CICHA ŚMIERĆ
Miałem przeczucie, że to będzie dobra książka, przynajmniej dla mnie. Jako dziecko uległem fascynacji mangą i anime, zaczęło się od „Czarodziejki z księżyca”, potem była Pokémania i „Dragon Ball”, a kiedy japońskie dzieła przestały już tak fascynować dzieci i młodzież, zaczęła się moda na horrory z kraju kwitnącej wiśni, która nie ominęła także mnie. Jak więc mogłem odpuścić sobie thriller zwiastujący (oczywiście być może) sezon popularności na pochodzące stamtąd kryminały? I nie żałuję, że po niego sięgnąłem, bo chociaż nie wzbudził we mnie równie intensywnych uczuć, co przed laty „The Ring – Krąg” Kojiego Suzuki, to naprawdę dobra powieść dla miłośników dreszczowców.
Wszystko zaczyna się od nastolatki. Dziewczyna nie jest lubiana przez kolegów, zaniedbana, śmierdząca, stała się szkolnym pośmiewiskiem, ale nawet takie życie wśród rówieśników jest lepsze, niż to, co czeka ją w domu. Bita i molestowana przez ojca, ignorowana przez matkę, od urazów głowy, których doznała nie odróżnia nawet kolorów, w końcu nie wytrzymuje. Zabija rodziców, podpala dom i ucieka…
Akcja przenosi się do głównej bohaterki. Niespełna trzydziestoletnia Reiko Himekawa jest komisarzem wydziału zabójstw tokijskiej policji metropolitalnej, ale jako kobieta, nie ma zbyt łatwego życia w męski świecie. Bezlitośnie ocenia na każdym kroku, często wręcz poniżana, mimo wszystko dobrze czuje się na swoim stanowisku, w świecie wprawdzie męskim, ale uznającym hierarchię służbową. Zajmowała się już wieloma sprawami zabójstw, ale obecna może kosztować ją więcej, niż kiedykolwiek byłaby w stanie podejrzewać. Pewnego dnia ktoś podrzuca pod żywopłot opakowane w folię i okręcone sznurkiem zwłoki mężczyzny. Ofiara została brutalnie, ale z wyrachowaniem, okaleczona – tak przed, jak i pośmiertnie, jednak coś w tym wszystkim się nie zgadza. Reiko zaczyna śledztwo, nieświadoma, że to dopiero początek koszmaru…
Kiedy jakiś tytuł zdobywa popularność (w tym wypadku cztery miliony egzemplarzy sprzedanych w samej Japonii) i staje się podstawą dla seriali i filmów, każdy ambitny czytelnik ma powody do niepokoju. Jak nie od dziś wiadomo, to, co nosi miano hitu, jest najczęściej pozbawioną literackich wartości papką dla mas, którym nie zależy właściwie na żadnych wartościach. Chcą po prostu bezmyślnie coś wchłonąć – albo też, również bez udziału mózgu, podążają za tym, co ktoś inny uznał za dobre, nie zastanawiając się z czym właściwie mają do czynienia. Jednakże Japonia to kraj specyficzny, nie tylko jeśli chodzi o dziwactwa związane z erotyczną sferą życia i podzielonym na swoiste kasty społeczeństwem. Trudno jest się tam wybić wśród tysięcy dzieł powstających z zastraszającym tempie, dlatego też można spodziewać się dobrej jakości produktu. Nawet jeśli jest to zdawałoby się masowy hit.
Tak też jest w przypadku pierwszego tomu serii Hondy. Owszem, „Przeczucie” nie jest powieścią wybitną, ale mimo to naprawdę udaną, momentami ocierającą się o fantastykę (przeczucia, „rozmawianie” ze zwłokami). Dobrze napisaną, zaludnioną ciekawymi bohaterami i rozgrywającą się w świecie dla nas egzotycznym. W świecie dość nieprzyjaznym dla kobiet – tu Reiko musi współpracować z „kolegą”, któremu bliżej do prześladowcy, niż partnera albo znosić niższego stopniem idiotę nawet nie próbującego zachowywać się mniej dwuznacznie. Owszem, spotyka tu też porządnych mężczyzn, choćby swojego mentora, koronera, którego traktuje jak dziadka, ale nawet on czuje coś więcej do pięknej policjantki, czego też nie zamierza ukrywać.
„Przeczucie” udane jest także pod względem stylu. Nie jest on zbyt skomplikowany, nie jest też niczym literacko wybitnym, powieść nawet pod tym względem jest dość typowo rozrywkowym utworem, jednak czyta się ją przyjemnie, opisy dobrze oddają klimat Japonii, a lektura wciąga – szczególnie w letnie, upalne dni, które współdzielimy z Reiko. Dlatego też nie pozostaje mi nic innego, jak polecić powieć Waszej uwadze, premiera już 16 sierpnia, a przy okazji mieć nadzieję, że japońskie kryminały wyprą, choćby na krótko, coraz gorzej prezentujące się dokonania skandynawskich autorów.
Michał Lipka
Zaczęło się od zwłok podrzuconych pod żywopłotem. Jak śmieci. W Tokio, gdzie
nikt nie wyrzuci na ulicę nawet papierka. Były szczelnie zawinięte w niebieską
folię i obwiązane sznurkiem. Miały mnóstwo ran, z których największą zadano
już po śmierci.
Komisarz Reiko Himekawa czuła, że to szczególna sprawa. Intuicja mówiła jej,
że na pewno będą kolejne ofiary. I były, tak samo zmasakrowane. Cała sprawa
wydawała się nie mieć sensu.
Gdy do śledztwa dołączył Katsumata, Reiko znalazła się w jeszcze trudniejszej
sytuacji. Jak on jej nienawidził! Nie dość, że kobieta, to jeszcze młoda i piękna.
I te jej przeczucia! Bardziej widział ją w roli gejszy niż komisarza w tokijskiej
policji.
Teraz muszą pracować razem. A Reiko coraz częściej ma przeczucie, że tym
razem stawką jest nie tylko odnalezienie mordercy, ale i jej przyszłość.
***********
Przeczucie to pierwsza część cyklu o młodej komisarz Reiko Himekawie. Seria
w samej tylko Japonii sprzedała się w ponad 4 milionach egzemplarzy i stała
się podstawą dwóch seriali, filmu telewizyjnego i kinowego hitu.
Tetsuya HONDA to:
Cesarz japońskiego kryminału
pierwsza część cyklu o młodej komisarz Reiko Himekawie
ponad 4 miliony egz. sprzedanych tylko w samej Japonii
ekranizacje: dwa seriale, film telewizyjny i kinowy hit
premiera: 16 sierpnia 2017 r.
okładka: broszura
format: 135 x 210
Ilość stron: 352