To”, „Bastionu” czy choćby „Dallas ‘63” też znajdą tu coś dla siebie.

Michał Lipka

Exit mobile version