Site icon KOSTNICA – POZORNIE MARTWA STREFA || Kostnica.Com.PL

Pukając do drzwi (DVD)

(from left) Sabrina (Nikki Amuka-Bird), Adriane (Abby Quinn), Redmond (Rupert Grint) and Leonard (Dave Bautista) in Knock at the Cabin, directed by M. Night Shyamalan.

RATOWAĆ SIEBIE CZY CAŁY ŚWIAT?

Wiadomo, że wszystko, co miał najlepszego do zaoferowania, Shyamalan zrobił na początku swojej kariery. „Szósty zmysł”, „Niezniszczalny”, „Znaki” i… No właśnie, cała reszta już mu takiego uznania nie przyniosła. Z drugiej jednak strony praktycznie żaden jego film – pomijam „Ostatniego władcę wiatru” i „1000 lat po Ziemi”, bo chętnie o nich zapomnę – tak naprawdę nie zawiódł, a do tego w ostatnich latach reżyser potrafił pozytywnie zaskoczyć „Splitem” i „Glassem”, więc znów chętnie sięgam po jego kino. No i chętnie sięgnąłem po „Pukając do drzwi” i okazało się, że Shyamalan znów zrobił kawał niezłego kina.

Ale po kolei. Najpierw trochę o treści. Wakacje, domek na odludziu i rodzina, która wyjeżdża na wypoczynek, by znaleźć się w samym środku nieoczekiwanych wydarzeń. Tak w skrócie przedstawia się fabuła. Eric, Andrew i ich adoptowana córka wyjeżdżają właśnie na taki wypad i zostają napadnięci. Grupa napastników nie jest jednak do końca taka, jak by się mogło wydawać. Mają w końcu konkretny cel, a rodzina będzie musiała stanąć w obliczu dylematu moralnego: ratować siebie, czy… całą ludzkość!

(from left) Wen (Kristen Cui), Leonard (Dave Bautista) and Adriane (Abby Quinn) in Knock at the Cabin, directed by M. Night Shyamalan.

Shyamalan lubi kino nietypowe. Lubi nas zaskakiwać. Lubi bawić się pomysłem, niby prostym, niby znanym, ale jednak kryjącym w sobie potencjał. Czasem udawało mu się zaskoczyć, czasem nie, ale starał się. Starał się też zawsze zapewnić odpowiednią podbudowę obyczajową, skupiając na rodzinnych tragediach i międzyludzkich relacjach. I tego wszystkiego próbuje też w najnowszej produkcji swojego autorstwa. Tym razem co prawda oparł to wszystko na książce pod tym samym tytułem i może dlatego sam wątek rodzinny nie jest tak dobrze poprowadzony, jak w jego wczesnych filmach, ale ogólnie całość daje radę.

(from left) Leonard (Dave Bautista), Adriane (Abby Quinn) and Sabrina (Nikki Amuka-Bird) in Knock at the Cabin, directed by M. Night Shyamalan.

Jak w przypadku większości filmów Shyamalana, tak i tu nie ma co za bardzo wnikać o czym to jest i jaki gatunek reprezentuje. Jego kino to zawsze rzeczy z napięciem, z klimatem i z tajemnicą. I tego się trzymajmy. Tu, jak zawsze, wszystko układa się dopiero na koniec, a cała reszta ma nas trzymać w niepewności i mylić tropy. Nie zawsze się to udaje, ale rzecz jest spójna, dobrze zrealizowana i wykonana. Aktorsko to nie Oskarowy poziom, Dave Bautista czy Rupert Grint – wiecznie już kojarzący się z Draxem i Ronem, swoimi najsłynniejszymi rolami – bardziej są, niż grają, ale w tym byciu zostali po prostu dobrze dobrani do swoich ról i nie widzę w tym problemu. Są, jacy mieli być, Shyamalan wiedział, kogo wybiera pod co, tak jak i wiedział, jaką książkę wybrać do zekranizowania, by pasowała do jego wrażliwości i podejścia.

Więc jestem na tak. Jak przy większości kina reżysera. Poziom, do jakiego przyzwyczaił nas w ostatnich produkcjach typu „Old” został zachowany, rozrywka jest dobra, a fani jego twórczości – chyba zaliczam się do nich, skoro obejrzałem wszystko co nakręcił, poza filmem „Dziadek i ja” i studenckim „Praying with Anger”, więc mogę powiedzieć to z czystym sumieniem – znajdą tu sporo ze starego, dobrego Shyamalana. I o to chodziło.

Michał Lipka

Exit mobile version