HORROR WEDŁUG JUDASA
She eyes me like a pisces when I am weak
I’ve been locked inside your heart-shaped box for weeks
I’ve been drawn into your magnet tar pit trap
I wish i could eat your cancer when you turn black
Hey! Wait!
I’ve got a new complaint
– Nirvana
Przez lata Joe Hill pozostawał w cieniu swojego ojca. Zdobył sławę, zdobył własne miejsce w literackim świecie, zdobył rzeszę fanów, ale nie mógł i nie może odciąć się od łatki syna Stephena Kinga, tym bardziej, że pisze w bliźniaczo podobny do niego sposób, porusza bliskie mu tematy i nawet postacie konstruuje tak, jak Król Horroru. To tkwienie w cieniu przełożyło się po części na to, że na polskim rynku wczesne książki Joe Hilla przez lata nie doczekiwały się wznowień (sam długi czas polowałem na „NOS4A2”, zanim udało mi się dostać outletowe już wtedy wydanie). Zmieniło się to jakiś czas temu, kiedy za sprawą świetnej antologii „Gaz do dechy” w nowej szacie graficznej powróciły trzy wcześniejsze dzieła Hilla. A teraz, idąc za ciosem, wydawnictwo Albatros wznowiło właśnie jego debiutancką powieść i już zapowiada publikację „Rogów”. I nie ważne czy jesteście fanami autora, a nie macie tej pozycji na swojej półce, czy nie znacie go, a cenicie dobrą grozę, koniecznie powinniście sięgnąć po „Pudełko w kształcie serca”, bo to naprawdę wyśmienita lektura, klimatyczna, pomysłowa, niewolna od napięcia i autentycznie wciągająca.
Judas Coyne, podstarzały rockman, uwielbia zbierać wszelkie makabryczne pamiątki. Film snuff, na którym zarejestrowano morderstwo, szkice Siedmiu Krasnoludków wykonane przez znanego mordercę, szachownica Aleistera Crawleya, stryczek, na którym umarł skazaniec… Długo można by wymieniać. Kiedy więc natrafia na ogłoszenie o sprzedaży ducha, nie waha się długo i wkrótce w jego ręce trafia tytułowe pudełko w kształcie serca, w którym znajduje się garnitur zmarłego, a wraz z nim przywiązana do niego dusza. Wkrótce jednak Judas przekona się, że zakup nie był najlepszym pomysłem, bo to, co uwalnia się z otwartego pudełka, nie tylko go przerasta, ale okaże się śmiertelnie niebezpieczne…
„Pudełko w kształcie serca”, książka już tytułem nawiązująca do piosenki Nirvany, a całą sobą mocno tkwiąca w świecie mocnej muzyki, to debiutancka powieść Joe Hilla, wydana po raz pierwszy w 2007 roku. Autor miał już wtedy na koncie jedną publikację – zbiór opowiadań „Upiory XX wieku” (swoją drogą na jego wznowienie też bardzo liczę) – i uznanie, potwierdzone licznymi nagrodami (World Fantasy Award, Bram Stoker Award czy International Horror Guild Award), a „Pudełkiem” tylko ugruntował swoją pozycję. Zdobył przy okazji Bram Stoker Award i International Thriller Writers Award – obie w kategorii Najlepszy Debiut Powieściowy – i trzeba przyznać, że całkiem zasłużenie. Bo chociaż, jak pisałem na wstępie, Hill tkwi w cieniu ojca, wcale nie powinien mieć z tego powodu kompleksów. Prawda jest bowiem taka, że nawet jeśli jego sława a także bibliografia nie dorówna tej kingowej, to jakość jego powieści i stylu niemal wcale nie odbiega od prozy ojca, a co więcej gdy King w ostatnich latach upraszcza coraz bardziej swoje pisarstwo, Hill trzyma się bardziej rozbudowanej stylistyki i estetyki typowej dla jego wczesnych, najlepszych książek. I, owszem, nie zawsze idealnie mu to wychodzi, niemniej i tak pozostaje jednym z najlepszych współczesnych pisarzy grozy i fantastyki.
Wracając jednak do samego „Pudełka w kształcie serca”, to chociaż jest to powieść wyrosła na ojcowskim gruncie, pozostaje jak najbardziej hilowa. Hill, składając hołd ojcu i kontynuując jego spuściznę (szczególnie na polu przenoszenia klasycznych strachów na współczesny grunt), zanurza się w opowieść rodem z legend miejskich. King swoje dzieła tworzył, jakby to były opowieści starego gawędziarza siedzącego przy ognisku, Hill nie odcina się od tego, ale jego proza przypomina bardziej odkrywanie ciemniej strony internetu. Właściwie czytanie „Pudełka” jest niczym oglądanie nagrań z odpakowywania paczek zakupionych z dziwnych stron z Dark Netu – niby wiemy, że tyle w tym prawdy, ile w walkach wrestlerów czy orgazmach aktorek porno, ale nie ma to dla nas znaczenia, bo już czujemy te emocje, dajemy się porwać nastrojowi i jesteśmy ciekawi, jakie makabryczne okropieństwo wygrzebie jeszcze ten gość, z którym mamy właśnie do czynienia. Daje nam to swoisty posmak realności, który się ceni i który tak intryguje.
Dorzućcie do tego świetny styl, niby prosty, ale krwisty i treściwy. Dodajcie miłość do mocnej muzyki i horrorów, która musi podziałać na każdego fana. Wreszcie dodajcie też świetne wydanie, bo to również nie jest bez znaczenia. I co wam wychodzi? Oczywiście rzecz godna polecenia każdemu miłośnikowi lektur z dreszczykiem. Dobrze więc, że powieść powróciła na polski rynek. I jeszcze lepiej, że to wcale nie koniec i już niedługo znów będziemy mogli czytać „Rogi”. I jeszcze pozostaje nadzieja, że od lat zapowiadany film na podstawie „Pudełka w kształcie serca” ostatecznie jednak powstanie i okaże się dobrą adaptacją.
Michał Lipka